[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zapytaj Jona Huusa, co widział tego ranka z górskiego grzbietu! Tego ranka, którego
rzekomo przypadkiem przechodził obok...
A więc dlatego Jon spoglądał w stronę górskiego zbocza! Stał tam na górze. Widział,
jak Peder został zamordowany! On wie, Kim jest morderca!
Oczywiste było, że nie wiedziały tego te sępy. Słyszały nie przeznaczone dla swoich
uszu fragmenty rozmów, ale, ku swojemu wielkiemu utrapieniu, nie dowiedziały się
wystarczająco dużo.
Kiedy Siri nareszcie się od nich uwolniła i wyszła na drogę, poczuła się podle!
Przecież i ona, i Ylva obiecały sobie, że nie będą się więcej mieszać do nieczystych sprawek
wsi. A tymczasem siedziała z tymi .kobietami i jak urodzona plotkara polowała na sensację, a
co gorsza, zachęcała te obrzydliwe hieny, żeby dzieliły się z nią swoimi przysmakami.
Tfu!
Co takiego było w tej wsi, że wyzwalało w ludziach najgorsze instynkty? A może
tylko dziennikarze sÄ… tacy podli, tacy cyniczni? Nie, to nieprawda! Dziennikarze sÄ… takimi
samymi ludzmi, jak wszyscy inni. To nie zawód czyni człowieka gorszym. Jednak Mads
pokazał się tutaj od gorszej strony. Chyba jednak nie tylko z racji swojej pracy. Siri
przeczuwaÅ‚a już wczeÅ›niej, że Mads nie jest anioÅ‚em, a tu w Myrsökket jego pogoÅ„ za
sensacją na trzyszpaltowy artykuł w gazecie denerwowała już i ją, i Ylvę.
Na szczęście obie wyjeżdżają po południu! Ylva zdążyła się spakować i ona też to
zaraz zrobi. Doszła do poczty. Pani w okienku, obsługująca z wprawą centralę telefoniczną,
odwróciła się do Siri.
- PoproszÄ™ o znaczek.
Kiedy Siri naklejała znaczek na list, zauważyła, że urzędniczka w okienku obserwuje
ją ze zle skrywaną rezerwą, i uznała, że powinna powiedzieć coś miłego.
- Jak się właściwie przeprawić na drugą stronę jeziora? Wyjeżdżam po południu z
moją przyjaciółką.
Najwyrazniej były to dobre nowiny, bo twarz kobiety się rozjaśniła. Siri westchnęła.
Nie wymagała, żeby ją tu kochano, ale czy nie mogliby trochę lepiej ukrywać chęci pozbycia
się ich ze wsi? Tylko obie panie Bjor, Marie i Gjertrud, przyjęły ją po ludzku, ale właśnie bez
tego z powodzeniem mogła się obyć!
- Tutaj wszyscy mają łodzie - odrzekła kobieta - ale na pewno Torstein przewiezie was
na drugi brzeg.
Wątpię w to, pomyślała cierpko Siri. Ale Jon Huus chyba to zrobi. Ten podejrzany typ!
Postanowiła prowadzić dalej tę uprzejmą konwersację.
- Jesteśmy w Norra Borgestad, prawda?
- Zgadza siÄ™.
To ona musiała podsłuchać rozmowę Madsa i rozgadać jej treść.
- Czy może mam przyjemność rozmawiać z panią Sissel Borgestad?
Kobieta zmiękła jak wosk.
- Tak, to też się zgadza. Chociaż nie panią, a panną Borgestad.
Coraz trudniej było znalezć neutralne tematy do rozmowy, a Siri, chcąc zachować
szacunek dla samej siebie, nie zamierzała węszyć po zakazanym terenie.
- Chyba stąd pochodziła Liv Borgestad? - zapytała.
- To prawda, była moją, chwileczkę, to było tak dawno temu, siostrą mojego
pradziadka.
No, a teraz coś na zakończenie! Co by tu powiedzieć? Siri jeszcze nie do końca
posiadła sztukę konwersacji na prowincji.
- Myślę, że będzie deszcz.
- Na to wygląda. Szkoda, było tak ładnie. Czy pan podróżujący razem z paniami też
dzisiaj wyjeżdża?
- Tak sÄ…dzÄ™. A dlaczego pani pyta?
Sissel Borgestad zrobiła się mniej uprzejma. Jej głos brzmiał nieprzyjemnie
ostro.
- Zrozumiałam, że ma przyjechać więcej osób.
Czy w tej centrali telefonicznej nie istniało coś takiego jak dyskrecja czy tajemnica
zawodowa?
- Aha, rzeczywiście rozmawiał ze swoim serdecznym przyjacielem, ale nie wiem na
ten temat nic bliższego. Odniosłam wrażenie, że zamierza wyjechać z nami.
Mam nadzieję, że to się okaże prawdą, pomyślała Siri. Chociaż jak go do tego
skłonić?
Pomimo że panna Borgestad przyjęła słowa Siri dość sceptycznie, pożegnała ją
uprzejmie. Niebo tymczasem bardzo się zachmurzyło. Powietrze było ciężkie od nieznośnego
upału, więc deszcz by się przydał, ale Siri miała nadzieję, że zdąży wrócić do domu, zanim
spadnie.
Przeżywała męki. Coś się tu nie zgadzało. Czuła, że uchwyciła koniuszek nici
tworzącej całą tę plątaninę. Jeśli postara się ją rozplątać, z pewnością coś się wyjaśni - może
nie wszystko, ale na pewno sporo. Desperacko próbowała utrzymać ten koniuszek, ale on się
nieustannie wymykał.
Muszę zapytać Ylvę, pomyślała rozpaczliwie. Muszę ją zapytać o jej dziwnego
przyjaciela ze snu. On jest następnym śladem, może nawet ważniejszym, niż się nam
wydaje...
A może na cmentarzu znajdę kolejną wskazówkę?
Kim była kobieta, która zmarła krótko po narodzinach Kari? I co miała wspólnego ze
śmiercią Pedera Vile?
Na krótką chwilę pojawił jej się jakiś wzór, który szybko zniknął, i chociaż bardzo
wysilała umysł, już nie powrócił.
Nigdy jej nie widziałam, tak jak ty...
Siri wzdrygnęła się. Od strony grzbietu górskiego dobiegł huk wystrzału.
ROZDZIAA XIII
Trzęsawisko
W lesie rozlegał się głos czarnego dzięcioła, obwieszczającego zbliżający się deszcz.
Mads dotarł do trzęsawiska. Białe kamienie połyskiwały w słońcu. A więc to tutaj
doszło do tragedii. Dwa lata temu.
Z miejsca, w którym stał, roztaczał się dobry widok na bagna. Dostrzegał w oddali
wierzby i brzozy po drugiej stronie. Więc to właśnie tam przeniesiono te głazy. W jaki
sposób? Dlaczego?
Aatwo się było domyślić, gdzie położono deski kryjące minę lub ładunek wybuchowy.
Musiano je umieścić w tym miejscu, gdzie kamienie prowadziły przez zarośla.
Mads zastygł w bezruchu jak przestraszone zwierzę. Był pewien, że usłyszał za sobą
odgłos łamanej gałęzi! Odwrócił się.
Nic nie było widać. Może to łoś? Mads Billing nie miał żadnych doświadczeń, jeśli
chodzi o łosie, i nie tęsknił za nimi. W każdym razie nie tutaj, w leśnych ostępach, gdzie
wiotkie czubki brzóz z pewnością ugięłyby się do samej ziemi pod ciężarem zwierzęcia.
Rzucił ukradkowe spojrzenie ku górskiej ścianie. Czy krzaki nie poruszyły się tam
wysoko?
Mads uśmiechnął się sam do siebie. Można by sądzić, że jest uczniakiem, który
obejrzał za dużo filmów o Indianach!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]