[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szpitalu rządzą pielęgniarki.
- No tak! - parsknęła śmiechem Natalie. - Do tego jesteś rzeczywiście
stworzona.
- Bardzo się ostatnio zmieniłaś. - Mack pocałował siostrę w policzek. -
Jestem z ciebie dumny.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Ja też jestem z ciebie dumna, braciszku. Mimo że aż tyle czasu zajęło ci
zrozumienie, że małżeństwo nie jest pułapką.
- Bałem się obarczać Natalie zbyt dużą odpowiedzialnością. Ale
niepewność jest częścią życia. Teraz myślę, że dobra rodzina potrafi przetrwać
złe czasy.
- Jasne, że tak! Na szczęście los dał nam wszystkim drugą szansę. I
zobacz, jak ją wspaniale wykorzystaliśmy!
- Najwspanialsze mamy przed sobą - szepnął do ucha Natalie kilka minut
później, kiedy szykowali się do wyjazdu na krótki miesiąc miodowy do Cancun
na Jukatanie.
- Bardzo długo na ciebie czekałam - szepnęła, kładąc rękę na jego
policzku. - Powiedziałeś, że nigdy tego nie pożałuję.
- Zobaczysz, za kilka godzin przyznasz, że warto było czekać - zaśmiał
się szatańsko.
Vivian, Bob i Charles odwieźli ich na lotnisko w Medicine Ridge, skąd
wynajętym learjetem polecieli do Cancun. Luksusowy hotel, w którym mieli
zarezerwowany apartament, znajdował się na małej wyspie, z najpiękniejszymi
na świecie, złocistobiałymi plażami. Natalie miała wrażenie, że znalazła się w
raju.
- Jak tu pięknie - powtarzała, oszołomiona, patrząc z tarasu na morze.
- Nie możesz jeszcze pływać, ale może chciałabyś pospacerować po
plaży?
Odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie.
- A ty?
- Myślę, że wiesz, czego ja bym chciał, ale spełnię każdą twoją
zachciankę.
- Moglibyśmy poszukać muszli... Poza tym nie jest jeszcze ciemno.
- Słucham? - potrząsnął głową, nie rozumiejąc.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Nie jest ciemno. To znaczy... jest biały dzień. - Zawahała się, lekko
zarumieniona, bo Mack wyraźnie nie pojmował, o co jej chodzi. - Nie
mogłabym się rozebrać i robić... tego... w pełnym świetle!
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
ROZDZIAŁ JEDENASTY
- Mój Boże! - Mack patrzył na żonę z bezgranicznym zdumieniem.
Miał taką minę, jakby rzuciła mu tortem w twarz.
- O co ci chodzi? - spytała hardo.
Wyjął jej z rąk przewodnik turystyczny i położył go na stole za
przeszklonymi drzwiami. Przyciągnął Natalie do siebie, bardzo delikatnie, i
pochylił się do jej ust.
Pierwszy raz całował ją z żarliwym skupieniem, jak kochanek. Natalie w
najśmielszych snach nie przypuszczała, że zwykły pocałunek może być tak
intymną pieszczotą i że otwierając się na ten pierwszy pocałunek kochanka,
wypuszcza na wolność nieokiełznane żywioły. Dotąd ledwie się ich domyślała,
nazywając je instynktownie wielkim głodem.
Przylgnęła do męża bezwiednie, gdy duże, ciepłe ręce zaczęły wolną,
kuszącą wędrówkę po jej ciele. Zbliżyły się do jej piersi, otoczyły je kulistym
ruchami i, ku rozczarowaniu Natalie, umknęły w dół. Po kilku sekundach
zaczęła drżeć, garnąć się do Macka rozpaczliwie, błagając go o dotyk, którego
jej odmówił. Kiedy je wreszcie poczuła - upragnione dłonie, w których
rozkwitły jej piersi, jęknęła i chwyciła nadgarstki Macka.
Było jak tamtej nocy, kiedy dotykał jej po raz pierwszy, budząc w jej ciele
nieznane pragnienie. O tej chwili marzyła jak opętana, odliczając dni i godziny
dzielące ich od ślubu.
Gdyby miała przejść choć kilka kroków, nogi odmówiłyby jej
posłuszeństwa. Mack nie prosił o to. Wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Jego
pieszczoty były coraz śmielsze, coraz bardziej prowokujące. Płonęła z
pożądania. Pragnęła czuć jego ręce na swojej nagiej skórze, chciała, żeby na nią
patrzył, pragnęła należeć do niego w taki sposób, o jakim dotąd mogła tylko
śnić. Wyprężyła się i cichym pomrukiem zadowolenia przywitała ciepłe,
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
zachłanne wargi całujące jej piersi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że są
nagie.
Nie przeszkadzało jej światło, sączące się przez zasłonięte żaluzje, kiedy
Mack, jakby czytając w jej myślach, zerwał z łóżka narzutę. Po chwili na
podłodze leżało też ich porzucone ubranie.
Schylił się nad nią i przykrył gorącym ciałem. Ich usta połączyły się w
długim, gwałtownym pocałunku. Potem wolno całował oczy, brwi, policzki,
usta.
- Myślałem, że oszaleję, zanim doczekam się tego ślubu - powiedział,
chowając twarz w jej włosach.
- Mack... Kochaj mnie... Tak bardzo cię pragnę... Odsunął się od niej na
chwilę i głodnym wzrokiem błądził po jej ciele.
- Ja też cię pragnę, Nat, marzyłem o tobie każdej nocy...
Nie odrywając wzroku od jej twarzy, wsunął palce między zaciśnięte uda.
Zaczął pieścić ją w taki sposób, że zamarła na moment, a potem, trzymając
kurczowo jego rękę, oczami błagała o litość.
- Mack!
- Tak, kochanie... Jesteś gotowa.
Ułożył się na boku, zagarniając ją nagimi udami. Nowy pocałunek był
[ Pobierz całość w formacie PDF ]