[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przerażała Nancię. %7ładen mięśniowiec nie znał obydwu muzycznych sylab, które składały się na
wejściowy kod statku mózgowego. Jedną część wręczano mięśniowcowi wraz z rozkazem, a druga
pozostawała w Centralnym Komputerze. Jednak manipulacje Polyona w sieci wzbudziły
podejrzliwość Nancii co do systemu zabezpieczającego. Każdy wymyślony kod mógł być
złamany... Czyż inaczej CL-740 uległby zniszczeniu przez coś tak drobnego, jak wybuch
promieniowania?
- Nic nie przedostało się przez kolumnę powiedział Simeon. - CL-740 był jednym z
pierwszych przetestowanych statków kurierskich. Trzysta lat temu nie wiedzieli jeszcze tak dużo
jak my o zabezpieczaniu połączeń synaptycznych. Promieniowanie nie uszkodziło głównego
systemu statku, ale stopiło połączenia synaptyczne. CL-740 pozostał w całkowitej izolacji. Nie
mógł komunikować się ani przyjmować sygnałów. Był niezdolny do prowadzenia statku. Caleb
pilotował statek ręcznie, ale zanim dotarli do Vegi, CL-740 zwariował z powodu utraty kontaktu z
otoczeniem.
- Ale jest przecież system Helvy - zaprotestowała Nancia.
Już od dawna żaden statek nic był narażony na utratę czucia, ponieważ zaczęło stosować
zmodyfikowane meta-chipy zaproponowane przez Helvę, które powinny oprzeć się każdemu
zewnętrznemu wpływowi.
- Usprawnienia Helvy nie są powszechnie stosowane, choć bogowie wiedzą, że powinny
być. - W głosie Simeona znać było zmęczenie. - To traumatyczne przeżycie dla tych, którzy nie
mieli szczęścia, bo nie wbudowano im tego systemu, młoda panienko. Niektóre starsze statki
mózgowe, te, które spłaciły dług i nadal latały w Służbie Kurierskiej jako wolni agenci, miały
prawo odmówić regeneracji zabezpieczenia. CL... skorzystał z tego prawa.
- Och!
Być odciętym od świata to najgorszy koszmar dla statku mózgowego. Koszmar, jakiego
żadna ludzka istota nie jest zdolna sobie wyobrazić. Nancia wyłączyła na chwilę wszystkie czujniki,
wyobrażając sobie tę absolutną otchłań. Jak długo by to wytrzymała? Nic dziwnego, że jej
zwierzchnik w Szkole-Laboratorium skasował wstępne informacje o CL-740. Nic też dziwnego, że
ocenzurowano dane w dostępnych jej katalogach. Nikt nie chciał, aby statek mózgowy rozmyślał o
najgorszych rzeczach, jakie mogły mu się przydarzyć. Nancia, wzdrygając się odruchowo,
otworzyła wszystkie kanały i natychmiast reaktywowała czujniki. Drobne odgłosy życia
codziennego przywróciły jej łączność z resztą ludzkości, z resztą odczuwającego zmysłami świata.
Nancia odnotowała te szczegóły ze zdziwieniem i wdzięcznością.
Jak dziwne i cudowne jest to wszystko... widzieć, czuć, myśleć... i wszystko to lekceważyłam!
Przez chwilę nawet najmniejszy przekaz był dla niej cenny niczym podarunek życia: Caleb
ćwiczył w sali gimnastycznej, wyświetlacze w kabinie centralnej tańczyły, tworząc eleganckie
wzory geometryczne, gwiazdy na zewnątrz paliły się dalekim blaskiem, a Vega 4 była nikłą
poświatą. Ktoś gawędził pomiędzy Vega 4.3 i 4.2 o modzie z syntetycznego jedwabiu panującej w
Centrali. Ktoś inny płakał na łączach satelitarnych.
Simeon wciąż mówił:
- Levin - impulsy przekazywały to jak szept. - On nie nazywał się CL-740. On nazywał się
Levin i był moim przyjacielem.
Na Vedze 4.2 zarządca Thrixtopple i jego rodzina rozpierzchli się po pokładzie, porzucając
w nieładzie swoje bagaże, a cierpliwi służący zbierali je po nich i głośno komentowali to, co
zaciekawiło ich w wyposażeniu Nancii.
- Hej, spójrzcie na te ekrany! - Najmłodszy Thrixtopple o łasiczej twarzy zapałał
entuzjazmem na widok trójściennego ekranu w kabinie centralnej. - Siostrzyczko, gdzie jest moja
dyskietka ze SPACED OUT? Mógłbym grać przez całą drogę do domu...
- Przecież nie pamiętam wszystkich miejsc, w których zostawiasz swoje rupiecie - jęknęła
starsza siostra. - Mamo, w tej kabinie jest tylko jedna szafka. Moje anatarxjańskie kołnierze całe się
pogniotÄ…!
- Kogo to obchodzi? I tak nie zmieni to twojej brzydkiej twarzy. - Thrixtopple junior
wytknął język na siostrę.
Ona natomiast rzuciła w niego kulą z czymś różowym w środku; uchylił się, a Caleb
zgrabnie złapał kulę w rękę.
- A teraz, dzieciaki - wymamrotał Thrixtopple senior - nie wolno wam denerwować mamy
ani służących.
Wyciągnął chudą dłoń, aby odebrać różową kulę od Caleba; jego spojrzenie i gesty mówiły,
że Caleb został zaliczony do służby". Nancia nastroszyła się. Caleba nie był wprawdzie jej
wyszkolonym pilotem, ale zasługiwał na większy szacunek.
- Panie zarządco Thrixtopple, obawiam się, że będę musiał poprosić was wszystkich o
pozostanie w swoich kabinach i przygotowanie się do startu - powiedział beznamiętnie Caleb.
- Już? Ci opieszali służący nie zaczęli mnie nawet rozpakowywać! Nie jestem jeszcze
gotowa, aby ich odesłać - narzekała Trixia Thrixtopple.
Nie wypowiedziała jednego słowa wdzięczności czy podziękowania pod adresem służących,
którzy prawdopodobnie usługiwali jej przez dwadzieścia lat pobytu na Vedze 4.2. Było jasne, od
kogo jej córka nauczyła się takiego marudzenia.
- Proszę o wybaczenie, madame - odezwał się Caleb wciąż bez cienia emocji w głosie. -
Muszę trzymać się przepisów. Sekcja 4, podrozdział 4.5, paragrafy II do IV. Statkom Służby
Kurierskiej nie wolno opózniać startu z żadnego powodu; przedłużony postój tutaj może
spowodować zakłócenia w komunikacji gdzie indziej.
Osobiście odprowadził rodzinę Thrixtopple'ów do jej kabin i upewnił się, czy każdy był
odpowiednio zabezpieczony przed przeciążeniem w czasie startu. Nancia włączyła wszystkie
czujniki w kabinach, aby dodatkowo sprawdzić zabezpieczenia, ale Caleb nie popełnił żadnego
błędu.
Kiedy pasażerowie byli przypięci, a ich bagaże umocowane, Caleb wrócił do kabiny
centralnej i machnął ręką w kierunku drzwi.
- Czy mogłabyś nas zamknąć, XN? - Odetchnął z przesadną ulgą. - Gdyby tylko udało się
nam trzymać ich z dala od tego miejsca przez cały lot. Tacy ludzie jak oni są hańbą dla Vegi.
Przecież nawet się nie przywitali.
- Nie zrobili tego też pasażerowie, których zabrałam w tę podróż - powiedziała Nancia. -
Zaczęłam czuć się niewidzialną.
- Ale nie dla mnie - odrzekł Caleb. Przebiegł oczami po całej kabinie z wyrazem tęsknoty,
który zaskoczył Nancię. - Dla mnie nigdy... Jeśli nie dostanę nowych rozkazów, może to być moja
ostatnia podróż statkiem mózgowym. A my musieliśmy utknąć z tymi, tymi... - Wyrzucił ręce w
powietrze, jak gdyby zawiodły go słowa.
- To naprawdę szkoda - zgodziła się Nancia. - Lecz nie widzę powodu, dla którego nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]