[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odległość, która dzieliła go od drzewa. Upadając, chwycił
się gałęzi lindemora. Zacisnął na niej palce, rozhuśtał
się i, korzystając z siły rozpędu, chwycił się następnej gałęzi,
która wyrastała niżej, l tak chwytał się jednej po drugiej, aż
bezpiecznie zeskoczył na ziemię.
Nawet nie zatrzymał się, żeby spojrzeć w górę.
Giba najprawdopodobniej już wezwał królewskie straże.
Obi-Wan musiał dostać się niepostrzeżenie do sali obrad
Rady.
Wślizgnął się przez kuchenne drzwi. Przebiegł obok
osłupiałych kucharzy, wpadł z impetem do spiżarni, pognał
przez jadalnie i znalazł korytarz prowadzący do skrzydła,
gdzie mieściły się gabinety Rady Ministrów.
Hole były opustoszałe. Chłopiec popędził kamiennym
korytarzem, żałując, że nie ma przy sobie miecza
świetlnego. Usłyszał odgłos kroków, jakby ktoś biegł. Dał
nura do najbliższego pokoju.
116
Królewskie znamię
Zamknął drzwi i przywarł do nich. Pospieszne kroki
minęły go.
Odetchnął głęboko. Znów był bezpieczny. Przez chwilę.
Znalazł się w czymś w rodzaju królewskiej sali au-
diencyjnej. W głębi na podwyższeniu stała ozdobna,
złocona ława, naprzeciwko niej rzędy krzeseł. Na ścianach
wisiały połyskujące gobeliny. Za ławą wyeskponowano
antyczną broń.
W przeciwległym końcu sali znajdowały się drugie
drzwi. Obi-Wan ruszył ku nim. Przekręcił gałkę i zaczął
ostrożnie ciągnąć do siebie. Jednocześnie poczuł, że ktoś
pcha z drugiej strony. Dzięki wspólnym wysiłkom dwóch
osób drzwi otworzyły się gwałtownie. Do pokoju, potykając
się, wleciał książę Beju.
Natychmiast stanął na nogi i, rzucając wściekłe spoj-
rzenie, zwrócił się do Obi-Wana:
- Kryjesz się jak tchórz, tak? Niepotrzebnie. Straże
są wszędzie. Lada moment tu będą. - Książę ruszył po
wolnym krokiem do zamontowanych na ścianie drąż-
ków, które służyły do wzywania służby lub straży. Sięgnął
po czerwoną.
- Mówisz mi o tchórzostwie - rzucił zimno Obi-Wan,
skrywając
rozpacz,
którą czuł.
Jeżeli
książę dotknie
drążka, on będzie zgubiony. - A sam wzywasz straże.
117
Królewskie znamię
Beju zawahał się.
- Nazywasz mnie tchórzem, Jedi?
Obi-Wan wzruszył ramionami.
- Ja tylko wyciągam wnioski. Odkąd tu przybyłem,
nazywałeś mnie tchórzem. Ale zawsze na twoje
wezwanie mogła przybyć straż. Co znaczą słowa, skoro za-
przecza im postępowanie? Stawiłem ci czoło samotnie, a ty
zawsze byłeś w towarzystwie kogoś, kto walczyłby za ciebie.
Czy to ja jestem tchórzem?
Książę Beju zapłonął z gniewu. Jego ręce opadły.
Podszedł do gabloty z antyczną bronią. Otworzył ją i
wyjął jeden przedmiot.
- Czy wiesz, co to jest, Obi-Wanie Kenobi? – zapy-
tał, wymachując bronią.
- Miecz. - Obi-Wan nigdy nie używał takiej broni,
ale widział w Świątyni rysunki, które ją przedstawiały.
Była podobna do miecza świetlnego, tyle że wykonana
z metalu.
Beju podniósł miecz i z zamachem ciął gobelin. Gęsta
tkanina została przecięta na pół.
Dbamy, aby były naostrzone - rzekł. - Uczyłem się
walki na miecze - to była część mojego królewskiego
wychowania. Mój ojciec nalegał, by tak się stało. - Za-
markował atak na Obi-Wana, który nawet nie drgnął.
118
Królewskie znamię
- Myślisz, że sobie z takim poradzisz? - spytał go
Beju. - Czy Jedi walczą tylko swoją bronią, dzięki cze-
mu zawsze mają przewagę? - Jego zęby błysnęły,
kiedy szyderczo uśmiechnął się do Obi-Wana.
Dlaczego tego nie sprawdzimy? - zaproponował
Padawan, starając się, by jego głos brzmiał obojętnie.
Skupił się na zbliżającej się walce. Nie mógł pozwolić,
aby drwiny księcia naprawdę go dotknęły.
Beju wziął drugi miecz z gabloty i cisnął go w stronę
Obi-Wana. Zanim palce młodego Jedi zacisnęły się na
rękojeści, książę skoczył naprzód, wymierzając cios w
górę. Kenobi zdążył obrócić się, ale ostre ostrze prze-
cięło mu tunikę. Poczuł krew spływającą w dół po ramieniu.
- Masz już dość? - zakpił Beju. W odpowiedzi Obi-Wan
zrobił wypad. W powietrzu rozległ się brzęk metalu, kiedy
Beju sparował jego cios. Książę go odepchnął. Jedi
zaskoczyła siła przeciwnika. Arystokrata był w znacznie
lepszej kondycji, niż Obi-Wan mógł podejrzewać.
Beju posuwał się naprzód, atakując Obi-Wana, który
parował każdy cios. Przydało mu się przygotowanie do
walki mieczem świetlnym, nie był jednak przyzwycza-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]