[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdumieniu dojrzał wśród nich Gustava.
Corado zaczął krzyczeć do rybaków. Wszyscy
natychmiast odwrócili siÄ™ w jego stronÄ™, zobaczy­
li jego przerażoną twarz i zrozumieli, że musiało
się zdarzyć coś strasznego. Gdy z potoku wło-
skich słów Gustav wyłapał imię Signe, zerwał się
na równe nogi.
Corado w jednej chwili pojął, że desperacki
czyn dziewczyny może mieć związek z Gusta-
vem. Corado nie miał ani cienia wątpliwości, że
chÅ‚opak skrywa w sobie jakÄ…Å› mrocznÄ… tajemni­
cę, a do tej pory nie udało się ani Queriniusowi,
ani ksiÄ™dzu, ani też Christianowi wyciÄ…gnąć z nie­
go, w jaki sposób w jego kieszeni znalazÅ‚a siÄ™ zÅ‚o­
ta spinka Carla.
Jeśli Gustav dowie się, że Signe dobrowolnie
wybrała śmierć w morskiej otchłani, podążając za
ukochanym, poczucie winy, jakie nosi w sobie,
prędzej czy pózniej każe mu wyznać prawdę.
Niech Bóg sprawi, aby nie stało się to za pózno...
7
Już po kilku minutach łódz ojca Gustava koÅ‚y­
sała się na falach. Na pokładzie znalezli się Gu-
stav, Corado de Lione i dwóch obcych rybaków.
ByÅ‚o już caÅ‚kiem ciemno, ale silny wiatr szyb­
ko gnaÅ‚ chmury po niebie i od czasu do czasu da­
ło się dostrzec księżyc, który rzucał jasnozłoty,
niesamowity blask na wzburzone morze.
Corado spostrzegł ku swemu zdumieniu, że
Gustav objął dowodzenie, wykazywał przy tym
sporo energii i zdecydowania, którego wenecjanin
nigdy nie spodziewaÅ‚by siÄ™ ze strony tego  sÅ‚abo­
witego" krewnego starosty.
%7Å‚agle zostaÅ‚y podniesione i obrano wschodni kie­
runek. Przy sprzyjającym wietrze łódz ruszyła
z miejsca z wielką szybkością. Corado przyglądał się
ukradkiem Gustavowi i rybakom w największym
zdumieniu. Rzadko widywał tak zgraną załogę.
Przez ponad dwa miesiÄ…ce przybysz z Italii ob­
serwował otwarte, jedyne w swoim rodzaju łodzie
rybaków z Rost, gdy wyruszali oni na połów,
a potem wracali z rybami. WiedziaÅ‚ jednak, że ni­
gdy nie przestanie siÄ™ dziwić, w jaki sposób te ma­
łe łodzie mogą tak dobrze dawać sobie radę na
zdradliwych północnych wodach. Niejeden raz
wychodząc na brzeg, czuł się nieswojo na myśl,
że widzi siÄ™ z rybakami po raz ostatni, gdy tym­
czasem wieczorem wracali prawie wszyscy mimo
gwałtownego sztormu.
Teraz po raz pierwszy wypÅ‚ynÄ…Å‚ z nimi w mo­
rze. Nie odważyÅ‚by siÄ™ na to, gdyby nie współczu­
cie dla matki Signe i troska o życie dziewczyny.
Za każdym razem, gdy widziaÅ‚ przed sobÄ… gigan­
tyczne fale, zaciskaÅ‚ powieki i szeptaÅ‚ w despera­
cji modlitwÄ™, lecz jakimÅ› cudem Gustav przepro­
wadzał łódz przez każdą z nich.
Nagle blask księżyca na dłużej przebił się przez
chmury, oÅ›wietlajÄ…c coÅ› ciemnego, co znajdowa­
Å‚o siÄ™ przed nimi.
- To ona! - zawołał jeden z rybaków, Corado
de Lione jednak od razu spostrzegł, że łódka jest
pusta. Może dlatego, że jako jedyny właśnie tego
się spodziewał...
Nieznajomość norweskiego uniemożliwiła mu
podzielenie się ze współtowarzyszami swymi
obawami. Udało mu się tylko przekazać Gusta-
vowi, że dziewczyna wypÅ‚ynęła na rozszalaÅ‚e mo­
rze sama.
Nawet teraz, gdy znów ujrzał małą, ciemną
łódz kołyszącą się na wodzie w górę i w dół jak
kłoda drzewa, nie był w stanie krzyknąć, że jest
już za pózno. Pozostała trójka ledwo widziała tę
skorupę i skupiała cały swój wysiłek na tym, aby
płynąć w jej stronę. Nie przyszło im do głowy,
że łódz, która nie jest wywrócona do góry dnem,
może nie mieć na swym pokładzie nikogo.
Corado de Lione przymknÄ…Å‚ na chwilÄ™ oczy,
odmawiając cichą, krótką modlitwę za duszę
Signe.
CzuÅ‚ w sobie gniew, który przez chwilÄ™ przy­
tÅ‚umiÅ‚ strach przed ciemnym, rozszalaÅ‚ym mo­
rzem i chciwymi falami. Gniew na Pana Najwyż­
szego i tę bezlitosną rybacką wioskę, która nie
miaÅ‚a mÅ‚odej, niewinnej dziewczynie do zaofiaro­
wania nic prócz troski, biedy i śmierci.
Księżyc ponownie skryÅ‚ siÄ™ za chmurami, a je­
dynymi jasnymi punktami przebijajÄ…cymi przez
śnieg z deszczem i morską kipiel były grzbiety
spienionych fał, które rozbijały się o niezliczone
szkiery. Cztery pary oczu wpatrywaÅ‚y siÄ™ w ciem­
ność z napiÄ™ciem, uważnie i ze strachem. Męż­
czyzni gotowi byli podpłynąć bliżej łódki Signe,
gdy tylko księżyc choć na chwilę wyłoni się zza
chmur. Tymczasem wpÅ‚ynÄ™li w mgÅ‚Ä™ ogranicza­
jącą widoczność tak dalece, że przez moment
mogli dostrzec jedynie swe najbliższe otoczenie.
Skoro tylko blade promienie księżyca oÅ›wietli­
ły wzburzone morze, dostrzegli, że łódka Signe
znajduje się tuż przed nimi. Gustav natychmiast
wydaÅ‚ polecenie opuszczenia żagli. Wyrazne prze­
jęcie w głosie trzech mężczyzn pozwoliło wene-
cjaninowi zrozumieć, iż właśnie stwierdzili, że
łódz jest pusta.
WiosÅ‚owali z caÅ‚ych siÅ‚ i coraz bardziej zbliża­
li siÄ™ do nieszczÄ™snej Å‚upiny. Corado de Lione od­
wracał się co pewien czas i przez krótką chwilę
widziaÅ‚ twarz Gustava. Mimo zÅ‚ej pogody i ciem­
ności wyraznie można było dostrzec, że chłopak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire