[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nikiem. Młodszego, Grega, nie widziałem już od lat. Niewykluczone, że Eustace
przekonał go do tej pracy. Niewiele o tym wiem, gdyż ojciec i Gus nie
zajmowali się stadami Mayfielda. Zbyt dużo mieli roboty ze zwierzętami w
Beechwood.
- Czyli wasza znajomość odnowiła się dzięki Shepowi?
- Albo przewidywaniom.
Odwrócił się do niej szybko i ich oczy się spotkały. Nie zrozumiała
ostatniej uwagi, jednak zapomniała o niej. Poczuła bowiem, że wbrew
stanowczemu postanowieniu, znów mięknie pod jego spojrzeniem, niczym
płonąca świeca. Skoro tak na niego reaguje, to lepiej, żeby pamiętała, w jaki
sposób potraktował Suzie i Ninę. Padły ofiarą tego samego uśmiechu i tego
samego spojrzenia, które powodowały, że kobieta była przekonana, iż absorbuje
Sama bez reszty.
- 85 -
S
R
Stanęli przed domem z czerwonej cegły. Całe obejście było utrzymane
niezwykle starannie.
- Inny niż wszystkie, prawda? - Sam wysiadł z samochodu.
- Prześliczny!
Wdychała kryształowo czyste powietrze. Panującego tu spokoju nie
zakłócało dobiegające z daleka muczenie krów. Z domu wyszła siwiejąca
kobieta o krótkich włosach i przyjaznym spojrzeniu.
- Betty... to jest Tessa - przedstawił ją Sam. - Eustace dużo mi o tobie
opowiadał. - Betty Mayfield uśmiechnęła się.
- Chcecie się napić herbaty, czy wolicie wziąć się do pracy od razu?
Sam uniósł brwi.
- Do jakiej pracy? Twój mąż wspominał jedynie o obejrzeniu Shepa i
kilku krów.
- Wiesz, jaki jest Eustace - roześmiała się. - Znajdziesz go w biurze,
razem z Gregiem i zarządcą farmy. Pamiętasz drogę, prawda? My tymczasem
poznamy się lepiej przy filiżance herbaty. - Ujęła Tessę pod ramię i
zaprowadziła ją do domu. Wnętrze było urządzone nowocześnie - klatka
schodowa poszerzona, na podłodze grube dywany, w oknach oryginalnie
udrapowane firanki.
- Ma pani piękny dom, pani Mayfield.
- Mów mi Betty.
W kuchni wzdłuż całej ściany rozciągał się długi barowy stół.
- ZaskakujÄ…ce, prawda? Nikt siÄ™ nie spodziewa takiego wystroju. Wszyscy
oczekują typowego wiejskiego wnętrza ze starymi meblami.
Tessa usiadła na wysokim stołku i patrzyła, jak Betty kręci się po swojej
jasnej kuchni. Wszystko tu odzwierciedlało pogodny i przyjazny charakter May-
fieldów. Betty przyniosła herbatę i ciasteczka.
- Gregory, nasz młodszy syn, skończył szkołę rolniczą i zamierza przejąć
farmÄ™ po ojcu. Nasz starszy syn nie cierpi wsi. Mieszka w Londynie, jest radcÄ…
- 86 -
S
R
prawnym. Decyzja Grega sprawiła nam prawdziwą ulgę. Dlatego też... -
roześmiała się i spojrzała na Tessę szczerze - zależy nam, żeby to Sam leczył
nasze zwierzęta. Eustace nie mógł nigdy namówić na to Gerry'ego, dziś spróbuje
przekonać Sama... Przecież przejął lecznicę...
- Nie na długo! - ostrzegła Tessa. - Sam ma swoje sprawy... Telewizję,
praktykÄ™ w Londynie...
Betty zamyśliła się.
- Tak. Telewizja ma moc przyciągania, prawda? Mówiłam mężowi, żeby
nie naciskał, lecz starał się przekonywać Sama stopniowo.
- Musisz dobrze znać Sama. - Tessa zdała sobie sprawę, że Betty rozumie
znacznie więcej, niż mogło się to na pierwszy rzut oka wydawać.
- Dlatego, że znałam kiedyś Else. Od samego początku nie pasowała do
Beechwood. W końcu poznała bogatego biznesmena, który dał jej wszystko,
czego nie mogła się doczekać od Gerry'ego. Na szczęście zdążyła się pogodzić z
Samem, zanim umarła kilka lat temu. - Betty uśmiechnęła się.
- Ktoś powinien wpłynąć na Sama, żeby wreszcie znalazł sobie stałe
miejsce. Musi odnalezć swoje korzenie i poczucie bezpieczeństwa, które utracił
po odejściu Else.
Tessa skinęła głową, ale nie odzywała się.
- Jest rozdarty, znajduje się między młotem a kowadłem. - Betty wstała,
by sprzątnąć puste filiżanki.
- Dziś jednak Sam wydał mi się inny. Od dawna nie widziałam go w tak
dobrym nastroju. - Odwróciła się od zlewozmywaka i uśmiechnęła tajemniczo. -
Czyżby wpływ jakiejś kobiety?
Tessa przyglądała się, jak ubrany w roboczy kombinezon i gumowce Sam
bada jedną z nowych krów Eustace'a, ale jej myśli powracały nieustannie do
pytania Betty. Jeśli nawet Sam się zmienił, to raczej trudno byłoby to przypisać
wpływowi jednej konkretnej kobiety... Znakomity żart! Oczywiście nie
zdradziła się z tą opinią przed Betty, nie znała jej aż tak dobrze. Opuściła jednak
- 87 -
S
R
przyjazny dom z przekonaniem, że bardzo polubiłaby się z Mayfieldami, gdyby
tylko mieli szansę bliżej się poznać.
Sam zajrzał krowie do pyska.
- Martwiłem się, że są takie żółtawe - Eustace wskazał na kolor dziąseł.
Sam potrząsnął głową.
- Wszystko w porządku. U tej rasy bydła często się to zdarza.
- Całe szczęście.
Eustace z lisią przebiegłością, w sobie wiadomy sposób, nakłonił Sama,
żeby ten obejrzał wszystkie jego krowy. O pretekście, jakim było powtórne zba- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire