X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To zetrę ze stołu.
- Nie, doprawdy, nie potrzebuję pomocy. Nie ma
tu znowu tak wiele pracy.
Nick jednak nie zwracał uwagi na jej sprzeciw.
- Gdzie stoją kubki?
- W szafce nad twoją głową.
Nick wyjął kubek, postawił na kuchennym blacie,
nalał sobie resztkę kawy z dzbanka, wstawił kubek do
kuchenki mikrofalowej i nacisnął przycisk.
Sarah otworzyła drzwiczki maszyny do zmywania
i zaczęła wstawiać tam naczynia.
- Oni chcą być sami - powiedział Nick, jakby
chciał usprawiedliwić swoją obecność.
- Myślisz?
- No jasne. Nie zauważyłaś?
Ostrożnie wyjął z kuchenki kubek i odstawił go
ponownie na blat.
- Co miałam zauważyć?
- Choćby jak na siebie patrzą?
- Eee, może ci się zdaje.
NA PEWNO WR�C " 61
- Widzę, że wolisz o niczym nie wiedzieć - żachnął
się Nick.
- Zauważyłam tylko, że z jakichś tajemniczych
powodów znalazło się u nas nagle dwóch mężczyzn
- uśmiechnęła się Sarah. - Obaj bardzo mili, ale...
- zawiesiła głos.
- yle znosisz towarzystwo nieznajomych? - Nick
pokiwał głową, starając się nadać swojej twarzy wyraz
zrozumienia.
- Przyzwyczaiłam się do ich obecności w lecie.
Zresztą na ogół co roku pojawiają się ci sami. Rzadko
zagląda tu ktoś obcy.
- Ray nie jest obcy. - Nick upił z kubka mały łyk.
- Chyba masz rację.
- To co, zostawimy ich samych?
- Sama nie wiem. Będę z tobą szczera, Nick.
Widzisz, moja ciotka nie czuje się ostatnio najlepiej.
Powinna jak najwięcej odpoczywać. A ja nie bardzo
mogę jej pomóc, bo prawie cały dzień jestem w szkole.
Obawiam się, że to, na co się teraz porwała, jest trochę
ponad jej siły.
- Rozumiem. Ja też nie jestem zachwycony pomys�
łem Raya, zwłaszcza po tym zasłabnięciu. Wolałbym,
żeby wrócił do domu i pozwolił się porządnie zbadać.
Ale z nim nie można dojść do ładu, kiedy się przy
czymś uprze. Nie miałem pojęcia, że on i twoja ciotka
znali się kiedyś. Nie wiedziałem nawet o istnieniu pani
Janet Fridrich.
- Sądzisz, że przyjechał tu tylko z jej powodu?
- Na to mi wygląda. Ma jakiś plan i nie wyjedzie,
dopóki go nie zrealizuje.
- To może potrwać dość długo. - Sarah nie wyda�
wała się zadowolona.
- W każdym razie uważam, że im mniej będziemy
im przeszkadzać, tym mamy większe szanse na szybkie
zakończenie sprawy. Aączy ich ze sobą jakaś historia
z przeszłości. Coś, o czym my nie wiemy. Więc, widzisz
sama - uśmiechnął się -jesteśmy skazani na wspólne
siedzenie w kuchni. Opowiedz mi coś o sobie, umyjmy
podłogę, bo ja wiem...
Sarah, chcąc nie chcąc, musiała przyznać mu rację.
- poddaję się - wręczyła mu gąbkę - możesz ze�
trzeć stół i blat, a ja będę opowiadać. - Zdobyła się na
uśmiech. - Urodziłam się dwudziestego ósmego lipca
tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego szóstego roku...
- Nie powinnam była się na to zgodzić. - Janet
kręciła głową, stojąc na schodkach muzeum. Ray ujął
ją pod rękę i delikatnie popchnął w kierunku wejścia.
- Wszystko jest już takie odległe, Janet. Nie ma się
czego bać.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem.
- Dąj spokój, to miejsce budzi same dobre wspo�
mnienia.
_ Dobre i niedobre, Ray - powiedziała, wchodząc do
środka. - Wiesz, w sezonie przychodzi tu sporo ludzi.
I każdy ma swoje wspomnienia... - zawiesiła głos.
Ray przechadzał się po sali, rozglądając się dookoła
z ciekawością.
- Pianina tu chyba nie było? - spytał, przyglądając
się fotografii, na której grupka marynarzy stała wokół
pianina i śpiewała jakąś piosenkę.
- Nie pamiętasz? Siedzieliśmy wtedy tuż obok
niego.
- Pamiętam doskonale świąteczny poczęstunek
- uśmiechnął się do niej, a ona patrząc na niego, nie
NA PEWNO WR�C " 63
widziała siedemdziesięcioletniego mężczyzny, ale mło�
dego chłopca z błyszczącymi oczami. - Spytałaś wte�
dy, czy wolę mleko, czy kawę.
- A ty od razu zacząłeś domagać się mojego adresu.
- I dałaś mi go - znowu się uśmiechnął.
- Ale nie od razu.
- To prawda, nie od razu.
Przez dłuższą chwilę oglądali eksponaty w mil�
czeniu. Janet patrzyła, jak Ray przygląda się umiesz�
czonym za szkłem gazetom z tamtych lat i jak od
czasu do czasu pochyla się nad gablotą, aby coś
przeczytać. Zastanawiała się, czy chciał tylko odbyć
podróż sentymentalną i powrócić do lat młodości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright � 2016 Wiedziała, że to nieładnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogła się powstrzymać.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.