[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żono, mogłaś poślubić mnie z taką ufnością, jako że nigdy nie
należałaś do nikogo innego.
- Nie chcę nawet o tym myśleć - odparła. - Na całym
świecie nie ma dziś dla mnie nikogo poza tobą jedynym.
- Ale dla mnie ty jesteś niebem - rzekł. - Jeżeli ktoś gdzieś
tęskni za tobą, jest to bóg z wysokich gór.
- Gdy mnie kochałeś - rzekła zduszonym głosem - czułam
się tak, jakbyśmy stanowili jedność z bogami, a nie z ludzmi.
- Ja odczuwałem to samo. A teraz, kiedy moja Lodowa
Dziewczyna przemieniła się w płomień, przestałem się lękać,
że zechce powrócić do swoich śniegów.
Thea parsknęła krótkim, urywanym śmiechem i ukryła
twarz na jego ramieniu.
- Czy moja ekscytacja tobą szokuje cię? - spytała.
- Przecież i we mnie płynie gorąca węgierska krew -
zdziwił się. - Będę cię jeszcze długo musiał uczyć miłości,
skarbie mój.
- Pragnę tego - rzekła. - Przecież to właśnie ty nauczyłeś
mnie słuchać muzyki, która sprawia, że czuję się... Węgierką!
- Jednego się obawiam: że mógłbym cię rozczarować.
Wiedziała, że przekomarza się z nią, odparowała więc z
pasją:
- Uosabiasz wszystko, co się przypisuje Madziarom.
Teraz już wiem, co znaczy słowo kochanek"!
Nikos znów zaczął ją całować. Gdy oddawała mu
pocałunki, jej ciało zdawało się płonąć. Nie była pewna, czy
cygański skrzypek wciąż wygrywa za oknem, czy też jest to
muzyka jej serca: coraz głośniejsze, przejmujące crescendo.
A kiedy Nikos posiadł ją, jeszcze raz wzlecieli oboje ku
gwiazdom.
Rozdział 7
Nikos wstał z łoża i rozsunął malowane zasłony, by
wpuścić do sypialni światło słoneczne. Jedno z odsłoniętych
okien wychodziło na las, drugie - na dolinę.
Thea, obudziwszy się, ujrzała sylwetkę męża na tle
porannego nieba. Pomyślała, że nie ma na świecie
urodziwszego i postawniejszego mężczyzny.
- Czy zdajesz sobie, kochany, sprawę - spytała swoim
słodkim głosem - że od czterech dni jesteśmy małżeństwem?
- Nie umiałbym powiedzieć - odparł - czy czuję się tak,
jakby to było od czterech stuleci, czy też od czterech godzin.
Droczył się z nią, budząc jej wesołość. Potem zbliżył się
na powrót do łoża, by popatrzeć na jej ogniste włosy
rozsypane na poduszce. Motyle wymalowane tuż nad jej
głową zdawały się przedłużeniem zielonych oczu.
- Ciekaw jestem, czy wiesz, jak wielki posiadasz urok -
rzekł niskim głosem.
- Powiedz mi - poprosiła, wyciągając doń ramiona.
- Kusisz mnie - powiedział - a ja, choć pragnę wrócić do
łoża i kochać się z tobą, muszę na pewien czas cię opuścić.
Ton jego głosu sprawił, iż Thea spojrzała nań pytająco.
- Dlaczego? - spytała po chwili. - Coś się stało? Coś...
złego?
- Nie, nic złego - odparł. - Zawsze zdawałem sobie
sprawę, kochanie, że pewnego dnia trzeba będzie spojrzeć
światu w twarz, i oto właśnie nadszedł ten dzień.
- Dzisiaj? - zdumiała się. - Co właściwie masz na myśli?
Położył się przy niej, objął ją i przyciągnął do siebie.
- Nie chcę, byś się bała. Dlatego zrób, o co cię poproszę.
Poczuł przebiegające przez jej ciało drżenie.
- Wiesz, że cię kocham i zrobię wszystko, o co poprosisz,
ale teraz jestem... przerażona!
- Moja prośba może cię przerazić, lecz pragnę, byś mi
zaufała. - Przypomniała sobie, iż powiedział jej dokładnie to
samo, gdy zostali pojmani przez bandytów.
- Wiesz, że ci ufam - zapewniła żarliwie. - %7łe kocham cię
i uwielbiam jak nikogo na świecie.
Ramiona Nikosa objęły ją ciaśniej. Potem malarz, zadając
sobie przymus, rzekł:
- Otrzymałem wiadomość, która nakazuje mi zobaczyć się
z rodziną.
Thea, zachłystując się powietrzem, wydała okrzyk
przestrachu.
- Pomyślałem więc - ciągnął - że jeżeli ja mam
powiedzieć mojej rodzinie o tobie, to i ty powinnaś
poinformować swoich najbliższych o mnie.
- Moich najbliższych?.. - zająknęła się. Nikos parsknął
śmiechem.
- Spodziewam się, że prędzej czy pózniej zdobędziemy
się na szczerość wobec siebie. To wprost niewiarygodne, że
do tej pory nie wiem, jakie nosiłaś imię, nim zostałaś moją
żoną.
- Czy to ważne? - spytała.
- Prędzej czy pózniej będziemy musieli wszystko o sobie
powiedzieć - odparł spokojnie.
Zapadła długa cisza i Thea pojęła, iż Nikos oczekuje, by
spełniła jego życzenie. Nie mogła zawieść jego zaufania,
powiedziała więc bardzo cichutko:
- Co mam uczynić?
- Powiedzieć im o mnie - odparł. - I powrócić tu do mnie
z Gyuli.
Zobaczył, że Thea wstaje, dodał więc:
- Jutro, gdy załatwię wszystkie swoje sprawy, pojadę do
Gyuli i spotkam się z twoimi rodzicami.
Thea wydała okrzyk sprzeciwu, Nikos jednak rzekł:
- Nie lękaj się niczego. Jeśli będą się gniewać, ułagodzę
ich. Nie mów im, żeśmy się pobrali, lecz pozwól, bym ja wziął
na siebie pierwszy płomień ich gniewu.
- Będą wściekli! - mruknęła.
- Poproś ich zatem najpierw o darowanie ci tak długiej
nieobecności. I uwierz, że wszystko się dobrze ułoży, gdy
przybędę.
- Skąd będziesz wiedział, gdzie mnie szukać? - spytała,
wzbraniając się przed wyjawieniem mu, kim jest. Przecież
jeżeli on odjedzie od niej - myślała gorączkowo - i będzie miał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]