[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cierpiał na epilepsję. Nauczył się jezdzić konno z rękami założonymi z tyłu i sypiał na gołej ziemi jak
zwykły żołnierz. Jaki był tego powód? Jego choroba. Czemu mielibyśmy podziwiać takich ludzi?
Rzeczy, które dla innych są sprawą życia i śmierci, dla nich są jedynie próbą. Jaki jest pożytek z takiej
wielkości?
-
Ale przecież ty sam przejmujesz się
wszystkim, co mówi się przeciwko nam - zaczął
Harkavy tonem przygany.
-
Nie, nie uważam, żeby tak było - odparł Leventhal. Nie chciał się dalej spierać. Powiedział już za dużo
i ściszając głos, dał do zrozumienia, że nie zamierza nic więcej mówić.
Podszedł filipiński pomocnik kelnera, żeby posprzątać ze stołu. Był to stary, wątły mężczyzna,
którego dłonie i przedramiona były zbielałe od zanurzania w gorącej wodzie. Załadowawszy wózek,
nisko się nad nim pochylił, oparł pierś o uchwyt, po czym oddalił się powoli, pchając swój ciężar. Za
stołami parowymi opuszczono jeden zestaw zapisanych białymi literami tablic z jadłospisem i ze
szczękiem wciągnięto do góry kolejny w stalowej ramie.
-Widziałem tylko jednego aktora grającego Disraelego - rzekł Goldstone. - Był to George Arliss.
-
Był stworzony do tej roli - stwierdził Shifcart.
-
Podobał mi się w tym - powiedział
Schlossberg.
- Masz rację, Jack, był do niej stworzony. Miał odpowiednią twarz, żeby to grać, ze swoimi wąskimi
ustami i długim nosem.
-
Jakoś umknęły mi wszystkie Wiktorie - zauwa-
żył Goldstone. - Nie widziałem ani jednej.
-
Niewiele straciłeś - rzekł Schlossberg. - Jeszcze nie widziałem dobrze zagranej Wiktorii.
W restauracji była to senna godzina. Pod wszystkimi ścianami ciągnęły się długie rzędy stołów, usta-
wionych pod kątem w taki sposób, że ich czarne blaty wyglądały jak romby, każdy z symetrycznie
ustawionym pośrodku cukrem, solą, pieprzem i pudełkiem na serwetki. Od jednego końca sali do
drugiego ich symetria wprowadzała coś w rodzaju ruchu do niemal pustego lokalu. W głębi, pod
namalowaną na ścianie leśną sceną, siedziało kilku pracowników, paląc papierosy i spoglądając w
stronę słonecznego światła i ulicy.
-
Ja widziałem dobre - nie zgodził się Shifcart.
- Nie podobała ci się żadna z nich?
-
Nie. Po pierwsze, dlaczego ma być tyle Wiktorii? Może dlatego, że była taka nieładna.
Pospolicie wyglądająca królowa ma dzisiaj wielki powab. Wszystko musi być trochę zdegradowane.
Nie jest tak? Czemu jest taka popularna? - Wyciągnął do nich rękę, jakby domagał się lepszej
odpowiedzi. -
Kochała Alberta; była uparta; była dobrą gospodynią. To trafia do ludzi.
-
Uważam, że Eunice Sher barth była dobrą Wiktorią - powiedział Harkavy.
-
To zdrowa, piękna dama; z przyjemnością się na nią patrzy - rzekł Schlossberg.
-
Więc o co chodzi? - zapytał Schifcart. - Nie potrafi grać? Po prostu chciałbyś mieć jej kontrakt,
Schlossberg.
-
Czemuż by nie? - przyznał Schlossberg. - A skoro już o pragnieniach mowa, to chciałbym mieć dzisiaj
trzydzieści lat i żeby śmierć była nieco dalej, niż jest. Poza tym mam wyświecone spodnie. Zresztą
komu nie przydałyby się pieniądze? Wyobrażam sobie, że ona musi mnóstwo zarabiać. I poniekąd jej
się to należy, bo miło jest na nią popatrzeć. Ale grać? Ja sam potrafiłbym lepiej zagrać Wiktorię.
I rzeczywiście potrafiłby, pomyślał Leventhal bardziej z szacunkiem niż z rozbawieniem, gdyby nie
miał takiego głębokiego głosu.
-
Tak, w kieckach mógłbyś zrobić furorę - powiedział Shifcart.
-
Każdy mógłby dzisiaj zrobić furorę - odparł
Schlossberg. - Kiedy publiczność tak strasznie pragnie, żeby jej dogadzać. To prawdziwy karnawał.
Wszyscy stoją po stronie iluzji. Powiedz mi, Jack, czy sądzisz, że odkryłeś kiedyś dobrą aktorkę?
-
Masz na myśli artystkę, jak mniemam, a nie ta-ką osóbkę jak Waters.
-
Mam na myśli aktorkę.
- W takim razie wymieniÄ™ LiviÄ™ Hall.
- Mówisz poważnie?
-Tak.
-
To niemożliwe - rzekł Schlossberg. - Nogi jak patyki.
Gruby kark Shifcarta pokrył się czerwonymi plamami, a on sam powiedział, ledwie hamując gniew:
-
Nie jest pierwszą lepszą gwiazdką. Nie każdego tak trudno zadowolić, Schlossberg. Wygląda na to, że
trzeba się ciężko napracować, żeby cię zabawić, i być może nikt nie jest w stanie tego dokonać.
-
Jesteś surowym krytykiem, Marcus - rzekł Goldstone.
-
Czy to ja stwarzam kryteria? - zapytał Schlossberg. -Nariszermensz! Mówię również w twoim
imieniu.
Nie jesteśmy publicznością. We własnym gronie możemy chyba mówić prawdę? Co masz przeciwko
prawdzie? Wszystko dostaje siÄ™ w opakowaniach. W
opakowaniu możesz sprowadzić do domu nawet diabła.
Ludzie mają zaufanie do opakowań. Jeśli rzecz zapakujesz, wezmą ją.
-
Nie twierdziłem, że ona to Ellen Terry. Powiedziałem tylko, że jest dobrą aktorką. Musisz przyznać,
Schlossberg, że ma pewne zdolności.
- Może do pewnych rzeczy. Nie za dużo.
- Ale trochÄ™?
-
Trochę tak - przyznał Schlossberg, wzruszając ramionami.
- Przynajmniej coś mu się podoba, dzięki Bogu!
- rzekł Shifcart.
-
Siaram się każdemu oddać sprawiedliwość -
oświadczył stary mężczyzna. - Nie jestem malkon-tentem. Nie jestem za dobry dla tego świata.
Nikt mu nie zaprzeczył.
-
Dobrze - rzekł. - A o co tak się rzucam? - Powstrzymał ich uśmiechy, wbijając w nich swoje po-
ważne, zmęczone, błękitne spojrzenie. - Powiem wam.
yle jest być mniej niż ludzkim i zle jest być więcej niż ludzkim. Co jest więcej niż ludzkie? Nasz
przyjaciel... -
miał na myśli Leventhala - mówił
o tym wcześniej. Cezar, jeśli sobie przypominacie, chciał być w sztuce jak bóg. Czy bóg może mieć
choroby? Jest to więc wyobrażenie o Bogu powstałe w umyśle chorego człowieka. Czy posąg ma wosk
w uszach? Oczywiście, że nie. Nie poci się również, chyba że krwią w święta. Jeśli potrafię sobie
wmówić, że nigdy się nie pocę, i sprawić, że wszyscy inni będą się zachowywali, jakby to było
prawdą, to może zdołam zrobić to samo z umieraniem? Wiemy, czym jest umieranie, tylko dlatego, że
niektórzy ludzie umierają, więc jeśli staniemy się od nich odmienni, być może nie będziemy musieli
umierać? Odwrotną stroną tego jest bycie mniej niż ludzkim. Dojdę do tego. Tak więc cała rzecz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire