[ Pobierz całość w formacie PDF ]
względu na ból towarzyszyć mu nie mogła, mrok i cienie zniknęły, Heike ocknął się zdyszany
i wyczerpany u jej boku, próbując pojąć, co zrobił. Wiedział jednak, że było to
najsłuszniejsze i najpiękniejsze, co wydarzyło się w jego życiu.
Po chwili, kiedy oboje uspokoili się trochę, Heike wstał, zmoczył nieduży ręcznik i troskliwie
obmył Vingę. Podskoczyła z bólu, kiedy ją dotknął, choć robił to jak najostrożniej, mógł sobie
więc wyobrazić, jakiego cierpienia jej przysporzył. Zresztą było to wyraznie widoczne. Vanga
leżała spokojnie, zasłaniając twarz dłońmi, żeby stłumić płacz, ale kiedy Pochylił się nad nią
ponownie, zarzuciła mu ręce na szyję i pozwoliła, by ją podniósł z posłania.
- Domownicy zastanawiają się pewnie, co się z nami dzieje - rzekł z czułością.
Vinga wiedziała, że stali się sobie teraz tak bliscy, iż naprawdę nic nie mogłoby ich
rozdzielić.
- To było nieuchronne - powiedziała zdławionym głosem.
- Co masz na myśli? - zapytał Heike, pomagając jej się ubrać.
- To napięcie, jakie między nami istniało. Ta ostrożność, jakby się chciało powiedzieć: Ja
przecież ciebie nie znam , wszystko to minęło. Teraz możemy rozmawiać spokojnie, bo
udało nam się przejść wspólnie ten etap.
Heike uśmiechnął się słysząc takie określenie.
- Rozumiem, o co ci chodzi. Sprawy erotyczne znaczÄ… dla dwojga ludzi bardzo wiele, ale nie
można ślepo dać się ponieść tylko temu. Jakby to był jedyny cel. To prawda, że dzięki temu
rozładowuje się długo narastające pragnienie, ale tak wiele innych spraw nabiera innego
znaczenia... Teraz odczuwam jeszcze silniejszą i serdeczniejszą więz z tobą.
- A czy jesteś też spokojniejszy?
Heike zastanowił się.
- Tak. Naprawdę jestem spokojniejszy. Zelżało też napięcie z powodu tego, co się stało... co
zrobiliśmy.
- Owszem, oboje mieliśmy w ostatnim czasie sporo denerwujących przeżyć. Ale masz rację,
powinniśmy się chyba pokazać domownikom.
Przygarnął ją do siebie i pocałował. Długo i spokojnie.
149
- Bardzo cię boli? - zapytał.
- Już nie tak bardzo. Ale całkiem normalnie nie będę chyba mogła iść.
- Możesz powiedzieć, że podczas bójki uderzyłaś się w kolano.
- Tak zrobiÄ™.
Nie prosił o wybaczenie. Instynktownie wyczuwał, że ona by nie ścierpiała żadnych
przeprosin. Musi przez to przejść i tyle.
- Ale naprawdę muszę powiedzieć, że bić się to ty umiesz - powiedział z naciskiem. - Chodzi
mi o to w zagajniku.
Parsknęła ze złości, poruszona wspomnieniem. Heike znowu ją pocałował, przepełniony
miłością dla tej małej, niezwykłej osóbki.
Kiedy schodzili na dół, zauważył, że każdy krok sprawia jej ból.
- Do księdza pójdziemy jutro - powiedział. - Teraz pewnie nie należy ryzykować.
- Chyba tak - uśmiechnęła się Vinga. - Kto wie, cośmy spowodowali!
Służba czekała na nich w hallu na dole.
- Myślisz, że oni wiedzą, co się stało? - szepnęła Vinga.
- W każdym razie są dyskretni. Nie sądzisz, że oni dla nas tego chcieli?
- Oczywiście! To wspaniali ludzie!
- Zajęliśmy się tym zmarłym - poinformował zarządca Elistrand spokojnie. - Nie trzeba się
już tym kłopotać.
- Dziękuję - powiedział Heike. Przystanął na ostatnim stopniu, objął Vingę ramieniem i
oświadczył zebranym:
- Niezależnie od tego, jakie jeszcze przeszkody wymyśli dla nas sędzia, zamierzam się
ożenić z tą panienką. Bo powiedziała, że mnie chce!
- Jeśli o mnie chodzi, to wyjdę za niego dla pieniędzy! - zawołała Vinga przekornie. - No,
może też trochę dla tych jego blond włosów i błękitnych oczu.
Wesołe śmiechy i spontaniczny aplauz, z jakim służba przyjęła tę wiadomość, napełnił ich
serca ciepłem i radością.
150
Spróbujemy jutro dostać się jakoś na plebanię - powiedział Heike swoim głębokim,
budzącym zaufanie głosem. - Ale potrzebna nam będzie eskorta. Czy ktoś chciałby na
ochotnika? Może być niebezpiecznie, już dzisiaj mogliśmy się o tym przekonać.
Zgłosiło się znacznie więcej chętnych, niż było trzeba.
- Dziękujemy, dziękujemy! Ale teraz musimy porozmawiać o nieco mniej przyjemnej sprawie
- rzekł Heike. - Jest tu we dworze ktoś, kto doniósł Snivelowi albo jego ludziom, gdzie Vinga
i ja zamierzamy dzisiaj pójść.
Z grupy wystąpił starszy mężczyzna.
- My wiemy, kto to jest, panie Heike. To pokojówka Ella. Ona jest kochanką jednego z ludzi
Snivela - wskazał na młodą kobietę, która natychmiast cofnęła się pod ścianę.
Vinga podniosła głowę i spojrzała w oczy sporo od siebie starszej pokojówce.
- Natychmiast opuścisz dwór. Stangret odwiezie cię do Christianii, tam skąd przyszłaś.
Dostaniesz zapłatę zgodnie z umową, ale od tej chwili już nic więcej.
Wszyscy uważali, że kara jest zbyt łagodna, ale Vinga upierała się przy swoim. Zakochana
kobieta może być nieobliczalna. Słabego człowieka miłość może doprowadzić nawet do
przestępstwa.
Ella posłała jej złe spojrzenie i wyszła.
Wtedy inni zaczęli podchodzić jedno po drugim i ściskać ręce obojgu młodym, życząc im
szczęścia i składając zapewnienia o swojej lojalności. To tak bardzo wzruszało Heikego, że
musiał oddychać bardzo głęboko, żeby zachować godność i powagę.
Nie do końca mu się to udawało i za to służba kochała go jeszcze bardziej. Ich mała
panienka będzie miała wspaniałego męża. Co prawda nie był zbyt piękny, ale już dawno
przestali zwracać uwagę na jego wygląd. Samotna i bezbronna córka Tarków po wielu latach
cierpień odnalazła bezpieczny port.
Ale w Grastensholm nadal czaiło się zło...
151
ROZDZIAA XIII
Tego samego wieczora ostatnia dójka w Grastensholm powiedziała, że ma dość.
Kiedy weszła do obory, o mało nie zderzyła się z wisielcem, który dyndał na haku, wbitym w
belkę pod dachem. Niesamowicie długi trup kołysał się i kręcił, a kiedy odwrócił się ku niej,
otworzył jedno oko i mrugnął obleśnie. Dziewczyna poleciała z krzykiem do zarządcy i
oświadczyła, że sam może się zatroszczyć o bydło, bo ona odchodzi. Natychmiast, zanim
dostanie ataku serca albo co gorszego.
Zarządca i jego małżonka mieli inne zajęcia i do obory zajrzeli dopiero następnego ranka,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]