[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nadal istnieje?
- Nie, ale wcale nie został zapomniany.
- To znaczy?
- To nie byłam ja i dlatego dostałam nauczkę. Już nigdy nie będę udawać
kogoś, kim nie jestem. Nie chcę wkładać kolejnych masek, chcę się odsłonić.
Być sobą.
- Cała jak na dłoni?
- Właśnie. Chociaż muszę przyznać, że nie tylko o wygląd chodzi. On
tylko pokazuje zmiany, które we mnie zaszły.
Co nieco mi się poprzestawiało w głowie i jestem pewna, że na lepsze. - Z
jej stów biła głęboka wiara i ogromne samozadowolenie.
- To świetnie. Tak więc, gdy cię ujrzę w sobotę, czeka mnie wielka
niespodzianka.
Odkładając słuchawkę, Abby już była pełna wątpliwości. Euforyczny
nastrój minął. Po pierwsze zachowała się jak głupia chwalipięta, jak nastolatka,
która wykrzykuje: Zobaczcie, jaka cała jestem śliczna". Po drugie nie powinna
była godzić się na propozycję Grega.
Ale już było za pózno. Nie będzie to oczywiście randka, tylko realizacja
następnego punktu sławetnego Projektu Familii Hastingsów, polegającego na
wprowadzeniu obiektu, zwanego Abby, w świat. A niech to! Gdyby była
zakompleksioną osiemnastką, takie zabiegi można by zrozumieć, ale ona miała
trzy dychy na karku!
No cóż, przynajmniej pozna przyjaciół Grega i dowie się, jakich ludzi
preferuje. No i spędzi z nim kilka godzin...
Ciekawe, czy będą tańce. Wolne czy szybkie? Wolne, wolne... Przytulą
się do siebie, ich usta...Uff, aż zrobiło się jej gorąco.
A gdy muzyka nie będzie grała, Abby zabłyśnie inteligencją, prowadząc
dowcipną, błyskotliwą rozmowę. Greg będzie zachwycony i zauroczony.
Potem przedstawi ją swoim znajomym i tłum wspaniałych mężczyzn
otoczy ją wiankiem, walcząc o każdy jej uśmiech i spojrzenie... i Greg ze
spuszczoną głową ukryje się w kącie. Jego dusza zapłacze, serce rozpadnie się
na kawałki.
Zrozumie, jaki popełnił błąd. Obudzi się w nim lew. Roztrąci zalotników,
porwie Abby w ramiona i uniesie ją z przyjęcia. Potem...
Gwałtownie drgnęła i otworzyła oczy. Ależ z niej infantylna idiotka.
Miała do roboty lepsze rzeczy niż fantazjowanie o cynicznym lekarzu, który dał
jasno do zrozumienia, że nie interesuje go jako kobieta!
sip A 43
ROZDZIAA 7
W sobotę Abby bardzo starannie przygotowała się do imprezy. Zrobiła
makijaż zgodny ze wskazówkami Elise i włożyła kreację kupioną w butiku Pam.
Miała nadzieję, że choć jeden mężczyzna spojrzy na nią z
zainteresowaniem. Oczywiście nie będzie to Greg. Pragnęła jednak, by
zauważył, że komuś się spodobała.
- Elise jedzie z nami - zakomunikował Greg, gdy wysiedli z windy i
ruszyli do jego samochodu.
- Wspaniale. Polubiłam ją.
- Trudno jej nie lubić, ale zdziwiłem się, gdy postanowiła nam
towarzyszyć. Wystarczy, że w dzieciństwie zawsze musiałem wlec ją ze sobą.
Kilkanaście minut pózniej zajechali przed szary, kamienny dom w Noe
Valley. Wszystkie okna jarzyły się światłami, a ze środka dochodziły
przytłumione dzwięki muzyki i gwar rozmów. Elise nie była w najlepszym
nastroju. Przez całą drogę milczała, a teraz zaczęła narzekać, że przyszła bez
męskiego towarzystwa.
- A ja to co? - żartobliwie spytał Greg.
- Ty jesteś moim bratem. To się nie liczy - mruknęła ze skwaszoną miną.
Lecz gdy tylko stanęła w progu, zmieniła się nie do poznania. Zajaśniała
wewnętrznym blaskiem i czarem. Zafascynowana Abby patrzyła na tę wspaniałą
metamorfozę. Elise w jednej chwili stała się ucieleśnieniem witalności i
powabu. Przyjacielsko cmoknęła w policzek gospodynię i wdzięcznym krokiem
modelki ruszyła do pełnego gości salonu. Greg i Abby zatrzymali się w holu.
- Greg, cudownie, że jesteś! - Angie Jefferies, ładna i elegancka szatynka,
serdecznie go uścisnęła. - Nie widzieliśmy cię od wieków. Hugh jest przy barze.
- Wyglądasz wspaniale, Angie. Pozwól, że przedstawię ci Abigail Trent.
Abby, to Angie Jefferies, moja stara przyjaciółka.
- Od pewnego czasu wolę określenie serdeczna przyjaciółka" ! - ze
śmiechem odparła Angie. - Cześć, Abigail, miło mi cię poznać. Chodz,
przedstawiÄ™ ciÄ™ wszystkim, a ty pogadaj z Hugh.
Angie żartobliwym ruchem popchnęła Grega w stronę baru i z uśmiechem
spojrzała na Abby.
- Greg od niepamiętnych czasów przychodził do nas sam - powiedziała,
gdy zostały same. - Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy uprzedził, że
przyprowadzi ciebie. DÅ‚ugo siÄ™ znacie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]