[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pragnę abyś wiedziała - odparł książę - że mój zamek
jest teraz twoim domem i zajmiesz w nim miejsce mojej córki.
- Córki? A co się z nią stało?! - wykrzyknęła Leona
pamiętając, że matka wspominała o dzieciach księżnej.
- Moja córka nie żyje.
- Och... Tak mi przykro.
- Zmarła dwa lata temu. Była młodsza od ciebie i słabego
zdrowia - w głosie księcia brzmiała nutka cierpienia.
- Tak mi przykro - powtórzyła. - Ale ma książę inne
dzieci?
- Mam syna.
Leona chciała zapytać, czy będzie miała okazję go poznać,
gdy książę oznajmił:
- Do stołu już podano. Sądzę, że zgłodniałaś po podróży.
- O, tak, wasza wysokość.
Mówiąc to Leona przypomniała sobie płacz dzieci
wysiedlanych wieśniaków. Nie była pewna, czy zdoła
przełknąć cokolwiek. Pragnęła porozmawiać z księciem,
błagać o łaskę, dowiedzieć się, czy zadbano o to, aby
pozbawionym domu ludziom zapewnić schronienie. Nie była
w stanie wyrzec słowa. Zdawała sobie sprawę, że gdyby
wróciła do tego tematu, książę przerwałby rozmowę.
Postanowiła jednak, ze nie będzie tchórzem. Prędzej czy
pózniej porozmawia z nim. Podczas posiłku nie było ku temu
sposobności. Spodziewała się, że spożyją kolację we dwoje.
Zaskoczyła ją liczba biesiadników w sali jadalnej.
Pomieszczenie było ogromne, dużo większe niż pokój stołowy
w zamku Cairn, urządzone z wielkopańskim przepychem.
Przy stole pomieściłoby się z łatwością trzydzieści albo i
więcej osób. Zasiadło ich ośmioro. Poza księciem i Leoną byli
tam: dwie podeszłe wiekiem krewne księcia, które mieszkały
w zamku, jego siostra przybyła w odwiedziny, dwaj sąsiedzi
oraz pastor z wioski rybackiej położonej u ujścia rzeki.
 Może zdołam pomówić z pastorem," pomyślała Leona,
gdy dokonano prezentacji. Podczas posiłku zorientowała się
jednak szybko, że pastor jest całkowicie pod wpływem
księcia, gotów spełnić każde jego żądanie. Podejrzewała, że
bez książęcego przyzwolenia, nie udzieliłby nawet
wyrzuconym wieśniakom gościny na dziedzińcu
przykościelnym. Jakkolwiek sprawa ta nie dawała jej spokoju,
Leona uznała, iż wprawiając teraz księcia w rozdrażnienie nic
nie zyska. Pamiętała wyraz gniewu na jego twarzy i chłodne
słowa, gdy ośmieliła się wspomnieć o eksmisjach.
- Leona Grenville zamieszka z nami - książę zwrócił się
do krewnych - musimy zatem dopilnować, aby nie brakło jej
rozrywek, w innym bowiem razie uzna Szkocję za
najnudniejsze miejsce pod słońcem.
- Zapewniam waszą wysokość - wtrąciła Leona - że w
Anglii żyliśmy bardzo spokojnie. Kocham wieś i proszę nie
robić sobie kłopotu z wynajdowaniem dla mnie zabaw. -
Spojrzawszy w kierunku oświetlonego słońcem okna ciągnęła:
- Pragnęłabym znalezć biały wrzos, który, jak mówiła mi
mama, przynosi szczęście, zobaczyć łososie w rzece i pardwy
na wrzosowiskach.
- Przyrzekam, że będziesz to wszystko oglądała -
powiedział książę. - Czy umiesz jezdzić konno?
- Uwielbiam - odparła Leona.
- Konie w stajni są do twojej dyspozycji - zapewnił
książę. - Na wyprawy po wrzosowiskach nie ma to jak
wytrzymałe i dzielne ardneńskie kucyki, znane i poza
granicami naszej krainy.
- Nie będę mogła się doczekać, kiedy dosiądę jednego z
nich.
Wszyscy byli dla niej mili i starali się sprawić jej
przyjemność. Leona nie chciała okazać się niewdzięczna i
odwzajemniała ich uprzejmość. Cały czas myślała jednak o
lordzie Strathcairnie i o tym, jak bezpieczna czuła się w jego
towarzystwie. Być może ogrom zamku i pewna obawa, jaką
pomimo Wszystko, wzbudzał w niej książę, sprawiały, że nie
czuła się w Ardness swobodnie.
Po obiedzie książę zapytał, czy nie chciałaby obejrzeć
innych komnat, i zaprowadził ją najpierw do  komnaty
wodza," która, inaczej niż w zamku Cairn, znajdowała się na
parterze. Była to wielka sala, wspaniałe urządzona i wywarła
na Leonie duże wrażenie.
- Tutaj zbierali się członkowie klanu, kiedy atakowały nas
bandy maruderów z powaśnionych klanów - wyjaśnił książę -
albo kiedy statki wikingów pojawiały się w zasięgu wzroku.
Leona pomyślała, że było tam dość miejsca, aby
pomieścić setki rodzin. Na ścianach wisiały trofea wojenne, w
tym chorągiew zdobyta na Anglikach w bitwie pod Preston
Pans.
- Wspaniałe! - wyraziła uznanie Leona w odpowiedzi na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright 2016 Wiedziała, że to nieładnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogła się powstrzymać.
    Design: Solitaire