[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podchodzić z szacunkiem. Wszystko miało prawo być kiczowate,
co najprawdopodobniej stanowiło chiński sposób rozliczenia się
z okropnościami niedawnej przeszłości.
Przedziwne, że w tym momencie oboje mieliśmy więcej
wspólnego z Chińczykami niż owego wieczoru na placu w Shiy-
an, kiedy dzieci uczestniczyły w grze z lotką. Widzieliśmy, jak
kobiety przyjęły Lisę do swojego grona, by nauczyć ją nowych
sztuczek, i czuliśmy tę naturalność, z jaką tam stała. Jednocze-
śnie odczuwaliśmy duży dystans, bo ta naturalność nie dotyczy-
Å‚a nas dwojga.
W ciągu pięciotygodniowej podróży było więcej takich momen-
tów, w których czuliśmy się poza nawiasem, podczas gdy nasze
dziewczynki stanowiły część całości. Pewnego dnia obudziliśmy się
wczesnym rankiem, aby uczestniczyć w lekcji tai chi na pokładzie
statku wycieczkowego. No i staliśmy tam: sztywni pomiędzy nie
mniej sztywnymi Anglikami i Amerykanami, majÄ…c przed oczami
przepiękne brzegi Jangcy, a tuż przed nosem - elastycznie poru-
szającego się _mistrza"; naśladowanie jego ruchów dało nam wła-
śnie to poczucie, jak niewiele mieliśmy z nim wspólnego. Moment
Budownictwo chińskie sięgające tradycjami XII wieku: jest to zespół ścisłej za-
budowy parterowej z cegły że wspólnym dziedzińcem I wąskimi uliczkami, dzięki
czemu tworzy dobrą linię obronną w razie zagrożenia miasta (przyp tłum).
213
nienaturalny pod każdym względem. Skończyło się na tym jednym
razie.
były też chwile, kiedy szliśmy ulicą - dziewczynki ramię w ra-
mię z przewodniczką, a my kilka metrów za nimi - jak obcy. To
była forma wykluczenia, z którą potrafiliśmy się pogodzić. Nawet
więcej - widok tego nieprzymuszonego związku z Chinami da-
wał nam przynajmniej tak miłe uczucie, jak Lisie i Lin, nawet jeśli
nie były tego świadome. W mikroskali było to właśnie tym, po co
przyjechaliśmy, choć naszą własną przynależność do owego so-
juszu najprawdopodobniej postrzegaliśmy jako zbyt oczywistą.
Czasami wszystko wyglądało naturalnie, nawet przesadnie
naturalnie, na przykład w czasie zielonej nocy na statku, kiedy to
ojcowie wyśpiewywali karaoke Moon River. a ich córki chowały
się że wstydu pod stołami. Niewiele więcej można też napisać
o wyprawach na zakupy w Kunming i Hongkongu. na zawie-
rałaby relacja przeciętnego turysty Dzieci oczywiście widziały
biedę, rzężących ludzi i żebraków, czasami też okropnie śmier-
działo. Wstrząsające wrażenie zrobił widok pewnej dziewczynki
na chodniku eleganckiej ulic y handlowej w Kunming, w pobliżu
naszego hotelu. Jak zdziczała Cyganeczka wołała swoją matkę,
leżąc na brzuchu. Klienci sklepów omijali ją ostrożnie, niosąc
plastikowe torby z zakupami, my też. ale Lisa i Lin nie dały się od
niej odciągnąć. Widok dziecka, być może w wieku Lisy, o pozle-
pianych włosach i brudnych rękach robił wrażenie. Chcieliśmy
iść dalej, oglądanie tej samotnej dziewczynki było zbyt okrop-
ne dla dwóch dziewczynek z Noord-Holland. wychowanych
w dobrobycie. Silnym szarpnięciem za ramię pociągnęliśmY je
za sobą. Wieczorem, już w łóżkach. Lisa i Lin nie mogły zasnąć.
Następnego dnia nieomalże brakło im odwagi, żeby przejść
tą samą trasą; bały się, że znowu zobaczą tę małą myśleliśmy
w duchu: jak okrutne jest chińskie społeczeństwo dla owych bez-
radnych, ułomnych stworzeń, które nie potrafią o siebie zadbać.
214
Takie dziecko musi żebrać, ponosząc ryzyko, że od razu zostanie
okradzione z tych wybłaganych groszaków, albo i gorzej. Ho-
lenderski restaurator, ożeniony z Chinką, który miał w pobliżu
restaurację, sprowadził nas na ziemię. Z dziewczynką nie było
aż tak zle, jak myśleliśmy. W każdym razie psychicznie nic nie
szwankowało. Odkryła jedynie, że - udając samotną i obłąkaną -
dostanie więcej datków. Powiedzieliśmy to dziewczynkom, któ-
re patrzyły na nas z niedowierzaniem. Aż do chwili, gdy sokoli
wzrok Lisy dostrzegł Chineczkę, najpierw roześmianą, a już po
chwili leżącą na chodniku z rozczochraną czupryną i krzyczącą.
To było otrzezwiające doświadczenie, które dzieci łatwiej uloko-
wały w swoim bagażu niż my.
Dwukrotnie byliśmy na przedstawieniu teatralnym, w Szan-
ghaju i Xi'an; małe dziewczynki-węże w błyszczących kostiu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire