[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Całkowicie się zga... - Koniec zdania zniknął w potężnym ziewnięciu. - Och,
przepraszam.
- ZpiÄ…ca?
- TroszkÄ™.
60
S
R
- Kończymy na dzisiaj wywiad?
- Niestety. - Na koniec jednak uniosła się na łokciu i patrząc mu w oczy,
scenicznym szeptem zapytała: - A jaki jest twój ulubiony kolor?
- Kiedyś niebieski, ale od jakiegoś czasu kasztanowy, jak twoje piękne włosy.
Bri uśmiechnęła się z wdzięcznością, a on zaczął się bawić jej lokami swobodnie
opadajÄ…cymi na policzki.
- Dziękuję - wyszeptała, układając się z powrotem na ramieniu Tannera. Zdawała
sobie sprawę, że musi szybko usnąć, jeśli nie chce całej nocy spędzić na rozmyślaniach
o tym mężczyznie.
- A twój?
Bri przez chwilę się zastanawiała nad odpowiedzią, ale żadna nie przychodziła jej
do głowy. Najczęściej ubierała się w brązy i szarości, a ostatnio uwielbiała każdy
kolor, który dostrzegała na Tannerze. Nie miała jednak zamiaru się z tym zdradzać.
Aby zyskać na czasie, jeszcze raz ziewnęła.
- Zpij już. Jutro mi odpowiesz. - Przykrył ją śpiworem, pocałował w głowę i
przytulił do siebie.
- Jutro znowu cały dzień spędzimy w tych przeklętych siodłach. Na samą myśl
zaczynają mnie boleć uda.
Cicho się roześmiał, ale już nic nie odpowiedział. Bri zamknęła oczy,
wymamrotała dobranoc" i ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi.
Po kilku sekundach już smacznie spała.
Tak samo jak dwie noce wcześniej Tanner nie mógł spać. Bał się poruszyć, aby
nie zbudzić Brianny. Jej włosy pachniały oszałamiająco. To nie był tylko aromat
ziołowego szamponu, ale to był naturalny zapach kobiety, która go tak pociągała.
Trzymając ją w ramionach, czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Starał
się miarowo oddychać, aby uspokoić zmysły i wyzbyć się wszystkich myśli. Starał się
ułożyć w głowie plan następnego dnia, ale szybko zrezygnował. Mając na wyciągnięcie
ręki taką kobietę, nie mógł myśleć o niczym innym.
Leciutko przejechał dłonią po jej ramieniu. Skóra Bri była przyjemnie chłodna i
jedwabista w dotyku. Tanner miał ochotę głaskać każdy, nawet najmniejszy skrawek
jej ciała. Chciał ją całować i pieścić. Tak bardzo jej pragnął, chciał być w niej, poczuć,
że są ze sobą spleceni i już zawsze będą. Pospiesznie zamknął usta, by zdusić w sobie
jęk rozpaczy. Pożądał jej całym sobą. Przestraszył się potęgi i żarliwości swoich uczuć,
choć nie miał już siły się okłamywać, że Brianna jest tylko normalną kobietą. Była
najbardziej wyjątkową i urokliwą istotą, jaką kiedykolwiek spotkał. Zaczarowała go...
61
S
R
Cholera! Jeśli chce się uspokoić, musi choć na chwilę wyjść na powietrze. Bał
się, że jeśli chociaż przez chwilę będzie przebywał w towarzystwie Brianny, rzuci się
na nią i będzie całował do utraty tchu.
Delikatnie położył jej głowę na poduszce, dbając o to, by się nie obudziła.
Postanowił ubrać się na dworze, więc zgarnął lewą ręką kurtkę i buty, a prawą obudził
psa, żeby przestał tarasować wyjście z namiotu. Po kilku sekundach stał już na
zewnątrz. Wciągnął w płuca mrozne powietrze. Dokładnie zasunął namiot, by Brianna
nie zmarzła.
Miał ochotę wziąć zimny prysznic na ochłodzenie zmysłów. Strumyk! Bez chwili
zastanowienia sięgnął po ręcznik i wstąpił na ścieżkę, kierując się ku wodzie. Nie
uszedł daleko, bo zainteresowany nocną wędrówką Boyo dziarskim krokiem dołączył
do niego.
- Kolego, pilnuj Brianny. Ja sobie poradzÄ™.
Pies zachował się, jakby zrozumiał każde słowo. Smutno zwiesił łeb, ale
posłusznie wrócił do obozu i usiadł na progu namiotu, rozglądając się czujnie na
wszystkie strony. Skoro ma zadanie, to musi je wykonać!
Uspokojony zachowaniem psa Tanner wyruszył w drogę. W księżycowym
blasku las wyglądał magicznie. Było wyjątkowo cicho, czasami tylko huk sowy
przedzierał się przez wysokie drzewa.
Tanner zdjął z siebie wszystko i wszedł do wody. Spodziewał się, że będzie
lodowato zimna, ale była tylko lekko chłodna. Położył się na wodzie, pozwalając, aby
swobodnie opływała jego ciało. Przynosiła ukojenie i upragnione orzezwienie. Po kilku
minutach wdrapał się na brzeg i wygodnie rozsiadł na rozłożonym ręczniku,
obserwując drugi brzeg. Nie chciałby, żeby krył się tam Minnich, gdyż zupełnie
beztrosko zostawił broń w namiocie. Stwierdził, że nie będzie ryzykował, i szybko
wciągnął ubranie na mokre jeszcze ciało. Chciał jak najszybciej znalezć się koło
namiotu i kobiety, która w nim spała.
Po kilku minutach już leżał w swoim śpiworze. Brianna spała w tej samej
pozycji, w jakiej zostawił ją kwadrans wcześniej. Tanner bardzo chciał ją przytulić, ale
bał się, że chłód jego ciała może ją wybić ze snu i przestraszyć.
Nagle zdał sobie sprawę, że zapomniał zgasić światło. Tak mu się spieszyło do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]