[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciał uchodzić w jej oczach. Miał w końcu jakieś oparcie.
- Napijecie się czegoś? - zapytała Angel.
- Whisky z wodą - powiedział Jesse.
- Dla mnie mrożona herbata - poprosiła Honey.
- Dallas?
- Whisky. Tak jak Jesse, tylko bez wody, Angel. Honey usiadła
na wiktoriańskiej kanapie, Dallas zaś na skórzanym fotelu, który
stanowił najwidoczniej jego ulubione miejsce. Jesse usiadł obok Honey
na krótkiej kanapie, na której ledwie mogli się pomieścić.
Honey drgnęła, czując dotyk jego dżinsów. Potem uniosła wzrok,
żeby sprawdzić, czy Dallas zauważył jej reakcję. Zauważył. Wyglądał
na zaniepokojonego, Honey jednak nie mogła przecież wyjaśnić mu
zawiłości swych seksualnych odczuć. Uśmiechnęła się i złożyła dłonie
S
R
na kolanach. Zanosiło się na długi, ciężki wieczór.
Chociaż... była tu Angel, którą Honey zawsze lubiła. Podczas
posiłku złożonego z ostrych, meksykańskich potraw, starała się
rozmawiać z Angel i ignorować Jesse'a Whitelawa. Nie do końca jej się
to udało. Honey niepokoiło spostrzeżenie, że zachowanie Angel wobec
Jesse'a nie zmieniło się ani na jotę. Nie rozluzniła się, uważała, żeby
nie patrzyć na Indianina dłużej, niż było to konieczne. Honey
zagadnęła o to, gdy mężczyzni wkładali naczynia do zmywarki, a ona i
Angel weszły na górę, żeby sprawdzić, czy dziecko śpi.
- Chyba nie przepadasz za Jesse'em Whitelawem - zauważyła
wprost.
Angel uniknęła jej wzroku. Pochyliła się nad łóżeczkiem dziecka.
- Nie to, że go nie lubię, ja...
- Co? Czy Dallas powiedział ci coś o nim? Coś, co ja powinnam
wiedzieć?
- Och, nie! - zapewniła Angel. - Nic z tych rzeczy! Tylko...
Honey cierpliwie czekała, aż Angel znajdzie właściwe słowa.
- W młodości miałam pewne złe doświadczenia z Indianami.
Angel nie mogła powiedzieć Honey, że widziała torturowanych
podczas słynnego wypadu Komanczów w 1857 roku. Nikt oprócz
Dallasa nie wiedział, że Angel podróżowała w czasie, zanim znalazła
się w obecnym stuleciu. Angel musiała więc wyjaśnić, co czuje, bez
wdawania się w szczegóły.
- Gdy patrzę na Jesse'a - powiedziała - widzę w jego oczach coś
dzikiego, coś złowieszczego, coś, co przypomina mi dawne czasy. On
S
R
mnie przeraża.
- Angel zadrżała. - Ty się go nie boisz?
- Czasami - przyznała niechętnie Honey. - Jednak nie w taki
sposób, jak ty.
Honey czuła, że Jesse nie zagraża jej fizycznie.
Dzikie spojrzenie, które tak przerażało Angel, dla niej było tylko
intrygujÄ…ce.
- Uważam, że jest atrakcyjny - wyznała.
To właśnie jest najbardziej przerażające, stwierdziła w duchu.
Rozmowa obudziła dziecko. Honey nie odczuwała z tego powodu
skrupułów; tak bardzo chciała wziąć malutkiego chłopczyka na ręce.
- Ale przystojniak - pochwaliła niemowlę. - Nie możemy zabrać
go na dół?
Angel zawahała się.
- Proszę - nalegała Honey.
- Dobrze.
Angel musiała pogodzić się z myślą, że jej obawy co do Jesse'a
były niewłaściwie umieszczone w czasie.
Na widok kobiet schodzących z góry z dzieckiem, Dallas i Jesse
przerwali rozmowÄ™.
- Popatrz. - Honey pokazała Rhetta Jesse'owi. - Czyż nie jest
uroczy?
Jesse nie patrzył na dziecko; patrzył na rozpromienioną twarz
Honey. Nigdy jeszcze nie widział jej tak szczęśliwej. Mógł sobie
wyobrazić, jak by wyglądała, trzymając na rękach ich dziecko.
S
R
Zmarszczył brwi, zastanawiając się, skąd przyszedł mu do głowy
taki pomysł. Pragnął Honey, ale dziecko... Na samą myśl poczuł
przypływ dumy, opiekuńczości i... strachu.
Czy w wieku Honey ciąża nie zagraża zdrowiu? Nie wyglądała
nawet na trzydziestkę, musiała jednak być starsza, gdyż Jack miał
trzynaście lat.
- Ile miałaś lat, kiedy urodził się Jack? - zapytał.
- Dziewiętnaście. Wyszłam za Cale'a od razu po ukończeniu
szkoły.
To oznaczało trzydzieści dwa lata. O trzy lata młodsza od niego.
A może to ja jestem zbyt stary, żeby zostać ojcem? Może lepiej nie
odkładać tego dłużej?
- Chciałabyś mieć więcej dzieci? - zapytał.
Nie odrywając wzroku od niemowlęcia, szepnęła:
- Tak.
Uniosła wzrok. Na widok malującego się w jej oczach uczucia
zapragnął nagle znalezć się z Honey sam na sam.
Zobaczyła błysk w jego oczach. Rzeczywiście, jest dla mnie
niebezpieczny, pomyślała. Niebezpieczny, gdyż może posiąść moje
serce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]