[ Pobierz całość w formacie PDF ]

25
z bardzo szpetną szramą przecinającą lewy policzek. Musiał być kimś znacznym co
karczmarz wywnioskował po ubiorze, manierach i pozostawionym napiwku. Mężczyzna
oczekiwał kogoś. Musiał zatem mieć sprawę do Inkwizycji. Poza tym sączył wino, podczas
maciejpuchalski.blogspot.com
gdy reszta miejskiego motłochu spijała piwsko. W końcu po trzech kwadransach zjawił się
oczekiwany kontakt. Był nim jeden z braci należących do zakonu, który siedzibę też zresztą
miał wewnątrz twierdzy. Zakonnik był niskim blondynem o spasionej twarzy i świńskich
oczkach. Sadzając swój tłusty zad na siedzisku, ustawicznie poprawiał wszystkie fałdy habitu,
nawet te wyimaginowane.
- Pochwalony.  zaczÄ…Å‚ grubas.
- Z kim mam wątpliwą przyjemność?  czarnowłosy zapytał z wyższością w głosie.
- Jestem brat Hugon van Oijk. Wystarczy, że zapamiętasz tylko moje imię. Ty zaś jesteś
Christoph de Oedenbourg?
- Nie kalecz mojego nazwiska swoim podłym holendersko-szwabskim akcentem.
Pochodzę z Alzacji i cenię sobie dzwięczne brzmienie mego nazwiska.
- Ach tak... Wybacz.  grubas zaczerwienił się  Nie jestem bywały w świecie.
- Czy mistrz Hautewaald przyjmie mnie dzisiaj?  czarnowłosy zaczął dość
niespodziewanie.
Grubas przełknął głośno ślinę. Smród jego potu był nie do zniesienia. Czarnowłosy
mężczyzna, który przedstawił się jako Christoph de Oedenbourg, zaczął nerwowo bębnić
palcami w blat stolika.
- Mistrz Hautewaald nakazał mi, bym zaprowadził Cię do komnaty na zamku. Dopiero
jutro znajdzie czas, by porozmawiać.
- Lepsze to niż nic. Znany jest w końcu z tego, że ma ciężką dupę i przetoczenie się
z jednej sali do drugiej zajmuje mu pół dnia.
Grubas wybałuszył oczy. Nie przywykł do słuchania takich uwag z ust wędrowców. Ten
zaiste musiał być niezmiernie ważny, skoro wyrażał się w taki arogancki sposób.
- Nie siedz tak Hugonie. Prowadz mnie do zamkowej komnaty, bo mierzi mnie już ta
obeszczana knajpa. Zwlecz swój kałdun i racz szybko przebierać nogami.
Christoph wstał energicznie. Poruszał się dość szybko, czym sprawiał kłopot grubemu
zakonnikowi. Gdy wreszcie doszli do zwodzonego mostu, tym razem opuszczonego, ale
obsadzonego licznymi strażnikami, Hugon van Oijk dyszał jak smok.
- Miejsce... dla... naszego... gościa  wysapał w kierunku strażników.
Ci rozstąpili się. Christoph ruszył dziarsko przed siebie. Rozejrzał się po dziedzińcu, spojrzał
też wysoko w górę ku strzelistym wieżom.
- Nic się tu nie zmieniło.
- To Ty znasz to miejsce?  zapytał Hugon cały czas dysząc.
- Każdy z nas ma swoją mroczną przeszłość.
- Ja nie mam.  Hugon wydÄ…Å‚ usta.
- Masz. Inaczej nie służyłbyś tutaj mistrzowi Hautewaaldowi. Każdy w tym miejscu
skrywa jakiś sekret. Nie ma tutaj ludzi czystych niby kryształ. To tyczy się też Ciebie,
a może szczególnie Ciebie. Umyj się.
Grubas zamilkł. Przyjął na siebie dość ciosów, bo bał się odpyskować ważnemu gościowi.
Odprowadził go jedynie do jego komnaty. Christoph zaraz po wejściu do pomieszczenia
rozkazał przygotować sobie balię z gorącą wodą. Grubas nie skomentował tego, wybałuszył
jedynie świńskie ślepia.
- Nie wytrzeszczaj się tak Hugonie. Jutro piątek, być może ktoś pomyli Cię z karpiem
i poda jutro na obiad.
To była ostatnia obelga, jaką gruby mnich wysłuchał z ust wędrowca tego dnia. Gość zaś po
kąpieli i sowitym posiłku położył się spać.
26
Następnego dnia około południa doszło do spotkania. Wizyta u Hautewaalda
zapowiadała się na dość nieprzyjemną. Mistrz nie darzył swego gościa sympatią. Christoph
zachowywał się zaś wyniośle i opryskliwie. Być może i miał po temu swoje powody.
maciejpuchalski.blogspot.com
- Nie sądziłem, że przybędziesz tak szybko. Przygotowałbym wszystko lepiej na Twoje
przybycie.  zaczÄ…Å‚ mistrz Hautewaald.
- Daruj sobie starcze. Wolałbym załatwić nasze sprawy najszybciej, jak tylko się da.
Wiesz, że nie pałam do Was miłością.  czarnowłosy mężczyzna odparł stanowczo.
- Zupełnie niepotrzebnie. Mieliśmy prawo...  nie dokończył. Widział minę Christopha.
Dojrzał czerwony błysk w jego oku. Christoph był jednak tak straszliwy, jak o nim
opowiadano.
- Nie mieliście prawa. Jeśli mi zaprzeczysz, oderwę Ci głowę i wyrwę flaki. Zresztą nie
jestem tu, by rozpamiętywać przeszłość. Wiesz, czego szukam. Ty też tego chcesz.
Zawrzyjmy pakt. Ja odnajdę tę przeklętą księgę, a ty powstrzymasz swoje ogary. Gdy
zrobiÄ™, co muszÄ™, oddam Ci jÄ… w nienaruszonym stanie.
- Przysięgam Ci, że żaden z moich rycerzy nie będzie na Ciebie nastawał.  mistrz
Hautewaald zabulgotał pośpiesznie.
- Mam nadzieję. A teraz wyjaw mi to, co miałeś wyjawić.
- Oczywiście. Tak, oczywiście. Wiem, że szukasz Czarnej Księgi. Długo zajęło mi
odnalezienie jakichkolwiek informacji na temat, gdzie taka księga mogłaby się
znajdować. Było podejrzenie, że jedna ostała się gdzieś w Pradze, ale moi ludzie
przekopali cały uniwersytet i nic nie znalezli. Trafiliśmy na dalsze wskazówki.
Posłałem najlepszych ludzi do Danii, potem do Szwecji, ale tylko zmarnowałem
nakłady. Już prawie dałem za wygraną, gdy nagle zjawił się u mnie jeden z moich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire