[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mocy. Obniżył się lęk przed samobójstwem.
W marcu 1980 pojawiło się pytanie, czy spalę się w ogniu piekielnym, czy
wejdę do nieba.
Wyjechałam na wczasy, serce było zupełnie przeciążone i pokazywało, że
stanowi zagrożenie, miałam bardzo silne duszności. Zaczęłam odpowiadać
głosom, niestety nie mam zapisu, jakie to były głosy.
Skończyłam pracę w pogotowiu ratunkowym i rozpoczęłam naukę. Co jakiś
czas słyszałam
głosy, ale nic z tym nie robiłam.
28 kwietnia Są momenty, w których nie mogę się opanować, robię to,
czego nie chcę, nie
potrafię zatrzymać odpowiedzi na słyszane głosy.
Przeżywałam skrajne stany emocjonalne, depresje, silne pobudzenia,
ekstazę.
Czasami spotykałam się z uczłowieczonym szatanem, walczyłam z pożądaniem.
5 maja 1980 Ponownie widziałam piekło, duchy pokutujące domagające się,
bym tam
weszła. Halucynowałam, izolowałam się, nikt nie miał pojęcia, co się ze
mną działo.
Moja rodzina sobie trwała, każdy miał swoje sprawy. Ujrzałam zagładę
świata. Kusił mnie
ucieleśniony szatan.
Czułam, że inaczej przeżywam czas.
Zdałam na studia lipiec 1980, i dostałam się na psychologię. Na
studiach zle znosiłam
oddzielenie od domu. Miałam przekonanie, że należy poznać zło, by
zwyciężyło dobro.
Halucynowałam sporadycznie, bałam się moich wizji. Powróciłam na treningi
karate, doskonaliłam ciało. Chodziłam rozkojarzona, ze sprzecznymi
reakcjami emocjonalnymi, o czym mówiły mi koleżanki.
Miałam elementy całkowitego wyłączenia się z rzeczywistości.
Tadeuszu, smutek ogarnia mnie wielki. Co ze mną będzie? Zawsze sobie
powtarzałam, że
wszystko jest możliwe, było to wtedy boskie, a teraz potrzebuję wiary, że
normalne życie jest możliwe.
25 lutego 1991
Tak, Tadeuszu, w nocy walczyłam z szatanem, a w dzień byłam boska. I
pózniej byłam bardziej boska, a na koniec zawładnęła mną ciemność. I
kiedy śmierć mnie zabrała do piekieł, miałam szansę wstąpić do nieba.
Byłam dwoma synami, tym boskim i tym szatańskim na początku?
Ostatecznie Bóg zwyciężył. Kiedy nie weszłam do piekła jako Wielka
Nierządnica, poprosiłam
Boga, by przyjął moje ciało, ciało Chrystusa do nieba. To jest
zakończenie, pozostał
cały środek.
Byłam rozszczepiona od początku psychozy na dwóch synów Chrystusa i
szatana.
Na studiach pojawiła się dziewczyna, która chciała zaciągnąć mnie do
kościoła. Nie mogłam
tam iść, to ja byłam kościołem albo szatanem.
Zaczęłam siebie podejrzewać, że może jestem chora psychicznie.
Zastanawiałam się, skąd
u mnie taki brak woli życia, miewałam okresy całkowitego wycofywania się.
Istniałam jedynie na treningach.
20 listopada 1980 Jestem skazana na samotną walkę. Nikt nie jest w
stanie mi pomóc.
Jest nicość.
W styczniu 1981 piszę, że wolę kobiety. Podejrzewałam siebie o
homoseksualizm, byłam
przecież mężczyzną.
10 marca Chciałam sobie obciąć język, by całkowicie zamilknąć. I
przyszła obrona Ale
chyba wtedy nie mogłabym zostać psychologiem.
26 kwietnia 1981 Wiem, że się zabiję.
21 maja 1981 wypiłam bardzo dużo alkoholu i odwieziono mnie do szpitala w
ciężkim stanie.
Tego dnia żyłam w straszliwym napięciu. Po wybudzeniu dysymulowałam,
chociaż byłam
rozkojarzona i pobudzona. Wezwano psychiatrę, nie zgodziłam się na
leczenie w szpitalu psychiatrycznym.
Cztery dni pózniej nadludzkim wysiłkiem zdałam kolejny egzamin w karate,
na następny
pas.
Miesiąc pózniej zdałam bardzo dobrze egzaminy kończące I rok studiów.
Wcześniej pojawiła
się chęć obcięcia ucha, musiałam mocno halucynować. Nie potrafiłam tego
ocenić.
12 czerwca 1981 Przeszłam w boskość, przecież śmierć mnie nie
dotyczyła. Chciałam
objąć miłością wszystkich ludzi. Miałam momenty krytycyzmu. W
rzeczywistości przecież
mnie nie ma.
Pojawiło się także uczucie nienawiści do ludzi. Miłość i nienawiść syn
boży i szatan ścierali
się najmocniej.
Skończyłam 22 lata.
W wakacje ponownie pracowałam w pogotowiu ratunkowym. Odwiedziła mnie
Marzena,
śmierć była oddalona, nie brałam narkotyków. Miałam poczucie bezkresu.
W sierpniu 1981 musiałam mocniej halucynować, lecz tego nie różnicowałam
z rzeczywistością.
Halucynacje stały się realnością. Pojawiły się ponowne kłopoty z sercem
wada serca
prowadziła do niewydolności oddechowej i lekarz szatan sugerował, ze
muszę się poddać
operacji serca w ciągu roku.
Przeżywałam takie stany napięcia, że sama zdecydowałam się na
neuroleptyk. Mój brat
wziął ślub, to jakby mnie nie dotyczyło, nie odczuwałam żadnych emocji
negatywnych czy
pozytywnych.
1 września 1981 miałam konsultację kardiochirurgiczną w Katowicach.
Lekarz stwierdził,
że nie jest mi potrzebna operacja zastawki. Natychmiast wyjechałam na
obóz karate, mimo to, że nie wolno mi było stosować żadnych wysiłków.
II rok studiów.
Miałam poczucie rozsypania się, żyłam w nieustannym panicznym lęku, nie
można było
złapać ze mną kontaktu. Wyjaśniałam to sobie padaczką. To bzdura,
problemu padaczki nie
ma. Była jedynie urojeniem. Nie wiedziałam, co się dzieje na zajęciach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]