[ Pobierz całość w formacie PDF ]
garniturze wyglądał dystyngowanie i poważnie, a przy tym był
najprzystojniejszym mężczyzną na sali. Laurze wprost trudno
było go poznać, a w dodatku Gemma pochyliła się ku niej i
szepnęła:
O rany! Rzadko siÄ™ takich widuje!
Teraz jest bardziej pewny siebie odpowiedziała Laura
obojętnym tonem.
Gemma zachichotała.
A co myślałaś? Niedługo całkiem się zmieni. Zapamiętaj
moje słowa.
Po powrocie do swego pokoju doszła do wniosku, że
Gemma działa jej czasem na nerwy. Po chwili przyszło jej
jednak na myśl, że to może z nią, Laurą, jest coś nie w
porządku. Czuje się niespokojna i rozdrażniona, jakby awans
Petera miał wywrzeć wpływ również i na nią.
To nielogiczne dlaczego miałoby to dla niej stanowić
jakąkolwiek różnicę? Podobał jej się i miewała szalone
marzenia, ale w rzeczywistości są tylko znajomymi.
Teraz po prostu charakter ich znajomości będzie musiał się
zmienić. Przede wszystkim dlatego, że Peter
najprawdopodobniej zamieszka poza szpitalem, w jednym z
domków zbudowanych kiedyś dla służby, a obecnie
przeznaczonych na samodzielne mieszkania dla lekarzy.
Wkrótce, kiedy ich ścieżki się rozejdą, nie będą mieli okazji
do popołudniowych czy wieczornych rozmów, w których
poruszali tak wiele wspólnych tematów, choć nigdy nie mieli
tyle czasu, by przedyskutować je głębiej.
Nie miała najmniejszej ochoty spać, czytać czy też oglądać
telewizji. Zastanawiała się, czym by się zająć i nagle
przypomniała sobie o pianinie stojącym we wnęce pokoju
wypoczynkowego dla personelu. Pod wpływem impulsu
zeszła na dół. Nie było tam nikogo.
Usiadła przy pianinie i przebiegła palcami po klawiszach
było dobrze nastrojone. Po chwili spod jej palców,
poruszających się z artystyczną swobodą, popłynęły dzwięki
ulubionego utworu. Odziedziczyła talent po matce i przez
pewien czas uczyła się gry na fortepianie, jednak jej zapał do
nauki wygasł, gdy zwyciężyło pragnienie zostania
pielęgniarką. Jak zwykle poddała się rzewnemu nastrojowi
Zwiatła księżyca Debussy'ego; wraz z zamierającymi
tonami melodii spłynęły z niej resztki napięcia.
To było doskonałe, Lauro rozległ się z głębokiego
fotela niski, spokojny głos.
Mimo zaskoczenia, natychmiast odrzuciła możliwość
odpowiedzenia mu, jak dawniej, kpiną; teraz, kiedy został
konsultantem, wyrosła między nimi niewidzialna bariera.
Peter. Wstała z uśmiechem i zamknęła klapę pianina.
Grywam tylko dla własnej przyjemności.
Uśmiechnął się.
I to wraz z twoją siłą woli wprawia mnie w zachwyt.
Rozejrzał się po pustym pokoju. Skoro już tutaj jesteśmy,
może napijemy się płynu, który tu nazywa się kawą?
Podszedł do automatu i po chwili postawił na jednym ze
stołów plastikowe kubki. Usiedli obok siebie.
To dla mnie taka mała uroczystość, zanim wydam
właściwe przyjęcie.
Czuła się coraz swobodniej, a po chwili przestała widzieć w
nim przełożonego, który z dnia na dzień ma zmienić swe
zachowanie.
Dziękuję. Objęła kubek palcami. I gratuluję ci.
Dzięki. Muszę ci powiedzieć, że nie wiem, czy bez twojej
pomocy i zachęty zdecydowałbym się.
Odwróciła wzrok i rzekła:
Wiele przeszedłeś, ale świetnie dajesz sobie radę.
Cóż, nigdy nie marzyłem o pracy w kraju. Tak długo
byłem za granicą, że naprawdę trudno mi tu się odnalezć.
Kiedy zaczynasz pracÄ™?
W najbliższy poniedziałek. Przedtem zwołam zebranie
personelu. Ale teraz chciałbym usłyszeć, jak się nauczyłaś
grać.
Opowiedziała mu o egzaminach, jakie zdawała od
siódmego roku życia, o swoich marzeniach, żeby zostać
koncertującą pianistką, które w końcu zostały wyparte przez
inne ambicje.
Mimo to westchnęła cicho nigdy nie przestałam
kochać muzyki. Nie mogłabym bez niej żyć.
Nagle zasępił się, jakby odbiegł myślami gdzieś daleko.
I nie rezygnuj z niej, nigdy odezwał się po dłuższej
chwili. Jest częścią życia, jedną z jego rozkoszy, dzięki
której możemy ożywić cudowne wspomnienia i wyczarować
piękno każdej chwili.
Skinęła jedynie głową, bowiem ze wzruszenia nie mogła
wymówić słowa. Wiedziała, że jego myśli są przy ludziach,
których uratował lub stracił w ogarniętych wojną krajach, i że
kojarzy mu siÄ™ to z muzykÄ….
Też w to wierzę wydusiła i zapanowawszy w końcu nad
głosem, spytała, pragnąc uwolnić go od tych myśli: Grasz na
jakimÅ› instrumencie?
Trochę na pianinie, a kiedy mieszkałem w domu
rodziców, pociągały mnie organy w tamtejszym wiejskim
kościółku. Przez jakiś czas wikary uważał, że wspomogę jego
chór. Niestety, tak samo jak u ciebie, były to jedynie marzenia
młodości!
Jak widać! Wychowywałeś się w Szkocji?
Nie od początku. Urodziłem się w Republice Południowej
Afryki. Ojciec był lekarzem okrętowym i rzadko bywał w
domu, ale kiedy skończyłem osiem lat, rodzice uznali, że
najwyższy czas pomyśleć o przyszłości swego jedynego syna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]