[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wybieraj, Zazulko powtórzył król Mikrus.
Ale Zazulka patrzyła w górę, bo przez otwór w powale widać było błękit nieba; pojęła na-
gle, że wszystkie te skarby zawdzięczają swój blask światłu słonecznemu, i wyrzekła tylko te
słowa:
Maleńki królu Mikrusie, pozwól mi wrócić na ziemię. Wtedy król Mikrus skinął na
skarbnika, który spiesznie uniósł ciężkie draperie odsłaniając olbrzymią skrzynię zbrojną w
żelazne sztaby i najdziwniejsze okucia. Skoro odchylił wieko skrzyni, trysnęło z niej tysiące
promieni o prześlicznych tęczowych barwach. Biły one z drogich kamieni artystycznie oszli-
22
fowanych. Król Mikrus zanurzył w skrzyni ręce i poprzez jego palce jęły przelewać się świe-
tlistą burzą fiołkowe ametysty i szmaragdy o troistej naturze: jedne ciemnozielone, drugie
koloru miodu i trzecie beryle mieniące się błękitem, zsyłające piękne sny. Były tam
wschodnie topazy i purpurowe rubiny, piękne jak krew mężnych rycerzy. Ciemne szafiry i
szafiry bladoniebieskie. Były tam hiacynty, turkusy, akwamaryny, syryjskie granaty i opale,
w których grały łagodne barwy świtu. Wszystkie te kamienie były najczystszej wody i świe-
ciły cudownym blaskiem. Pośród tęczowych ogni wielkie diamenty rzucały oślepiające iskry.
Wybieraj, Zazulko rzekł po raz trzeci król Mikrus.
Ale Zazulka potrząsnęła tylko głową.
Maleńki królu Mikrusie, od wszystkich twoich klejnotów droższy mi jest jeden z tych
promieni słonecznych, które się załamują na łupkowym dachu mojego rodzinnego domu.
Wtedy król Mikrus rozkazał otworzyć drugą skrzynię. Były w niej perły okrągłe i bez ska-
zy, a ich zmienne barwy przybierały wszystkie odcienie nieba i głębin morskich. Blask ich
był tak słodki jak spojrzenie pełne miłości.
Wez je, Zazulko! powiedział król karłów.
Ale Zazulka odparła:
Maleńki królu Mikrusie, perły te przypominają mi oczy Jantarka. Podobają mi się bar-
dzo, ale milsze mi sÄ… zrenice mojego braciszka.
Posłyszawszy te słowa król Mikrus odwrócił głowę. Po chwili otworzył trzecią skrzynię i
pokazał dziewczęciu kawałek kryształu, w którym tkwiła kropla wody uwięziona tu od po-
czątku świata, kropla ta drżała, gdy się potrząsało kamieniem. Pokazał także Zazulce bryłki
bursztynu, w których owady barwniejsze od drogich kamieni zachowały się przez miliardy
lat. Widać było doskonale ich maleńkie łapki i cieniutkie różki, uleciałyby z pewnością w
powietrze, gdyby jakaś tajemna moc roztopiła jak okruch lodu ich pachnące więzienie.
Oto są największe cuda przyrody rzekł król Mikrus. Wez je sobie, Zazulko.
A Zazulka odrzekła:
Maleńki królu Mikrusie, zatrzymaj dla siebie kryształ i bryłki bursztynu, gdyż nie umia-
łabym wyzwolić z więzienia ani tych muszek, ani tej kropli wody.
Król Mikrus uważnie patrzył przez chwilę na dziewczynę, po czym rzekł:
Zazulko, największe skarby świata mogą należeć do ciebie. Bo choć ty nimi zawładniesz,
one nie zawładną tobą. Skąpiec jest niewolnikiem swego złota. Ci jednak, którzy gardzą bo-
gactwem, mogą bezpiecznie stać się bogaczami, bowiem ich dusza zawsze się wzniesie ponad
to, co posiadajÄ….
To rzekłszy skinął na skarbnika, który podał na poduszce złotą koronę.
Przyjmij ten klejnot, jako dowód naszej czci, Zazulko rzekł król. Od dziś będziesz
władczynią karzełków. I własnoręcznie włożył koronę na głowę dziewczęcia.
ROZDZIAA TRZYNASTY
w którym król Mikrus oświadcza się
Krasnoludki święciły radośnie koronację swojej pierwszej władczyni. W olbrzymim amfi-
teatrze igraszki trwały przez trzydzieści dni. Małe ludziki z gałązką paproci lub dwoma liśćmi
dębu, zalotnie przyczepionymi do kapturów, w uciesznych podskokach krążyły po podziem-
23
nych ulicach. Upojony szczęściem Bzik zachowywał natchniony wyraz twarzy. Cnotliwy Aad
radował się szczęściem ogółu. Tkliwy Puk ronił łzy rozczulenia. Mruk z wielkiej radości do-
pominał się znowu, by Zazulkę zamknięto w klatce, gdyż obawiał się, by nie zaginęła im uro-
cza księżniczka. Fik Mik, przelatując na swoim kruku, wznosił tak wesołe okrzyki, że nawet
czarny ptak się rozochocił i od czasu do czasu krakał zawadiacko.
Jeden tylko król Mikrus był smutny.
Wreszcie trzydziestego dnia, podczas wspaniałej uczty wydanej ku czci królowej dla całe-
go plemienia karlików, król Mikrus wszedł na stołek i dosięgnąwszy w ten sposób ucha Za-
zulki, szepnÄ…Å‚:
Księżniczko Zazulko, pragnę przedstawić d prośbę, którą możesz przyjąć lub odrzucić.
Zazulko, królowo karzełków, czy chcesz być moją żoną?
Tkliwość i powaga malowały się na obliczu króla Mikrusa, gdy wymawiał te słowa. Nigdy
bardziej niż w tej chwili nie przypominał łagodnego, dostojnego pudla.
Zazulka pociągnęła go pieszczotliwie za brodę.
Maleńki królu Mikrusie odpowiedziała jeżeli chcesz być moim mężem na żarty, to
nie mam nic przeciwko temu. Ale naprawdę żoną twoją nigdy nie będę. Kiedy mnie prosisz o
rękę, przypomina mi się Szczerogęba, który tam na ziemi opowiadał mi dla zabawy najbar-
dziej nieprawdopodobne historie.
Król Mikrus odwrócił głowę, nie dość szybko jednak, by Zazulka nie dojrzała łzy, która
zawisła na jego rzęsach. Wtedy żal jej się zrobiło, że sprawiła mu przykrość.
Maleńki królu Mikrusie rzekła wiesz, że cię kocham, jak się kocha maleńkiego króla
Mikrusa. I nie powinieneś mi brać za złe, że cię przyrównałam do Szczerogęby, bo Szczero-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]