[ Pobierz całość w formacie PDF ]
resztę majątku, ruchomego i nieruchomego, zapisuje bez żadnych zastrzeżeń swej wnuczce,
Sophii Katherine Leonides.
Zdębiałem. Zupełnie tego nie oczekiwałem.
- Zostawił ten cały kram Sophii! To niewiarygodne! Dlaczego?
- Powody bardzo dokładnie wyłuszczył w liście - odparł ojciec. Wziął do ręki kartkę
papieru leżącą przed nim na biurku. - Nie ma pan nic przeciwko temu, żeby Charles
przeczytał list?
- Pan o tym decyduje - odparł ozięble Gaitskill. - List miał być wyjaśnieniem i być
może (choć w to wątpię) przeproszeniem za niezwykły postępek pana Leonidesa.
Staruszek wręczył mi list. Napisany był odręcznie, drobnym, niewyraznym pismem,
którego charakter świadczył o indywidualności piszącego. Leonides nie przykładał wagi do
czytelnego formowania liter, typowego dla dawnych czasów, gdy umiejętność pisania
nabywano z trudem i odpowiednio ceniono.
Szanowny Panie!
Zapewne zdziwi Pana ta przesyłka i prawdopodobnie poczuje się Pan urażony. Ja
jednak miałem swoje powody, by postąpić w sposób, który może się wydać niepotrzebnie
tajemniczy. Od dawna wierzę w jednostkę. W każdej rodzinie (zauważyłem to już jako
dziecko i nigdy nie zapomniałem) zawsze jest jedna silna osobowość i jej właśnie przypada
zadanie troszczenia się o resztę rodziny. W mojej rodzinie ja byłem taką osobą. Przyjechałem
do Londynu, urządziłem się tu, utrzymywałem matkę i starych dziadków w Smyrnie,
wyrwałem jednego z braci ze szponów prawa, wyzwoliłem siostrę z nieszczęśliwego
małżeństwa i tak dalej. Bóg dał mi długie życie i mogłem opiekować się swoimi dziećmi i
wnukami. Niejedno z nich zabrała śmierć, pozostali - co stwierdzam z radością - są pod moim
dachem. Gdy umrę, ciężar, który niosłem, musi spaść na barki kogoś innego. Zastanawiałem
się, czy mam podzielić swój majątek na równe części między najbliższych - ale takie
rozwiązanie nie zapewniłoby wcale równości. Ludzie nie rodzą się równi. Aby naprawić
naturalny brak równości, należy w inny sposób przywrócić równowagę. Innymi słowy, ktoś
musi być moim następcą, musi przyjąć na siebie ciężar odpowiedzialności za całą rodzinę. Na
podstawie uważnej obserwacji żadnego z synów nie uważam za zdatnego do przyjęcia tej
odpowiedzialności. Mój ukochany syn Roger nie ma smykałki do interesów i - choć bardzo
serdeczny - jest zbyt pochopny w sądach. Z kolei Philip ma za mało pewności siebie - odsuwa
się od ludzi. Eustace, mój wnuk, jest bardzo młody i nie sądzę, by miał odpowiedni rozsądek i
celność sądu. Jest leniwy i łatwo przejmuje poglądy od ludzi, w których towarzystwie się
obraca. Wydaje się, że tylko Sophia posiada odpowiednie zalety: Można polegać na jej
sądach, jest mądra, odważna, bezstronna i - jak sądzę - wielkoduszna. Jej powierzam dobro
rodziny i dobro mojej szwagierki, Edith de Haviland, której jestem głęboko wdzięczny za
długoletnie poświęcenie dla rodziny.
To tytułem wyjaśnienia załączonego dokumentu. Trudniej będzie wytłumaczyć przed
Tobą, Drogi Przyjacielu, oszustwo, do którego się uciekłem. Nie chciałem wzbudzać
domysłów co do sposobu, w jaki zadysponowałem majątkiem, a nie mam zamiaru
informować rodziny o tym, że dziedziczy po mnie Sophia. Ponieważ moi synowie otrzymali
już dużą część majątku, nie sądzę, by testament stawiał ich w poniżającej sytuacji.
Aby zaspokoić ciekawość i nie dawać pola do domysłów, poprosiłem, abyś
przygotował dla mnie testament. Ten właśnie dokument przeczytałem rodzinie. Położyłem go
na biurku, przykryłem bibułą i wezwałem dwoje służących. Kiedy przyszli, lekko podsunąłem
bibułę do góry, odsłaniając dół dokumentu, złożyłem na nim swój podpis i kazałem im się
podpisać. Nie muszę mówić, że wszyscy podpisaliśmy załączony testament, a nie ten, który
dla mnie przygotowałeś i który odczytałem.
Nie liczę na to, że zrozumiesz, co mną powodowało, iż uciekłem się do tej sztuczki.
Proszę tylko o wybaczenie, że trzymałem całą sprawę w tajemnicy przed Tobą. Stary
człowiek lubi mieć własne tajemnice.
Dziękuję, Drogi Przyjacielu, za wytrwałość, z jaką zawsze zajmowałeś się moimi
sprawami. Pozdrów ode mnie. Sophię. Poproś ją, by troszczyła się o rodzinę i broniła ich
wszystkich od złego.
Twój
Arystydes Leonides
[ Pobierz całość w formacie PDF ]