[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrażenie. Jednak równie oczywiste było to, że z wielką niechęcią odnoszą się do uznania
mojej przewagi bez dalszej walki. Niektórzy zdawali się nawoływać do podjęcia bitwy
na nowo.
Jednak w końcu oddalili się i  Sari , która podczas potyczki posuwała się w żółwim
tempie do przodu, mogła swobodnie kontynuować swą powolną podróż.
Rozejrzałem się szukając Perry ego. Zobaczyłem tylko jego głowę, trwożliwie
wysuwajÄ…cÄ… siÄ™ z luku.
 Czy ci łajdacy już odpłynęli?  spytał.  Czy zabiłeś wszystkich?
 Ci, których nie zdołałem zabić, odpłynęli  odpowiedziałem.
Wyszedł na pokład i wychyliwszy się za burtę, przyjrzał się uważnie dryfującemu tuż
za rufą samotnemu canoe, niosącemu ponury ładunek. Potem jego wzrok powędrował
ku dwóm pozostałym, oddalającym się szybko łodziom.
 Dawidzie  powiedział w końcu  to jest wielkie wydarzenie. Ten dzień
zostanie odnotowany w kronikach Pellucidaru na poczesnym miejscu. Odnieśliśmy
dziś wspaniałe zwycięstwo.
Z trudnością udało mi się powstrzymać uśmiech, gdy usłyszałem, że Perry używa
liczby mnogiej. Byłem jednak zadowolony, mogąc dzielić z nim chwałę zwycięstwa, tak
jak zawsze chętnie wszystko z nim dzieliłem.
Perry jest jedynym znanym mi tchórzliwym mężczyzną, którego potrafię kochać
i szanować. Nie został stworzony do walki, Sądzę jednak, że gdyby kiedykolwiek
zaistniała sytuacja, która by tego wymagała, z ochotą oddałby za mnie życie. Jestem
tego pewien.
Omijanie wysp i podpływanie do Anorok trwało bardzo długo. Nie mając nic
lepszego do roboty, na zmianę pracowaliśmy nad naszymi mapami. Za pomocą
kompasu oraz domysłów udało nam się z dość dużą dokładnością odtworzyć brzeg, od
którego odbiliśmy oraz wyspy.
Miejsce, będące świadkiem pierwszej w historii tego świata bitwy morskiej,
zaznaczyliśmy skrzyżowanymi szablami. Według utartego już zwyczaju opisaliśmy
w notatniku wszystkie szczegóły dotyczące tego wydarzenia  kiedyś będą miały
wartość historyczną.
Zbliżyliśmy się do Anorok i zarzuciliśmy kotwice niedaleko od brzegu. Dzięki mojej
poprzedniej wizycie widziałem, że nigdy nie udałoby mi się odnalezć drogi do ukrytej
wioski Ja Mezopa wśród splątanych zamaskowanych ścieżek wyspy. Pozostaliśmy więc
na pokładzie  Sari , strzelając od czasu, do czasu z karabinów, by zwrócić na siebie
uwagę tubylców.
35
Po około dziesięciu strzałach, oddanych w dużych odstępach czasu, zauważyliśmy,
że na brzegu pojawiła się grupa miedzianoskórych wojowników, ciekawie nam się
przyglądających. Pozdrowiłem ich i spytałem gdzie mogę znalezć mego starego
przyjaciela Ja.
Nie odpowiedzieli i tylko nachylając ku sobie głowy pogrążyli się w poważnej choć
żywej dyskusji. Po czym znowu zaczęli się nam przyglądać. Najwyrazniej nasz wygląd
oraz zródło głośnych hałasów, które zwróciły ich uwagę, bardzo ich zaintrygowały.
Wreszcie jeden z wojowników wystąpił naprzód i spytał:
 Kim jesteście wy, którzy poszukujecie Ja? Czego chcecie od naszego wodza?
 Jesteśmy przyjaciółmi  odpowiedziałem.  Nazywam się Dawid. Powiedzcie Ja,
że Dawid, któremu uratował kiedyś życie, znów przybył, by go odwiedzić. Wyjdziemy
na brzeg, jeżeli wyślecie canoe, gdyż nasz wielki okręt nie może podpłynąć bliżej.
Znowu pogrążyli się w rozmowie. Potem dwaj z nich weszli do wyciągniętego
z kryjówki w dżungli canoe i szybko powiosłowali w naszą stronę.
Byli to niezwykle dorodni mężczyzni. Perry nigdy wcześniej nie widział z bliska
przedstawicieli tej czerwonej rasy. Pierwszymi, których zobaczył, byli zabici wojownicy
w dłubance unoszącej się po bitwie za naszą rufą.
Fizyczne piękno zbliżających się do nas Mezopów oraz zapowiedz nadzwyczajnej
inteligencji, którą sugerowały ich wspaniale ukształtowane czaszki zrobiły na nim
wielkie wrażenie.
Wioślarze powitali nas bardzo uprzejmie. Zadałem im kilka pytań dotyczących
Ja. Odpowiedzieli, że gdy usłyszano nasze sygnały, ich wodza nie było w wiosce, ale
natychmiast wysłano po niego gońców i teraz prawdopodobnie jest już w drodze ku
wybrzeżu.
Jeden z nich pamiętał mnie z poprzedniej wizyty w wiosce. Ucieszył się niezmiernie,
gdy canoe zbliżyło się na tyle, by mógł mnie rozpoznać. Powiedział, że Ja będzie bardzo
rad, mogąc znowu spotkać się ze mną i że całe plemię Anorok zna mnie z opowiadań.
Otrzymali od swego wodza polecenie, aby zawsze, ilekroć ktoś z nich mnie spotka,
okazywano mi sympatie i posłuszeństwo.
Na brzegu powitano nas równie serdecznie. Po pewnym czasie, gdy byliśmy już
pogrążeni w rozmowie z naszymi miedzianoskórymi przyjaciółmi, z dżungli wybiegł
wysoki wojownik.
To był Ja. Gdy mnie dostrzegł, jego twarz rozjaśniła się. Podszedł szybkim krokiem
i powitał mnie zgodnie z obyczajem swego plemienia.
Perry ego przyjął równie przyjacielsko. Staruszek natychmiast polubił giganta równie
mocno jak ja.
Gospodarz poprowadził nas przypominającymi labirynt ścieżkami do swej dziwnej,
zbudowanej na drzewach wioski i ofiarował nam jeden z napowietrznych domów do
wyłącznego użytku.
36
Perry był bardzo zaintrygowany tymi unikalnymi domostwami przypominającymi
wielkie gniazda os, zbudowanymi wysoko ponad ziemią, wokół pni drzew.
Rozlokowaliśmy się w nowym domu, zjedliśmy obfity posiłek i odpoczęliśmy. Po
pewnym czasie przyszedł Ja wraz z kilkoma ważniejszymi wojownikami. Uważnie
wysłuchali mojej opowieści o wydarzeniach towarzyszących tworzeniu federacji,
o bitwie z Maharami, mej podróży do zewnętrznego świata oraz o powrocie
i poszukiwaniach Sari i Dian Pięknej.
Ja powiedział, że słyszeli wieści o powstawaniu federacji i byli tym bardzo
zainteresowani. Wysłali nawet do Sari grupę wojowników, by sprawdzili prawdziwość
pogłosek, że jednym z celów federacji jest wyrwanie się spod władzy Mahar i w celu
wstępnego ustalenia warunków, na jakich mogłoby do niej przystąpić plemię Anorok.
Delegacja natknęła się po drodze na oddział Sagothów. Między Mezopami
a Maharami od wielu pokoleń panował rozejm, więc oba oddziały wspólnie zatrzymały
się na odpoczynek. Od Sagothów posłańcy z Anorok dowiedzieli się, że federacja już nie
istnieje, ponieważ rozpadła się, wrócili więc do domu.
Pokazałem Ja naszą mapę i wyjaśniłem jej przeznaczenie. Bardzo go zaciekawiła.
Rozpoznał miejsce, w którym zaznaczona była wyspa Anorok, znane mu również były
Chmurne Wierchy, rzeka i przedstawiony na mapie skrawek wybrzeża.
Szybko wskazał położenie śródlądowego morza, które nas otaczało i położonego
niedaleko od brzegu miasta Phutra, zamieszkałego przez jeden z narodów gadziej rasy.
Pokazał również gdzie powinno leżeć Sari i poprowadził linie brzegową na północ
i południe, tak daleko, jak była mu ona znana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire