[ Pobierz całość w formacie PDF ]

straciliśmy dotychczasowy status w Zwiatach Sfederowanych. Nieznaczny ruch nadgarstka
skierował moją uwagę na jednego z trzech ludzi w składzie sędziowskim. Pokornie pochyliłem
głowę, ale nawet na mnie nie spojrzał.
- Dochodzenie zakończone - oznajmił beznamiętnie. - Dopuściliście się najpotworniejszego aktu
eksterminacji w historii galaktyki.
- Wysoki... - Drugi nieznoszÄ…cy sprzeciwu gest uciÄ…Å‚ moje protesty.
- Ksenobiolodzy donoszą, że rośliny na aksamitnych polach osiągnęły trzeci etap rozwoju.
Zauważyli uderzające podobieństwo między drugą fazą rozwoju tej formy życia a ewolucją
celulozowej fauny z Brandon Dwa. - Chavez już powiedział mi o tym podobieństwie. - Obecnie
rośliny przypominają egzorhizomorfy z Planety Pięści nie ulega wątpliwości, że po trzecim etapie
pojawią się' rozumne istoty przedstawione na malowidłach w tutejszych miastach.
- Przybyliście tutaj jako rolnicy i nimi będziecie, na polach tych, których okaleczyliście. O
charakterze ostatecznego zadośćuczynienia zadecydują ofiary waszej zbrodni. Poddając się karze,
poprawicie wizerunek waszego gatunku w oczach Konfederacji Zwiatów.
Umilkł i odprawił mnie ruchem ręki. Wyszedłem, żeby przekazać wyrok oszołomionym
kolonistom. Natychmiastowe stracenie byłoby łaską w porównaniu z tym, co nas czekało. Ale w
obecnych światłych czasach sąd nie znał litości dla tych, którzy naruszyli cudzą własność. Nie
mogliśmy nawet złożyć apelacji w oparciu o pozwolenie na zajęcie planety, bo statut kolonii
wyrazni^ stwierdzał, że koloniści ponoszą wszelką odpowiedzialność za swoje poczynania.
Korzystaliśmy, a teraz mieliśmy za to drogo zapłacić.
Pracowaliśmy od tego dnia do Czasu Pączkowania, który nastąpił pod koniec tej koszmarnej
jesieni. Patrzyliśmy z niepokojem, jak młode egzorhizomorfy rosną w zawrotnym tempie, osiągając
trzy, siedem, siedem i pół metra, przemieniając się w drzewa o grubych pniach i konarach
obsypanych zielonym trójkątnym listowiem.
W połowie lata wiedzieliśmy, dlaczego na planecie nie znalezliśmy ani jednego Drzewa: one
wyrastały raz na sto lat. Były to Drzewa %7łycia i rodziły Owoce Zobranoirundisi w swych
komórkach, po dwa na gałęzi, których było od trzech do jedenastu. Na zdrowych nienaruszonych
polach.
Na innych...
Galaktyka świadkiem, że próbowaliśmy odpokutować naszą zbrodnie. Wszyscy - mężczyzni,
kobiety i dzieci - pielęgnowali pokrzywione, skarlałe, zdeformowane Drzewa z kikutami konarów,
rosnące żałośnie na sprofanowanych polach. Z rosnącym przerażeniem patrzyliśmy, jak każdy
nowy dzień przynosi kolejne dowody naszego świętokradztwa. Straszna była różnica między tymi
prostymi, wysokimi, pięknymi Zobranoirundisi a... innymi. Byliśmy gotowi ponieść najgorszą
karÄ™.
Pewnego dnia, rankiem po pierwszym porządnym przymrozku, kiedy zimno zwarzyło szypułki,
pierwszy Zobranoirundisi wydostał się ze swojego roślinnego łożyska. Potrząsnął smukłym ciałem,
odwrócił się i złożył hołd swojemu rodzinnemu Drzewu %7łycia, zjadł glebę spod jego korzeni i
trójkątne liście... i wiedział! %7ładne słowa nie opiszą naszych katuszy, kiedy wszyscy
Zobranoirundisi stanęli przed nami, swoimi oprawcami, żeby obwieścić nam karę. Pokornie
chyliliśmy głowy, godząc się z nieuniknionym, bo wiedzieliśmy, że wyrok będzie sprawiedliwy i
prosty jak Kodeks Hammurabiego. Musieliśmy oddać glebie to, co z niej zabraliśmy. Bezręki
Zobranoirundisi, rozpoznając komórki brakującej kończyny w palcach dziecka wykarmionego
mlekiem krów wypasanych na aksamitnych polach, miał bezsprzeczne prawo do odzyskania swojej
własności. Beznogi Zobranoirundisi nie mógł być skazany na życie kaleki, kiedy terrańskie dziecko
dzięki jego brakującym tkankom przez siedem lat biegało po ziemi, po której dotychczas stąpali
tylko Zobranoirundisi.
Oddaliśmy wszystko, co prawnie należało do Zobranoirundisi - co do nasionka z aksamitnych pól,
co do drobiny żyznej gleby, która miała zostać zregenerowana w czasie następnego cyklu.
Nie mogliśmy uniknąć wymaganego zadośćuczynienia, bo patrzyły na nas oczy całej galaktyki. Z
dumą będę powtarzać, choć już nie mam języka: Ludzkość może żyć z czystym sumieniem. Ani
jeden z nas nie wzbraniał się przed oddaniem swego ciała, żeby odpokutować za krzywdy
Zobranoirundisi!
Euterpe na wagarach
Szukając w starych teczkach czegoś zupełnie innego, natknąłem się na notatki sporządzone podczas
wywiadu z madame Florence Foster Jenkins. Zwłaszcza, że środowisko muzyczne w owym czasie
znacznie bardziej zainteresowane było osobliwą i krótkotrwałą karierą niejakiego Petera Pelty,
który niespodziewanie zastąpił tenora w Metropolitan Opera House, nigdy nie zrobiłem z notatek
artykułu. Przeglądając je teraz - po prawie piętnastu latach - zdumiałem się, jak dobrze pamiętam
tamto wydarzenie.
Oczywiście, madame Florence Foster Jenkins miała świetną pozycję w nowojorskim świecie
recitali. Rozmowa z nią przekonała mnie o jej wyjątkowości.
Ostrożnie rozłożyłem dwa pożółkłe i kruche wycinki przypięte do zagryzmolonych kartek. Nagle
poczułem się tak, jakbym wrócił w ciemny kąt ponurego starego Seymour Lounge, gdzie madame
Jenkins zgodziła się ze mną spotkać.
Pierwszy artykuł - karygodne, tylko w ostatnim akapicie! - opisywał jej debiut w Carnegie Hali, w
wieku lat siedemdziesięciu sześciu. Byłem tam. Nie potrzebowałem dalszej zachęty. Z szerokim
uśmiechem czytałem: Swoim stylem, swoją radością śpiewania, swoją techniką zapisała jedną z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire