X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Obawiam si�, �e ma pan bl�dne informacje, sir. Nie mam za-
miaru poSlubi� Carla. Ani teraz, ani w przyszloSci. Slyszal pan nie-
prawdziwe pogloski, sir. Nie wygl�da pan na czlowieka daj�cego wiar�
plotkom  odparla Marilyn z wypiekami na twarzy.
Sebastian spojrzal na dziewczyn� i nie mial w�tpliwoSci, �e po-
wiedziala prawd�.
 I jeszcze jedno, panie Rivera  dodala, wymawiaj�c jego na-
zwisko, jakby to byla nazwa choroby  je�eli kogokolwiek poSlubi�,
to wyl�cznie z miloSci. Nie zgodz� si� na mal�e�stwo z rozs�dku.
Rozumie pan? Czlowiek, którego poSlubi�, musi by� prawdziwym
m�czyzn� i kocha� mnie równie mocno, jak ja jego.  Tu Marilyn
oblala si� rumie�cem. Dobry Bo�e! Czy naprawd� wyrzekla te slowa
na glos? Nieodrodna córka swego ojca, mówila to, co czula. USmiech-
n�la si�. Pani Quince bylaby ni� zachwycona.
Marilyn spi�la konia. Odjechala, zostawiaj�c zdumionego Seba-
stiana.
Przygl�dal si� jej z uSmiechem. Ognista dziewczyna! Mo�e da
sobie rad� w tej piekielnej krainie.
Nagle Sebastian dostrzegl na jej drodze zwisaj�ce pn�cze wino-
roSli. Marilyn, nie zdaj�c sobie sprawy z niebezpiecze�stwa, zmie-
rzala do niego galopem. Sebastian wbil ostrogi w boki ogiera i po-
gnal naprzód. Zrównal si� z koniem Marilyn, chwycil j� i w ostatniej
chwili Sci�gn�l z siodla.
Marilyn znalazla si� w bardzo niezr�cznej sytuacji. Mogla si�
wyrwa� Sebastianowi i upaS� na ziemi�, lub pozwoli� mu, aby j�
przyci�gn�l do siebie, w taki sposób, �eby jej twarz znalazla si� tu�
obok jego twarzy. Sebastian spogl�dal na ni� ciekaw, jak� podejmie
decyzj�. Skin�la lekko glow� i Sebastian przygarn�l j� do siebie.
Jego oczy Smialy si� do Marilyn. Ona tak�e si� uSmiechn�la.
Sebastian poczul bliskoS� dziewczyny i jego wesoloS� przygasla.
Wdychal zapach jej wlosów. Jaskrawe slo�ce sprawialo, �e zlote wlosy
lSnily niczym aureola. Przygarn�l j� bli�ej i zachwycil si� jej jasn� cer�
i szczupl� kibici�. Poczul przy udzie cieplo jej ciala. Zajrzal gl�boko
w oczy Marilyn i spostrzegl ta�cz�ce w nich zlociste blyski. Na jej
69
gladkie policzki wyplyn�l ró�owy rumieniec. Sebastian pochylil glow�
i dojrzal pulsuj�c� t�tnic� na jej szyi. Zdal sobie spraw�, �e j� caluje. J�,
t� zlotowlos� bogini�, a ona oddaje mu pocalunek, w sposób, o jaki nie
podejrzewal ameryka�skiej dziewczyny. Gl�boko, gor�co, nami�tnie!
Usta Sebastiana byly cieple, czule, bezwzgl�dne. Marilyn poczu-
la, �e odpowiada mu z równ� �arliwoSci�. Nigdy dotychczas nie do-
znawala podobnych uczu�. Pragn�la, by ten cudowny ogie� trwal.
Sebastian odsun�l si� pierwszy. Przepraszal j� zawstydzony. Jego
twarz byla nieprzenikniona. Marilyn poczula wielkie zaklopotanie.
Nie rozumiala. Czy�by Sebastian nie czul tak wielkiej rozkoszy jak
ona? Jeszcze raz spojrzala w jego oczy, ale nic z nich nie wyczytala.
Zarumienila si� zawstydzona. Najwidoczniej Sebastian przywykl
do calowania kobiet; pocalunek niewiele dla niego znaczyl! Skoro
utrzymywal kochank� w swojej rezydencji w Manaus, o czym szep-
n�l jej Jamie, z pewnoSci� nie potrzebowal Marilyn! Wstyd sprawil,
�e stala si� k�Sliwa.
 Prosz� mnie wypuSci�!  wysyczala jadowicie.
Teraz zdumiony byl Sebastian.
Kobiety!  pomySlal z niesmakiem. Wszystkie s� takie same!
W jednej chwili wydaje ci si�, �e rozumiesz, czego pragn�, a w na-
st�pnej zachowuj� si� zupelnie inaczej.
Móglby przysi�c, �e jego pocalunek sprawil jej przyjemnoS�. Te-
raz decyzja nale�y do niej.
Marilyn wsiadla na swego konia i ruszyla w stron� plantacji. Do-
tarla na podwórze, zeSlizn�la si� z siodla i pop�dzila do domu. Pani
Quince i Anna patrzyly na ni� ze zdumieniem.
PowSci�gliwoS� nigdy nie nale�ala do cnót starszej pani.
 Co ci si� stalo, dziecko?  zawolala donoSnie.
Marilyn patrzyla prosto przed siebie i milczala z nieprzeniknio-
nym wyrazem twarzy.
Do pokoju wszedl Sebastian. Spojrzal na kobiety. Natychmiast
zaatakowala go gospodyni.
 Co pan jej zrobil? Co pan zrobil tej pi�knej dziewczynie? Nie
widzi pan, �e to dama? Dlaczego jest taka zdenerwowana? Niech mi
pan powie, wielki potworze!  krzyczala.  Co pan zrobil? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright � 2016 Wiedziała, że to nieładnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogła się powstrzymać.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.