[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-A ja kocham ciebie wariacie.
Wróciliśmy do całowania się. Po chwili oboje już leżeliśmy nadzy, Josh nade
mną, a ja pod nim. Po chwili wsunął się we mnie i kochaliśmy się namiętnie
przez dwadzieścia pięć minut.
Zmęczeni opadliśmy na łóżko. Było mi po raz kolejny cudownie i przyjemnie.
Dotknęłam dłonią swój nabrzmiały już brzuch i delikatnie po nim przesuwałam.
Dołączył do mnie Josh, który zaczął rozmawiać z naszym nienarodzonym
jeszcze dzieckiem. Był taki czuły w stosunku do niego i do mnie. Chciałam tą
chwilę zatrzymać na zawsze.
Następnego dnia oboje pojechaliśmy do pracy. Weszłam do swojego gabinetu, a
pięć minut pózniej weszła pielęgniarka, która położyła mi karty pacjentów na
biurku. Podziękowałam jej z uśmiechem na twarzy i zaczęła je przeglądać.
Dziesięć minut pózniej usłyszałam pukanie do drzwi. Jeden z moich pacjentów
77
wszedł do środka, więc zajęłam się fizjoterapią. Od tego czasu, pojawiło się już
sporo ludzi, więc wyszłam z gabinetu dopiero na przerwę.
Po pracy, Josh już na mnie czekał na parkingu. Wyszedł z samochodu i wziął
mnie w ramiona. Namiętnie się pocałowaliśmy.
-Leno, może pójdziemy na jakiś obiad?
-W sumie to dobry pomysł. Jestem głodna jak wilk zaśmiałam się.
Spletliśmy swoje dłonie i ruszyliśmy przed siebie. Poszliśmy przez Grand Army
Plaza i weszliśmy do pizzerii. Zamówiliśmy pizzę rodzinną i czekaliśmy na
nasze zamówienie. W trakcie, opowiedziałam Joshowi cały mój dzień w pracy, a
on swój. Jego był o wiele ciekawszy.
-Niektórzy moi studenci piszą takie głupoty w swoich pracach, że aż głowa mała
zaśmiał się pogodnie.
Jakiś czas pózniej, kelnerka podała nam nasza pizzę i życzyła smacznego .
Wzięłam pierwszy kawałek i łapczywie go ugryzłam. Była przepyszna. W oka
mgnieniu cała pizza zniknęła w naszych żołądkach. Zapłaciliśmy za nią i
spacerkiem ruszyliśmy pod moją klinikę.
-Josh mam ochotę na lody zawołałam.
Podeszliśmy do budki z lodami i zamówiliśmy duże czekoladowe. Zauważyłam,
że jakaś kobieta się na nas dziwienie patrzy. W końcu kobieta wstała z ławki i
podeszła do nas.
-Josh, kupę lat przywitała się dzwięcznym głosem.
-Witaj Tino przywitał się z nią mój narzeczony.
Tina miała faliste, blond włosy do piersi i szczupłą sylwetkę. Jej zielone oczy
idealnie pasowały do włosów. Była bardzo piękną kobietą.
-Tino, poznaj mojÄ… narzeczonÄ… LenÄ™.
-Lena Hastings przedstawiłam się.
-Tina Manford, miło cię poznać.
Nie podobała mi się ta kobieta. Dziwnym wzrokiem patrzyła to na mnie to na
Josha. Być może byłam o nią zazdrosna, ponieważ śmiało mogła startować w
wyborach miss. Josh i Tina wesoło ze sobą rozmawiali, ja tymczasem zajęłam
siÄ™ lodami.
-Cieszę się Josh, że znalazłeś tą jedyną usłyszałam słowa Tiny miałam
wyrzuty sumienia.
-Nie potrzebnie odpowiedział mój mężczyzna.
-To znaczy? wtrąciłam się do rozmowy.
-Byliśmy kiedyś ze sobą. Josh nawet mi się oświadczył, ale niestety nam nie
wyszło.
-Kilka dni przed ślubem, Tina mnie zostawiła dokończył Josh.
Poczułam się smutno. Josh razem ze swoją byłą jeszcze chwilę porozmawiali i
w końcu wróciliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę Manhattanu. Przez
całą drogę do domu nic się nie odzywaliśmy. Kiedy Josh coś zagadywał,
odpowiadałam mu krótko, albo kiwałam głową. Sama nie wiem, czemu byłam
78
zła. Może dlatego, że był kiedyś zaręczony z tą całą Tiną i to ona go rzuciła. Co
jak on jeszcze coś do niej czuje? Co jeżeli wciąż chce z nią być.
Spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy. Może on wcześniej należał do
Tiny?
Pod domem szybko wysiadłam z samochodu i weszłam do mieszkania. Zaraz za
mną wszedł Josh. Zostawiłam wszystkie swoje rzeczy na łóżku i oznajmiłam
mu, że idę do Holly.
Wyszłam bez słowa z mieszkania i poszłam do przyjaciółki. Miałam nadzieję,
że nie będę jej przeszkadzać i, że Kevina dzisiaj u niej nie ma. Zapukałam do
drzwi, a przyjaciółka zaraz mi otworzyła. Zmartwiła się widząc mnie w swoich
drzwiach z nietęgą miną. Wpuściła mnie do środka. Na szczęście Kevin dzisiaj
dłużej miał zostać w pracy. Holly nalała mi soku do szklanki i położyła na stole.
-Co się stało? zapytała przyjaciółka.
Opowiedziałam jej wszystko co mnie gnębiło i o swoich podejrzeniach. W
trakcie opowiadania rozpłakałam się i łkałam w ramię przyjaciółki. Holly jak
zawsze zaczęła mnie pocieszać i zapewniała, że to na pewno stara miłość i nie
mam czym się martwić. Na chwilę jej się to udało, ale potem znowu się
rozpłakałam.
Posiedziałam u przyjaciółki dwie godziny, po czym stwierdziłam, że muszę się
zbierać. Pożegnałam się z Holly i zaprosiłam do siebie jak będzie mieć czas.
Wyszłam z bloku i już miałam skierować się do siebie, kiedy zobaczyłam Blair.
Podeszłam do niej i przywitałam.
-Cześć Leno, a gdzie Josh? zapytała.
-W domu, chyba odpowiedziałam.
-Pokłóciliście się? dopytywała Blair.
Weszłyśmy do baru i zapytałam ją o Tinę i ich zaręczynach. Przy okazji
opowiedziałam o swoich przeczuciach i emocjach.
-Lena, nie powinnaś się przejmować tą pustą babą pocieszała mnie Blair
naprawdę nie masz o co być zazdrosna. Josh już bardzo dawno przejrzał na oczy
i gwarantuję ci, że nic do niej nie czuje. Znam go od dziesięciu lat i wiem co
mówię.
-Czyli nie mam zupełnie żadnych podstaw by być zazdrosna? zapytałam.
-Nie masz uśmiechnęła się kobieta.
Podziękowałam jej i poszłam do domu, gdzie czekał na mnie mój narzeczony.
Kiedy weszłam do domu, wstał i podszedł do mnie. Miał zmartwioną minę.
Popatrzyłam na niego i wtuliłam się w jego ramiona. Zaczęłam go przepraszać
za moje durne zachowanie i opowiedziałam mu co mi leżało na sercu.
Powiedział mi dokładnie to samo co Blair. Obiecałam mu, że już nigdy tak
głupio się nie zachowam. Na zgodę poszliśmy wziąć razem namiętny prysznic.
79
Rozdział 13
Przyszedł grudzień i w Nowym Jorku zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu.
Byłam już w czwartym miesiącu ciąży i mój brzuszek już się znacznie
powiększył. Na święta Bożonarodzeniowe mieliśmy zostać w Nowym Jorku, a
nasze rodziny miały przyjechać do nas na święta.
Tydzień przed Wigilią poszliśmy na duże zakupy. Po długich poszukiwaniach
kupiliśmy wspaniałą choinkę oraz wszystkie ozdoby do niej. Poszliśmy także
kupić prezenty dla naszych bliskich. Nie wiem jak udało nam się wszystkie
nasze zakupy pomieścić w samochodzie, ale dojechaliśmy do domu i od razu
zaczęliśmy ubieranie choinki. Postawiliśmy ją w salonie obok wejście do
kuchni. Drzewko było aż do sufitu. Josh założył rozgwiazdę na czubku głowy
oraz światełka, a ja zakładałam wszystkie bombki. Na koniec razem założyliśmy
dwa rodzaje łańcuchów. Choinka prezentowała się wspaniale, ale nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]