[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ukryć zdenerwowania.
Nie mogła się pogodzić z tym, że przy tej kobiecie lnów poczuła się jak
szesnastolatka.
116
R
L
T
 Nie oczekuję, że zostaniemy przyjaciółkami tylko dlatego, że
Malcolm mnie tutaj przywiózł.
 Dobrze wiedzieć. Nie chcę denerwować syna  odparła Terri Ann.
 A ja nie chcę wsadzać kija w mrowisko. Wiem, że nie ma pani
żadnego powodu mi ufać, ale proszę przyjąć do wiadomości, że już nie jestem
tak egocentryczna, jak byłam dawniej.
 Jeśli mam być szczera, to rzeczywiście byłaś rozpieszczonym
dzieckiem, ale mój syn decydował sam za siebie. Muszę przyznać, że
właściwie nie zniszczyłaś mu życia. Pobyt w szkole wojskowej to była
najlepsza rzecz, jaka mogła mu się zdarzyć. Otworzyły się tam przed nim
możliwości, których by nie miał, gdyby został ze mną, choćbym nie wiem jak
ciężko pracowała.
Celia nigdy w ten sposób nie myślała. Z jej punktu widzenia Malcolma
ukarano za przestępstwo, którego nie popełnił. Milczała, a Terri Ann
ciągnęła:
 Dostał się do tej szkoły dzięki twojemu ojcu, który użył wpływów
swoich i zaprzyjaznionego sędziego. Gdyby nie on, Malcolm trafiłby za
kratki albo do domu poprawczego, gdzie się roi od bandziorów.
Celia nie posiadała się ze zdumienia. Dlaczego ojciec słowem nie pisnął
o tym, co zrobił dla Malcolma?
 Ojciec nigdy mi o tym nie mówił, ale wtedy miałam na głowie inne,
dość poważne sprawy.
Podczas ciąży wpadła w depresję, która pogłębiła się po urodzeniu
dziecka. Depresja poporodowa wymknęła się spod kontroli i doprowadziła do
załamania psychicznego. Odzyskanie równowagi było długim i bolesnym;
procesem.
Może ojciec nie chciał, by wracała do tych czasów nawet we
117
R
L
T
wspomnieniach? Na początku nie miała sił, by rozmawiać na ten temat, ale
teraz czuła się gotowa.
Jakie to dziwne uświadomić sobie sporo prawdy o sobie samej i ją
zaakceptować.
Terri Ann uśmiechnęła się.
 Nie przeczę, byłam zadowolona, kiedy zniknęłaś z życia Malcolma.
Wiem, co to znaczy być młodocianym rodzicem, ale chciałam dla niego
czegoÅ› lepszego.
 Malcolm zrobił oszałamiającą karierę, stworzył sobie wspaniałe życie.
 Czy Terri Ann wie o jego współpracy z Interpolem i czy zdaje sobie
sprawę, jak świetnym jest facetem?  Dobrze go pani wychowała.
 Wiesz, nie musimy zostać przyjaciółkami. Nie znam cię jako dorosłej
kobiety, ale jeśli o mnie chodzi, proponuję, żebyśmy zaczęły od nowa. A
teraz zostawiam was samych.
Oprowadzanie Celii po domu sprawiło mu satysfakcję, ale i naraziło na
ogromny stres. Wyglądało na to, że dom się jej podoba. Podziwiała antyki w
jadalni i oranżerię. Oniemiała z zachwytu na widok pokoju muzycznego.
 O czym rozmawiałaś z mamą?  zapytał Malcolm, prowadząc ją
przez kuchnię w stronę schodków do piwnic, gdzie mieściła się jego ulubiona
część rezydencji.
 O tobie, rzecz jasna. Czy ona wie o twojej współpracy z Interpolem?
 Nie, nie chcę jej martwić.
Odszedł na bok, by pokazać najnowszą atrakcję kobiecie, którą chętnie
obsypałby wszystkimi skarbami świata.
To było coś więcej niż piwnica. Malcolm odnowił ją i zamienił w
luksusowe spa. Wprowadził nowoczesne udogodnienia, zachowując
historyczny klimat.
118
R
L
T
Basen z hydromasażem zaopatrywany w wodę z gorącego zródła
znajdował się w rogu obszernego pomieszczenia, którego ściany z czerwonej
cegły kontrastowały z nowoczesnymi urządzeniami. Kłęby pary unosiły się
ku ukrytym w suficie wentylatorom, a przyjemne ciepło obiecywało
przyniesienie ulgi zmęczonym mięśniom.
W drugim rogu skórzane fotele otaczały drewniany bar pochodzący ze
starego pubu. W barze stała lodówka. Na blacie baru widniały płonące
świece, wazony z kwiatami oraz butelka szampana zanurzona w srebrnym
wiaderku z lodem. Wszystko to Malcolm przygotował sam. O niektóre rzeczy
mężczyzna nie może prosić matki...
W tym miejscu mógł ukryć się przed światem, jeśli szukał spokoju i
samotności...
Celia nie pamiętała, by kiedykolwiek rozbierała się tak szybko. Na
szczęście Malcolm zdjął z siebie ubranie w równie ekspresowym tempie, po
czym napełnił szampanem dwa kieliszki. Sączyli je powoli.
Potem Celia zeszła po schodkach do gorącego zródła, uśmiechając się
zalotnie przez ramię. Woda była odrobinę za gorąca, ale i tak poczuła, jak
rozluzniają się jej mięśnie. Bąbelki krążyły wokół niej i pod nią, erotycznie
pieszcząc skórę. Jak cudownie!
W kłębach pary stanęła naprzeciwko Malcolma.
Położył ręce na jej ramionach i zsunął je na plecy. Szedł do tyłu,
prowadząc ją za sobą, aż dotarli do umieszczonej w basenie kamiennej ławki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire