[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobrego. Nie wolno nam jej stracić z oczu. Dzięki Bogu, żeś mnie tu
przyprowadził. Obecność twojej Roli ogromnie nam się przyda.
- Czy nie każemy jej z miejsca aresztować, Hasso?
- Pozwól mi się zastanowić. Zanim każę ją aresztować, chciałbym się
dowiedzieć, jakie ma zamiary. Ustawimy się obaj tutaj przy wejściu do
namiotu. Może będę mógł wyrównać rachunek z tą panią.
Usiedli na ziemi przed wejściem do namiotu, obok sanitarki.
Natasza znikła w tylnej części namiotu. Od czasu do czasu ukazywała się jej
niezgrabna, ociężała postać. Hasso spostrzegł, że uważnie kontroluje czas na
zegarku. U pielęgniarki nie jest to nic niezwykłego, ale u niej zwracało uwagę.
Czasami przez namiot przechodziła Rola. Za każdym razem, gdy widać ją
było w wejściu, Axemberg głęboko wzdychał.
Czatując na rosyjskiego szpicla, Hasso myślał o swojej Róży. Przecież to jej
zawdzięczał, że nie padł ofiarą tej podstępnej kobiety, wówczas Róża go
ocaliła. Miłość do niego instynktownie nakazała jej zrobić to, co należało.
Przyglądał się twarzy Nataszy. Nie mógł pojąć, że kiedyś kochał tę twarz, że
wywierała na niego magiczny wpływ. Co prawda teraz była zrobiona na starą i
brzydką, ale widać w niej było fałsz i podstęp.
- Hasso - szepnął Axemberg - spójrz na te piegi. Zapewne spryskała się
mocnym wyciągiem z orzecha. Jak myślisz, czy ufarbowała sobie włosy, czy
też ma perukę?
- Na pewno są farbowane. Peruka zwróciłaby uwagę nawet pod czepkiem.
Tak prymitywnymi środkami ta wyrafinowana osoba z pewnością się nie
posługuje. Tym razem ten szpieg ma inną misję do spełnienia. Jaką, tego się
dowiemy. W każdym razie nie spełni jej, tak jak tamtej. Uniemożliwimy jej to.
W namiocie lazaretu uciszyło się. Lekarze zrobili swoje i rzucili się na
posłania, by kilka godzin odpocząć. Także pielęgniarki mogły się teraz
zmieniać.
Siostra Karola ulokowała się w pobliżu wejścia do namiotu i oparła głowę na
stole z lekami. Na jej twarzy malowała się łagodność i tęsknota. Axemberg
musiał z całej siły panować nad sobą, by Rola go nie spostrzegła. Wpatrywał
się w jej czysty, jasno oświetlony profil, zamiast śledzić Nataszę. Tę natomiast
bacznie obserwował Hasso.
Zauważył teraz, że siostra Magda spojrzała na zegarek i powoli zbliżyła się
do wyjścia. Minęła Rolę i rzuciła na nią badawcze spojrzenie. Opuściła kąciki
ust i sprawiała wrażenie jeszcze bardziej ociężałej.
Zwiatło paliło się tylko w namiocie głównodowodzącego i w lazarecie.
Księżyc oświetlał dolinę mętnym blaskiem. Obaj oficerowie leżeli w cieniu
sanitarki, tak że nie byli widoczni od strony namiotu.
Tuż przy wejściu siedziała jeszcze jedna siostra, chciała zaczerpnąć
powietrza. Obie z siostrą Karolą miały czuwać jako pierwsze.
Teraz siostra Magda podeszła do siedzącej przy wejściu pielęgniarki.
- Jeszcze się pani nie kładzie, siostro Magdo?
- Nie, chcę trochę wyjść, nie mogę zasnąć - odparła siostra Magda. Z tymi
słowami Natasza von Kowalsky wyszła na dwór.
Spojrzała w stronę zniszczonej wsi. Powoli przeszła przez obóz i poszła
szerokÄ… drogÄ… w tamtym kierunku.
Hasso i Hans wstali cichutko i ruszyli za niÄ…, unikajÄ…c najmniejszego szmeru
i wciąż kryjąc się w cieniu.
Agentka szła ociężale przed nimi; nie miała pojęcia, że jest śledzona. Jej
biały czepek i fartuch jakby skupiały na sobie światło księżyca. Im bardziej
oddalała się od obozu, tym elastyczniejszy i lżejszy stawał się jej krok.
Teraz doszła do wartownika.
Ten zawołał na nią i ostrzegł łagodnie:
- Niech siostra się zbyt daleko nie zapuszcza, tam wszędzie wałęsa się
wiejska hołota. Przed nimi nawet Czerwony Krzyż nie jest bezpieczny.
- Nie pójdę daleko, proszę się nie obawiać.
I spokojnie, na pozór obojętnie poszła dalej w kierunku wsi, do pobliskiego
zrujnowanego budynku położonego tuż przy drodze.
Hasso nasłuchując podniósł głowę. Zdawało mu się, że słyszy cichy warkot
silnika. Także Hans to usłyszał, spojrzeli na siebie na znak, że obaj słyszą ów
szmer.
Wartownik również usłyszał cichy szmer, ale sądził, że to z bazy lotniczej.
Kiedy agentka szła powoli przez pole w stronę obejścia, Hasso cichutko
podszedł do wartownika i szepnął mu kilka słów.
Ten poznał kapitana von Falkenrieda i przygotował broń do strzału, tak jak
mu Hasso rozkazał.
Obaj oficerowie pośpieszyli najciszej, jak to tylko było możliwe, za agentką,
trzymając się poboczy, aby odciąć jej drogę z obu stron, gdyby chciała uciekać.
Ona zaś szła prosto do zniszczonego budynku; teraz już wyraznie słychać
było cichy warkot. Jakby silnik auta. Rzeczywiście stało za domem, czekając
na Nataszę von Kowalsky, by jak najszybciej przewiezć ją do obozu
Francuzów.
Natasza przyspieszyła kroku. Ale obaj oficerowie byli tuż za nią. Teraz, na
wolnej przestrzeni nie mogła się dłużej ukrywać. Natasza usłyszała cichy
szmer za sobą i drgnęła. Obejrzała się i spostrzegła, że jest śledzona.
Podwinęła szybko spódnicę i zaczęła uciekać.
- Stać!
Ale ona biegła bez tchu - obaj oficerowie za nią, pędząc co sił w nogach. Na
okrzyk Hassa, który przeszył ciszę, wartownik oddał strzał na alarm. W obozie
zawrzało.
Teraz Natasza była już prawie w obejściu. Krzyknęła coś głośno w obcym
języku - warkot za domem stał się głośniejszy. Teraz Natasza skręciła za mur. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire