[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wtedy nie wiedziałem, że było to aż tak ważne - odpowiedział
ze spokojem i powagÄ….
Nie chciałeś wiedzieć, pomyślała Nicole.
- Mamo, nie zawiniłaś wobec mnie ani wobec Zoe - zapewniła
szybko. - Przez cały czas byłaś ogromnie pomocna. Więc bardzo cię
proszę, nie martw się. To ja muszę wyjaśnić wszystko z Quinem.
Gdybyś zostawiła nas samych...
Matka westchnęła ciężko, potarła czoło ze wzburzeniem, potem
wzięła do ręki kubek z czekoladą i ruszyła ku wyjściu, sprawiając
wrażenie całkowicie zniechęconej.
Quin zwrócił się do niej:
- Prawdopodobnie nie będzie to miało dla pani znaczenia, ale
bardzo mi przykro, że nie było mnie przy Nicole i Zoe. I szczerze
dziękuję, że pomagała im pani pod moją nieobecność.
Zatrzymała się przy nim, spojrzała mu bystro w oczy,
potrząsnęła głową, jak gdyby sytuacja ją przerosła, potem - bez słowa
- udała się do swej sypialni.
Nicole podeszła szybko do lodówki, zamierzając wyjąć z niej
mleko, aby przyrządzić sobie coś do picia i zająć odpowiednią
strategicznÄ… pozycjÄ™ wobec Quina. Kiedy drzwi do sypialni matki
78
Anula
ous
l
a
and
c
s
zamknęły się na tyle głośno, by podkreślić, że znalezli się sam na sam
w kuchni, zwróciła się ku niemu z wściekłością:
- Przykro? W życiu nie było ci przykro! Nic nie mogło cię
powstrzymać przed robieniem tego, co chciałeś. Ani wtedy. Ani teraz.
Po prostu nie obchodzi ciÄ™, jak to, czego chcesz, odbija siÄ™ na innych.
- Zmieniłbym swoje zachowanie, gdybyś powiedziała, że jesteś
w ciąży - oznajmił stanowczym tonem, a jego oczy potwierdzały, że
mówił prawdę.
Wyraziła swoje zdanie gniewnym spojrzeniem.
- Nigdy tego nie zrobiłeś dla mnie.
- Ależ tak. - Wykrzywił usta z ironią. - Poświęciłem sporo,
żebyśmy mogli razem zamieszkać.
- Pieniądze! - wypaliła z palącą pogardą.
- Pieniądze, których bym nie wydał, gdyby nie ty.
- Bo chciałeś mnie mieć.
- I chciałbym mieć naszą córkę - rzucił błyskawicznie.
- Cóż, zadecydowałam, że żadna z nas nie będzie twoją
własnością - odparowała gwałtownie. - Tym tylko byłam dla ciebie i
tylko tym byłaby nasza córka. Własnością, za którą musiałbyś
zapłacić.
Rozgniewana i urażona, otworzyła szarpnięciem lodówkę,
wyjęła butelkę z mlekiem, zatrzasnęła drzwiczki, odwróciła się do
zlewu, wyjęła kubek z wiszącej nad nim szafki i zaczęła nabierać
łyżeczką sproszkowaną czekoladę z puszki, którą matka zostawiła na
blacie. Ręce jej drżały.
79
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Przykro mi, że tak to odbierasz.
Zacisnęła zęby. Nie ma mowy, by pozwoliła się ułagodzić
łagodnym tonem przeprosin. To puste słowa. Siłą woli uspokoiła
drżenie rąk, gdy zalewała mlekiem czekoladowy proszek.
- Myślałem, że jesteśmy dwójką dorosłych ludzi, zajętych swoją
karierą, którzy mieli dość szczęścia, że połączyło ich coś dobrego i
odwzajemnionego - powiedział ze smutkiem, a potem miał czelność
dorzucić: - Byłem tak samo twoją własnością, jak ty moją.
- Tylko wtedy, gdy byliśmy w łóżku! Poza nim miałeś swoje
sprawy, które pochłaniały cię o wiele bardziej, niż mnie się to
kiedykolwiek udało.
Trafiła celnie; twarz mu skamieniała. Nic nie odpowiedział.
Wepchnęła kubek do mikrofalówki i nastawiła minutnik.
Sekundy na cyfrowym zegarze rozpoczęły odliczanie.
- Jeśli nie chcesz, żebym był częścią twojego życia - zapytał
powoli i spokojnie - to dlaczego podeszłaś do mnie tamtej nocy w
Havana Club"?
- %7łeby ci odpłacić - wyrzuciła z siebie.
- Odpłacić za co? Zawsze robiłem tylko to, co chciałaś.
- Za to, czego nie robiłeś - wyszeptała z gniewem, potem zebrała
siły i odwróciła się do niego, by jasno przedstawić swoje pretensje. -
Wykorzystałam seks, jedyne, czego ode mnie chciałeś, żeby zapłacić
za dach nad naszą głową, uratować szkołę tańca, która ma zapewnić
nam utrzymanie. Więc wypełniłeś już swój ojcowski obowiązek. Nie
80
Anula
ous
l
a
and
c
s
musisz się fatygować i być ojcem dla Zoe. Damy sobie radę bez
ciebie.
Odezwał się brzęczyk mikrofalówki.
- Sądzę, że zasłużyłem na to - powiedział Quin, przyznając w
końcu, że w przeszłości nałożył wiele ograniczeń na ich związek. -
Ale to tylko kara za grzech zaniechania. - Bezwzględne zdecydowanie
w jego głosie osłabiło i tak już coraz słabsze linie obrony Nicole. - Nie
przyszedłem tu dziś, żeby upominać się o swoje. Chciałem dowieść,
że przebywanie z tobą jest dla mnie ważniejsze od innych spraw.
Pokazać, że nie chcę stracić ani minuty z czasu, który zgodziłaś się mi
ofiarować. - Potem dodał miękko: - %7łebyś tym razem odbierała to
inaczej.
Potrząsnęła głową, rozpaczliwie usiłując ignorować ból w sercu.
- Nie wierzę, że się zmieniłeś.
- Zmieniły się okoliczności.
Zwiadomość, jak drastycznie się zmieniły, doprowadziła ją
niemal do histerii.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]