[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A tobie nie?
- Nie - oznajmiła.
- Ty patrzysz na niÄ… trochÄ™ inaczej. To twoja matka.
- Prawie jej nie znam - odparła.
- Chyba nie jesteÅ› zazdrosna?
- Jeszcze czego!
Odkąd pamiętała, jej matka zawsze pociągała mężczyzn.
- Kochanie, musisz zaprosić Philipa na obiad -oznajmiła Laura parę
dni pózniej. - Zawsze go lubiłam.
- Zaproszę również jego rodziców - odparła Morwenna niechętnie.
Zastanawiała się, jak o tym powiedzieć Gregowi. Ale rozwiązanie przyszło
samo.
- A może byśmy tak urządzili przyjęcie i zaprosili twoich starych
znajomych? - zaproponowała matce.
- Co to za wspaniały pomysł, kochanie! Jakie z ciebie cudowne
dziecko!
- Kiedy wracasz?
Już od dawna chciała o to zapytać, ale nie wiedziała, jak o tym
napomknąć.
- Kiedy wracam?
Jej matka zrobiła wielkie oczy.
- To znaczy, kiedy wracasz do swojego męża.
70
RS
- Nie tak prędko, kochanie. Chcę jak najwięcej czasu spędzić z moją
córką - powiedziała, obejmując Morwennę w talii.
- A co z jego obiadami? Jak on sobie bez ciebie poradzi? - Morwenna
nie mogła sobie odmówić szczypty złośliwości.
- Joel? Ach, nie mówiłam ci? On również tu jest. Objeżdża teraz
północną Anglię. Ma parę kontraktów do podpisania.
- Czy nie powinnaś z nim teraz być? Wydawało mi się, że tworzycie
zespół.
- Tylko w Stanach, kochanie. Tutaj nikt nie wymaga, by żona
towarzyszyła mężowi na konferencjach.
- W takim razie poczekamy z przyjęciem do przyjazdu Joela -
stwierdziła Morwenna.
- Och, nie, kochanie! Im szybciej, tym lepiej! Nie mogę się doczekać,
kiedy znowu spotkam starych znajomych.
"Ciekawe, czy oni będą zachwyceni" - pomyślała Morwenna,
przypominajÄ…c sobie minione lata.
Greg przyjął z entuzjazmem tę myśl.
- Wspaniały pomysł! - krzyknął. - Możemy to połączyć z oblewaniem
nowego mieszkania. Przecież nie zaprosiliśmy jeszcze nikogo od chwili za-
kończenia remontu.
- Nie musieliśmy. Chcieliśmy być przecież sami.
- Ale teraz, kiedy jest z nami Laura, jest to niemożliwe. Możemy się
więc otworzyć dla ludzi.
- Philip też przyjdzie - powiedziała niepewnie.
Greg zacisnÄ…Å‚ wargi.
- Z rodzicami. Nie zapominaj, że to dobrzy znajomi mojej matki.
- Jak mógłbym zapomnieć, skoro mi nieustannie o tym przypominasz?
71
RS
Przez następnych parę dni trwały intensywne przygotowania
prowadzone przez Laurę, która -trzeba przyznać - większość prac wykonała
sama. Kiedy Morwenna była dzieckiem, zawsze z okazji Bożego
Narodzenia lub urodzin odbywały się bale przebierańców. Na te
uroczystości przychodzili wszyscy mieszkańcy wioski. Bawiono się wów-
czas w salce przy kościele, gdyż Laura nie chciała, by brudzono meble
galaretkÄ… czy lodami.
Zaproszono około stu osób. Morwenna nie zdawała sobie sprawy, że
będzie ich tak dużo. Było to zasługą Laury, która spędziła przy telefonie pra-
wie cały tydzień, wydzwaniając po znajomych.
Morwenna tymczasem była zajęta pieczeniem babeczek, szarlotek i
kremowych ciastek, wypełnionych do przesady nadzieniem. W dniu przyję-
cia wstała wcześniej od Grega. Pokroiła sałatę, ogórki, pomidory i paprykę,
posiekała nektarynki, brzoskwinie, owoce kiwi, jabłka, gruszki, banany oraz
winogrona i wszystko wrzuciła do ogromnych półmisków. W ten sposób
powstała świeża
I doskonała w smaku sałatka owocowa.
Pod wieczór była już tak zmęczona, że nie miała sił, by się przebrać.
Rozkładała właśnie serwetki na stole, gdy zjawiła się Laura. Ubrana była w
czarną suknię nakrytą jedwabną peleryną. Wyglądała cudownie.
Morwenna wzięła zimny prysznic. To ją trochę orzezwiło. Uczesała
włosy. Loki naturalnie opadały jej na twarz. Zrobiła makijaż staranniej niż
zwykle. Nie chciała się przyznać nawet przed sobą, że ma rywalkę.
Włożyła tunikę z ciemnowiśniowej gazy. Głęboki dekolt odsłaniał
piękną opaleniznę. Całość doskonale przylegała do ciała, natomiast śliczny
rozkloszowany dół zakrywał smukłe nogi.
72
RS
Kiedy pojawiła się na szerokich schodach prowadzących do holu
wyłożonego czarno-białymi kafelkami, nadjeżdżały już pierwsze
samochody. Laura stała w drzwiach wejściowych z ramionami
wyciągniętymi w powitalnym geście.
- To jest jej przyjęcie, kochanie - powiedział Greg półgłosem, widząc
zdenerwowanie żony. Morwennę drażnił entuzjazm matki, która każdego
witała gorącym uściskiem.
Wieczór był coraz cieplejszy, a powietrze stawało się coraz bardziej
wilgotne. Pootwierano wszystkie okna i drzwi wychodzące na ogród. Przy
jednej ze ścian, na długim stole, ustawiono jedzenie. Pod przeciwną ścianą
pokoju ustawiono głośniki. Goście mogli więc jeść i tańczyć na wolnym
powietrzu. Pośród drzew i krzewów dyskretnie umieszczono reflektory,
które oświetlały okolicę.
- Wyglądasz ślicznie - ktoś cichym głosem wyszeptał Morwennie do
ucha. Odwróciła się i zobaczyła Philipa. Ubrany był w ciemny garnitur. Nie
można mu było nic zarzucić.
- Nie mogę się jednak równać z matką. - Morwenna spojrzała na
matkÄ™, otoczonÄ… adoratorami.
- Ona zawsze była taka, prawda?
- Kiedyś tego nie dostrzegałam. Chyba byłam zbyt młoda - odparła
chłodno.
- Jako dziecko zazdrościłem ci. Moja matka przy twojej zawsze
wyglądała nieciekawie.
- Ale przynajmniej ją miałeś - powiedziała rozgoryczona.
Uśmiechnął się przepraszająco. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire