[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siÄ™ jej najgorsze przeczucia.
Przed dom zajechał radiowóz.
Chwilę pózniej podszedł do nich policjant.
- Przepraszam, że przerywam wieczór, panie Wes-
cott, ale musi pan pofatygować się na posterunek i od-
powiedzieć jeszcze na kilka pytań.
- Dlaczego? - wtrąciła się natychmiast Susan. -Jako
jego adwokat chciałabym wiedzieć, co jest tak pilnego,
że nie mogło zaczekać do rana.
Policjant pokręcił głową.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że pojawiły się nowe
dowody.
Susan mocno uścisnęła dłoń Seba. Jej wątpliwości nie
miały znaczenia, w sądzie musieli tworzyć zjednoczony
front.
- Nie martw się - zapewniła go odważnie, choć z le-
ciutkim uśmiechem. - Nie będziesz sam.
99
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Susan miała erotyczny sen po zle przespanej nocy.
Zbyt łatwo byłoby obwiniać o to granatową atłasową po-
ściel, która przypominała jej nieobecnego kochanka.
Jednak to nie pościel nie dawała jej spać całą noc. Za-
bawne, że w tak krótkim czasie przyzwyczaiła się do
spania z Sebem i teraz zaśnięcie bez niego było prawie
niemożliwe. Atłasowa poduszka nie zastąpi ciepłego cia-
Å‚a.
Zeszłego wieczora pojechała z nim na posterunek i
została przez całe przesłuchanie. I dobrze, że tak zrobiła.
Był wściekły, że zgarnięto go jak jakiegoś pospolitego
złodziejaszka, więc nie miał nastroju na formułowanie
odpowiedzi w sposób taktowny i uprzejmy. Co chwila
ponosił go temperament.
Susan z największym trudem go uspokoiła. Wybór
czasu i nieprzyjazne zachowanie policjantów były naj-
wyrazniej świadomie zastosowaną taktyką, mającą
sprowokować jej klienta. Zamarła, kiedy Sebastian od-
warknął policjantowi, że to, gdzie był w noc morderstwa,
to nie jego cholerny interes. Dobrze, że ona czuwała, bo
pewnie nie obeszłoby się bez oskarżenia o słowne znie-
ważenie policjanta.
Jego agresywna postawa utwierdziła policję w prze-
100
S
R
konaniu, że jest niebezpieczny. Był tak wściekły, że po
skończeniu przesłuchania odmówił powrotu do domu z
Susan. Oznajmił, że musi pobyć sam i pomyśleć. Posta-
nowił zajrzeć do biura i nie chciał słuchać o jej pomocy.
Musiał po raz kolejny sprawdzić dokumenty i spróbować
odkryć, jakim cudem informacje o operacjach na pry-
watnym koncie, którego nie zakładał, zostały zapisane w
jego komputerze. Musi znalezć jakieś wyjaśnienie.
Susan miała świadomość, że kiedy Seb jest w takim
nastroju, nie należy się z nim sprzeczać. Zamiast tego
wróciła do domu, położyła się i płakała w pustym łóżku,
póki nie zasnęła.
Ale w tej chwili nic już nie miało znaczenia. Męż-
czyzna ze snu pokrywał jej kark delikatnymi pocałun-
kami, aż dostała gęsiej skórki. Susan bała się poruszyć,
by sen nie uciekł. Jej odważny kochanek szybko pozbył
się wszystkiego, co ją okrywało, i zaczął obsypywać po-
całunkami jej nagie plecy. Odkąd Susan wprowadziła się
do Seba, zaczęła sypiać nago. Sen był tak rzeczywisty,
że miała wrażenie, iż czuje w powietrzu zapach Seba.
Delikatnie rozsunął jej ncgi. Magiczne dłonie ma-
sowały jej pośladki. Susan, zagubiona w rozkoszy, jęk-
nęła głośno.
Cichy szept zachęcił ją, by poddała się rozkoszy.
Wtuliła się mocniej w poduszkę i wykrzyknęła imię Se-
ba, jakby miała nadzieję przywołać go, przenieść ze
świata snów do rzeczywistości.
- Jestem tutaj.
101
S
R
Głos wydawał się rzeczywisty. Zaskoczył ją i pod-
niosła głowę z poduszki. Zamrugała i uniosła się na łok-
ciach. Trudno było uwierzyć oczom. Seb był przy niej.
Nagi i równie podniecony jak ona.
- Bardzo dobrze, że nie wykrzyknęłaś innego imienia
- zauważył.
Jego srebrne oczy błyszczały tajemniczo.
Susan miała ochotę zadać mu milion pytań, ale w tej
chwili nie mogła sobie przypomnieć ani jednego. Jej cia-
ło błagało o spełnienie. Sebowi także najwyrazniej nie
spieszyło się do wyjaśnień. Był zbyt skupiony na nagiej
kobiecie u swego boku.
Susan chwyciła się prętów miedzianego wezgłowia
łóżka i zachęciła go, by podzielił jej rozkosz. Nie trzeba
go było długo prosić. Jęknęła, gdy opuścił się na nią i
stali się jednością.
Nigdy nie mogła się nadziwić, że ciała i dusze mogą
się złączyć tak kompletnie.
Chwilę pózniej Sebastian zsunął się z niej ostrożnie i
pocałował z taką czułością, że łzy napłynęły jej do oczu.
- Kocham cię - powiedział tylko.
Poczuła głębokie wzruszenie. Objęła jego szerokie
ramiona, a ich serca zdawały się bić jednym rytmem. Te
słowa, wypowiedziane na głos, oddalały wszystkie
skrywane obawy na temat zwiÄ…zku opartego na samym
seksie. Były jak balsam na zbolałe serce Susan.
- Też cię kocham - szepnęła.
Miała nadzieję, że te wyrazy miłości będą miały moc
zniszczenia wszelkich barier, jakie ich dzieliły.
102
S
R
Bóg nie byłby tak okrutny i nie odebrałby jej tego
mężczyzny teraz, kiedy oddała mu ciało i duszę. Z pew-
nością miłość potrafi pokonać wszelkie przeszkody.
Ogarnięta euforią, przytuliła się do Seba i zasnęła w ob-
jęciach ukochanego.
Susan zaczekała do obiadu z ponownym poruszeniem
tematu alibi Seba. Wmaszerowała do jego gabinetu, zdję-
ła słuchawkę z widełek i podała mu poważnie wygląda-
jÄ…cy dokument.
- Co to jest? - zapytał.
- Oficjalne powiadomienie o twojej rozprawie
wstępnej - wyjaśniła beznamiętnie.
Seb zaklÄ…Å‚ cicho.
- To sprawy zaszły aż tak daleko?
- Obawiam się, że tak.
Przekazanie złych wiadomości było naprawdę bo-
lesne, ale Susan miała nadzieję, że to uświadomi mu po-
wagę sytuacji. Teraz z pewnością zrozumie, że musi
przedstawić jej alibi na noc morderstwa. Kogokolwiek
czy cokolwiek chronił, nie było chyba warte utraty wol-
ności i dobrego imienia. Skoro byli tak ze sobą związani,
Susan spodziewał;: się, że ich związek będzie dla niego
ważniejszy nit inne względy. Zakładała, że kiedy ta
sprawa zostanie rozwiązana, następnym logicznym kro-
kiem będzie małżeństwo.
Niestety, Sebastian miał zupełnie inny punkt widze-
nia.
- Susan, powtarzam ci bez przerwy, że nie mogę ci
powiedzieć, co się działo tamtej nocy.
103
S
R
W jego głosie słychać było narastającą frustrację, a na
twarzy pojawił się upór, który Susan znała aż nadto do-
brze. Nie zamierzała tłumaczyć mu swoich racji, powo-
łując się na prawo. Zamiast tego użyła argumentów oso-
bistych, nawet nie próbując ukryć zdenerwowania.
- Co może być ważniejsze od naszego związku? -
spytała. - A może naprawdę spodziewasz się, że zacze-
kam na wyjaśnienia, aż cię wypuszczą z więzienia? Na-
prawdę myślisz, że będziemy w stanie zacząć od nowa
za dwadzieścia parę lat, jakby nic się nie stało?
Sebastian wyglądał na zmartwionego.
- Nie, kochanie, nie spodziewam się, że kobieta tak
młoda, piękna i pełna energii będzie marnowała życie,
czekając na mnie. Kobieta taka jak ty zasługuje na nor-
malne życie i dom pełen dzieciaków, które uwielbiają
matkę i szanują ojca. Jeśli stanie się najgorsze i wyląduję
w więzieniu, chcę, żebyś uznała, że nigdy mnie nie spo-
tkałaś. Chociaż dla mnie zapomnieć o tobie będzie nie-
możliwe - stałaś się już częścią mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire