[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Otworzył i serce zabiło mu gwałtownie. W drzwiach stała Devon. Gdyby nie wyraz jej twarzy,
sądziłby, że wróciła po to, by spełnić jego marzenia.
- Karta do mojego pokoju nie działa.
A więc tylko o to chodziło! A on nadal robił sobie nadzieje.
- Dzwoniłam z korytarza do recepcji. Sądzą, że to przez nagłe wyłączenie prądu karty do niektórych
pokoi przestały działać. Nawet ochrona czy recepcjonista nie mają dostępu do tych pokoi. Więc...
pomyślałam, że skoro masz dwie sypialnie, może moglibyśmy...
- Przenocować tu razem? -Tak.
Zwięta w Salzburgu
53
- Jasne, wchodz.
Usunął się z progu, pilnując, by jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć poza neutralną uprzejmością.
Najwyrazniej po tym długim dniu i całej serii przypadków Devon miała dosyć. Ale Cal i tak czuł się
jak głodny wilk, którego w środku nocy odwiedza Czerwony Kapturek.
W salonie przystanęła. Cień, jaki rzucała jej smukła figura na ścianie, drżał nieco.
- Z której sypialni korzystasz? - zapytała niepewnie. Wskazał tę po prawej.
- Wydawało mi się, że dziwnie byłoby spać w tym królewskim łożu samemu, więc wybrałem tę drugą
sypialniÄ™.
Cal z trudem powstrzymał uśmiech rozbawienia. Nie powinien tak jawnie stroić sobie z niej żartów,
ale mina Devon wskazywała na to, że jest zaskoczona, że ma spać na łożu z baldachimem.
- Okej - powiedziała. - Cóż, w takim razie pójdę do siebie.
- Dobranoc, Devon. Do zobaczenia rano.
- Dobranoc.
Zaczekał, aż doda swoje ulubione panie Logan", ale nic takiego się nie stało.
Gdy zamknęły się za nią drzwi, na twarzy Cala odmalowała się satysfakcja. Był w połowie drogi do
celu. Devon była tutaj, w jego łóżku. To był wystarczający postęp jak na pierwszy wieczór
znajomości.
Tak mu się przynajmniej wydawało.
Półtorej godziny pózniej sam przed sobą musiał się przy-
54
Merline Lovelace
znać do błędu. Brak elektryczności sprawił, że temperatura w hotelu gwałtownie spadła i była
utrzymywana na poziomie minimalnym. Mimo zmęczenia Cal nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku
na bok, myśląc tylko o tym, że ta wspaniała ognistoruda kobieta leży prawie naga w łóżku kilka
metrów od niego. Chyba jeszcze żadna noc nie wydała mu się tak ciemna, zimna i tak długa.
Devon obudziło ostre słońce, które zalewało pokój. Otworzyła oczy i natychmiast zakryła je dłonią.
Ale gdy tylko wysunęła nos z łóżka, przekonała się, że słońce za oknem wcale nie oznaczało ciepła w
pomieszczeniu. W eleganckiej sypialni było zimno niczym w igloo. Najwyrazniej w hotelu nadal nie
było prądu.
Wzdychając, usiadła i nakryła się kołdrą po samą szyję. Myśl o dotknięciu bosą stopą podłogi, która
musiała być zimna jak lód, przyprawiała ją o dreszcze.
A więc, co teraz? Co z jej klientem? Póki Devon nie zorientuje się w sytuacji, i tak niczego nie
wymyśli.
- Devon?
Zaskoczona utkwiła wzrok w drzwiach. -Tak?
- JesteÅ› ubrana?
- Ja... hm. - Odruchowo spojrzała pod kołdrę, czy jej halkę można nazwać ubraniem. I tak niczego
innego tu nie miała, a wbijanie się o tej porze w wieczorową suknię raczej nie wchodziło w grę. Okryła
się szczelniej kołdrą. - Tak.
Zwięta w Salzburgu
55
Drzwi się otworzyły i ukazał się w nich facet, którego niemalże nie rozpoznała. Zwietnie skrojona
marynarka, krawat i spodnie zniknęły. Zniknął też szef firmy.
Ten Cal Logan przypominał raczej skandynawskiego narciarza na urlopie. Miał na sobie
podkreślający opaleniznę kremowy golf, grubą granatową kurtkę i spodnie do jazdy na nartach. Devon
oddałaby wszystko, by mieć tak grube jak on skarpety i wygodne buty z kożuchem. Z nieporządną fry-
zurą i dwudniowym zarostem, tryskający humorem i energią, wyglądał jak z okładki magazynu dla
mężczyzn.
Na szczęście Cal pomyślał także o niej. Miał ze sobą torbę z zakupami dla niej, którą położył przy
łóżku.
- Dobrze, że w hotelu mają znajomych prowadzących sklep narciarski. Poprosiłem menadżera sklepu,
by go dla mnie otworzył. Oboje potrzebujemy ciepłych rzeczy, jeśli mamy tu być dłużej niż dzień czy
dwa.
- Dzień czy dwa? - Tylko tego brakowało! Devon nagle z wrażenia zaschło w gardle. - To niemożliwe,
żebyśmy tak długo byli tu unieruchomieni! Chyba naprawią wszystko wcześniej?
- Może tak, a może nie. Menadżer powiedział mi, że przynajmniej w dwóch trzecich miasto i jego
okolice są odcięte od elektryczności. Pod wpływem mrozu padają kolejne linie. - Zerknął na torbę. -
Musiałem zgadywać twoje, hm... wymiary. Gdyby coś nie pasowało, można wymienić.
- Dzięki. Pewnie w sklepie narciarskim nie sprzedawano gorącej kawy, co?
56
Merline Lovelace
- Przykro mi. Hotelowa kuchnia także nie działa. Pracownicy robili, co mogli, by móc poczęstować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]