[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Naprawdę chcesz tu zostać? Proszę bardzo - odparł z przekąsem Skywalker. - Na pewno
Blackhole będzie zachwycony i skonstruuje ci następną koronę.
- Jesteś taki miły dla wszystkich, czy robisz wyjątek dla mnie? - odciął się Nick. Westchnął i
puścił się biegiem za Lukiem. Jak przez mgłę przypominał sobie okres, kiedy sam był
Skywalkerem, ale pamiętał tyle, żeby się domyślać, dokąd zdążają. - Hej, Skywalker - zagadnął. -
To nie jest droga do wyjścia.
Luke nawet nie zwolnił tempa.
- Bo wcale nie zamierzamy wyjść - powiedział. - Przybyłem, żeby położyć kres temu
wszystkiemu, jeszcze zanim się dowiedziałem, co tu się dzieje. Teraz, kiedy wiem, nie odejdę,
dopóki to się nie zakończy.
- Jak to się ma zakończyć?
- W jakikolwiek sposób.
- Mimo wszystko jesteś chyba prawdziwym Skywalkerem - wysapał z trudem Nick. W
końcu dogonił młodego Jedi. - Taką sztuczkę mógłby wykręcić Anakin. Ale nie wiedziałem, że
miał dzieci.
- On też o tym nie wiedział - przyznał ponuro Luke. - Znałeś mojego ojca?
- Słyszałem o nim i kilka razy się z nim spotkałem - odparł Nick. - Po wykonaniu pewnego
zadania złożyłem mu nawet krótki raport. A zatem naprawdę jesteś jego synem?
- Tak trudno ci w to uwierzyć?
W takim ciężkim płaszczu, niełatwo było wzruszyć ramionami, ale Nickowi jakoś się udało.
- Był wysoki - powiedział.
- Mówiono mi, że jestem bardziej podobny do matki - stwierdził Luke sucho i Nick
pomyślał, że młody Jedi może się uśmiechnie. Trwało to jednak tylko sekundę.
- Znałeś mojego ojca w okresie Wojen Klonów? - zapytał Luke.
- Chłopcze, w okresie Wojen Klonów znał go dosłownie każdy - odparł Nick. - Twój ojciec
był największym bohaterem galaktyki. Kiedy zginął, wszyscy odebrali to, jakby skończył się
wszechświat. - Na samo wspomnienie tamtego okresu Nick poczuł ból brzucha. - Niech to zaraza,
to przecież był koniec Republiki.
Luke przystanął. Miał ponurą minę, jakby słowa Nicka sprawiły mu przykrość.
- Kiedy... umarł? - zapytał.
Nick także się zatrzymał, oparł dłonie na kolanach, zgiął się wpół i zaczął ciężko dyszeć.
- Z tego, co słyszałem, był ostatnim Jedi, który pozostał przy życiu podczas Masakry w
Zwiątyni... kiedy Pięćsetjedynka Vadera wdarła się tam i wymordowała wszystkich padawanów -
odparł.
- Co takiego? - żachnął się Luke.
- Twój ojciec zginął, broniąc dzieci w Zwiątyni Jedi - wyjaśnił Nick. - Nie tylko był
najlepszym spośród wszystkich Jedi, ale także ostatnim. Nikt nigdy nie opowiadał ci tej historii?
Luke pod wpływem nagłego bólu zamknął oczy.
- Słyszałem... że zginął w zupełnie innych okolicznościach - powiedział.
- No cóż, mnie wprawdzie tam nie było, ale... - zaczął Nick.
- To ja jestem ostatnim Jedi - dodał Luke. - Szkolił mnie sam Ben Kenobi.
Nick otworzył szeroko usta.
- Masz na myśli... Obi-Wana? - zapytał. - Przypuszczałem, że to taka, no wiesz, historyjka z
holodreszczowca. Kenobi wciąż żyje?
- Nie - odparł łagodnie Luke. - A ty kim jesteś?
- Ja? Nikim. Nikim szczególnym - odparł starszy mężczyzna. - Byłem oficerem w WAR...
Wielkiej Armii Republiki, ale... nie za bardzo podobało mi się nowe dowództwo, jeżeli wiesz, o co
mi chodzi.
- Oficerem? - Luke zmarszczył brwi. - To ciekawe. Mogłeś się przydać Sojuszowi... nadal
możesz się przydać Nowej Republice. Co robiłeś w ciągu ostatnich dwudziestu jeden lat?
- Na ogół ukrywałem się przed Vaderem - odparł Nick. - To on był tym dowódcą, który nie
za bardzo mi się podobał.
- Możesz się przestać ukrywać - zapewnił go młody Jedi. - Vader nie żyje.
- Co, jak w tym holodreszczowcu? - zdziwił się Nick. - To świetna wiadomość.
- Jeżeli tak uważasz... - odparł Luke. - Tego samego dnia zginął także Imperator.
Nick się skrzywił.
- Nie śledziłem ostatnio biegu wydarzeń - powiedział. - Czy to ty go zabiłeś?
- Co takiego? - żachnął się Skywalker. - Nie, nie. Nie zabiłem ani jednego, ani drugiego.
- To niezupełnie jak w Luke u Skywalkerze i zemście Jedi, hm?
- Nie - przyznał jeszcze ciszej młody Jedi. - Zupełnie nie tak. Najważniejsze jednak, że obaj
nie żyją. Ta część odpowiada prawdzie. - Uniósł głowę, jakby wsłuchiwał się w dzwięki, których
Nick nie mógł usłyszeć. Po chwili ścianami tunelu wstrząsnęła seria następnych eksplozji. - Kiedy
to wszystko się skończy, będziemy musieli usiąść i odbyć długą, bardzo długą rozmowę.
Nick ledwo zaczął oddychać trochę spokojniej.
- Jestem gotów usiąść nawet w tej chwili - powiedział.
- Kiedy to wszystko się zakończy - powtórzył Skywalker. - Na razie biegniemy dalej.
- Obawiałem się, że to powiesz... - mruknął Nick do oddalających się pleców Luke a.
Ciężko westchnął, podciągnął płaszcz i puścił się biegiem za młodszym towarzyszem. Od przodu
dobiegał przeciągły grzmot eksplozji, od których dygotała cała góra. - Dokąd się tak spieszysz?
- Zaraz ci pokażę - obiecał Skywalker.
Pokonali następny zakręt i stwierdzili, że tunel kończy się wąską półką. Panowała nad nią
ciemność usiana gwiazdami. Widać było także X-wingi, których piloci nurkowali, szykując się do
ostrzału. Pod półką ciągnęła się przepaść. Głęboko w dole było widać misę ogromnego prastarego
krateru, upstrzonego lejami po trafieniach i oświetlonego przez płonące szczątki rozbitych maszyn
obu walczących stron. Odległa krawędz była nadkruszona, ale reszta wciąż jeszcze jarzyła się
czerwonym blaskiem od żaru eksplozji, która ją zniszczyła. Przez szczeliny Nick widział głęboko w
dole krzywiznę wulkanicznej kopuły i obracające się wieże turbolaserów, które wyrzucały w niebo
porcje niszczycielskiej energii.
- Hej - zaczął, cofając się od krawędzi półki. - Może ja tu po prostu zaczekam?
- Może lepiej nie - sprzeciwił się Luke.
- Czyżbym ci nie wspominał, że mam, no wiesz, lęk wysokości?
- Przykro mi z tego powodu - odparł poważnie młody Jedi.
- Tak czy owak, idziesz ze mną. Mam przeczucie, że będę cię potrzebować.
- Idziesz na ratunek swojej siostrze, prawda? - zapytał Nick. - A kto zajmie się Cronalem?
Ktoś powinien go wykończyć.
- Zgłaszasz się na ochotnika jako skrytobójca? - zadrwił Skywalker.
Nick przechylił głowę.
- Te kryształy w moim mózgu... mam wrażenie, że go wyczuwam - powiedział. - Potrafię go
odnalezć. Dam radę go zabić.
- W to akurat nie wątpię - odparł Luke. - Ale nic z tego. To ostateczna decyzja.
- To może być jedyny sposób ocalenia twojej siostry - tłumaczył Nick. - Nie wspominając o
tobie.
Luke westchnÄ…Å‚.
- A co się stanie, jeżeli on dopadnie ją wcześniej niż ty jego? - zapytał. - Co się stanie, jeżeli
Leia nie będzie miała przy sobie kogoś, kto wyrwie ją z jego rąk, tak jak ty ocaliłeś mnie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]