[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jąc sobie sprawę, że posunęła się za daleko.
- Nie, Angelo, niemyślałaś. Jesteś moją osobistą asystentką.
Jeśli jeszcze raz naruszysz część osobistą"...
Kobietapobladła.
- Przepraszam- wymruczała.
- Niebędziemyjuż dotegowracać. Wpadnę jutro. Zostawi-
łemnabiurkutelefon, podktórymmożna mnieznalezć. Daj go
Scottowi i powiedz mu, żebydzwonił, jeśli będziemiał proble-
my. Chodz, Jessie - zwrócił się do niej i ujął za ramię.
- Chodzmyznalezć ci coś dojedzenia.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
117
ROZDZIAA
9
- Wedługadresuzksiążki telefonicznej, punkt wynajmute-
lewizorówjest jakieś dwie przecznice dalej. - Jessie podniosła
głowę znadtrzymanej nakolanachmapyArlingtonu.
- JaksiÄ™ nazywatafirma?
- Rent-a-World. Jakjuż tozałatwimy, możemywpaść dotego
dużegosklepuspożywczegonapółnocodnaszegomieszkaniai ku-
pić coś dojedzenia. Mamdosyć hamburgerównawynos.
- Przecież nawet nictakiegoniespróbowałaś. Naobiadzjad-
łaś tylkosałatkę.
- Lubię sałatki - zaprotestowała łagodnie.
- Jateż. Jakowstępdogłównegodania.
- O, jest. - Jessiewskazałacentrumhandlowe.
- Zmianatematuniezmieniafaktu, żepotrzebujeszprotein.
- PrzeciętnyAmerykanin zjada znaczniewięcej protein, niż
mupotrzeba. - Obejrzałasię. - Nicniejedzie. Możeszskręcać.
John wjechał na parking, wyłączył silnik i odwrócił się do
niej, kładącrękęnaoparciufotela. CiałoJessiezareagowałona-
tychmiast na lekki dotyk dłoni Johna. Przestraszyła się, że tak
łatwojąpobudzić. Nigdywżyciuniereagowaławtaki sposóbna
żadną ludzką istotę. Zbyt szybkoi zbyt głęboko, się angażowała.
- Może zostanę wsamochodzie, gdytybędziesz załatwiać
wynajemtelewizora? - spytał John, posyłając tęskne spojrzenie
swojej teczce.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
118
- Nic z tego. Robieniezakupówto świetnysposóbspędzania
czasu. Znamnawet kilka osób, dla których jest to zajęcie na
pełnymetacie.
- Nie dla mnie. - Wysiadł i obszedł samochód, byotworzyć
jej drzwiczki. - Nigdynierobię zakupów. Mamważniejszezaję-
cia.
- Nigdy?- spytałaniedowierzająco.
- Nigdy - potwierdził. - Mamstałą umowę ze sklepemna
dostarczanie produktów, a mój krawiec załatwia mi wszystkie
sprawyubraniowe.
- No, anaprzykładprezentyna BożeNarodzeniei urodziny
dla twojej rodzinyi przyjaciół?
- Niemamrodzinypozamatką, aonawoli twardą gotówkę.
I jak ci mówiłem, nie mamprzyjaciół.
Jego beznamiętne stwierdzenie wywołało u Jessie mieszane
uczucia. John miał takwieledozaofiarowania. Toprzestępstwo,
żepozwolił, abypraca zdominowała jego życiedotegostopnia,
iż nie miał nikogobliskiego.
- Masz przyjaciela - mnie. I jeśli kiedykolwiek spróbujesz
dać mi wprezencie pieniądze, to...
Johnprzyglądał jej się z natężeniem.
- Naprawdę jesteś moją przyjaciółką? - spytał powoli, jakby
dopieroteraz się nad tymzastanawiał.
- Naprawdę - odpowiedziała, zdziwionajegowyrazemtwa-
rzy. Najwyrazniej dała mu domyślenia.
John zatrzymał się przed punktem, wktórymmożna było
wynająć różnerzeczy, i ztęsknotą przyjrzał się przenośnej wan-
nie z biczami wodnymi, stojÄ…cej na wystawie.
- I gdziebyś ją postawił?- zapytała Jessie. - Zresztą wklu-
bienadolewnaszymbudynkupewnietakÄ… majÄ….
- Ale sposób, w jaki chciałbym ją wykorzystać, wymaga
prywatności. - Spojrzał na Jessie kątemoka, a jej serce zabiło
mocniej. - Zresztą nieważne. Mamtaką wdomu.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
119
JessieweszłazaJohnemdosklepu, zastanawiającsię nadjego
słowami. Zabrzmiałytak, jakbychciał kontynuować ich znajo-
mość poza czas poszukiwań Mike'a Lemminga. Podniosłotoją
na duchu.
- I coteraz?- Johnrozglądał się posklepie.
- Terazznajdziemysprzedawcę - powiedziała, aleniemusie-
li nikogoszukać. Sprzedawcasampospieszył imnaprzeciw, gdy
tylko dostrzegł wytworny garnitur Johna i elegancki kostium
Jessie. Poparuminutachmieli już dwudziestojednocalowykolo-
rowyodbiornik, odtwarzaczwideoi całenaręczekaset. Zamknę-
li to wszystko wbagażniku i Jessie rozejrzała się po centrum
handlowym.
- Niewsiadasz?- Johnprzytrzymał otwartedrzwi postronie
pasażera.
- Nie - potrząsnęła głową. - Chcę zajść jeszcze do trzech
sklepów. - Udała, żeniezauważajegominy. - Najpierwwpad-
niemydosklepuzmateriałami, zobaczyć, czymają jakieś szare
resztki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]