[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nazwisko panny de Saint-Yves. Blednie, wydaje straszliwy krzyk; Saint-Pouange odwraca siÄ™,
zdumienie i ból napełniają jego duszę. Dobry Gordon stał opodal z oczami pełnymi łez. Przerywa
smutne modły, aby opowiedzieć dworakowi katastrofę. Przemawiał z siłą, jaką daje ból i cnota.
Saint-Pouange nie był złym człowiekiem; wir spraw i uciech oszołomił jego duszę, która żyła
jakby w letargu. Nie doszedł jeszcze wieku, w którym serce ministrów staje się z kamienia;
słuchał Gordona ze spuszczonymi oczami i ocierał raz po raz łzy, które w nim samym budziły
zdziwienie: łzy żalu i wyrzutów.
 Pragnę koniecznie widzieć  rzekł  niezwykłego człowieka, o którym mi wspomniałeś;
wzrusza mnie on prawie tyle co niewinna ofiara, której śmierci stałem się przyczyną.
Gordon zawiódł go do komnaty, gdzie przeor, panna de Kerkabon, ksiądz de Saint-Yves i paru
sąsiadów cuciło omdlałego młodzieńca.
 Jam winien twego nieszczęścia  rzekł podminister  obrócę życie na to, aby je naprawić.
Pierwszą myślą, która przeszła przez głowę Prostaczka, było zabić go, a pózniej siebie. Myśl
bardzo godziwa: ale był bez broni i pod ścisłym dozorem. Saint-Pouange nie dał się zrazić
odmową, której towarzyszyły zasłużone wyrazy wzgardy, wyrzutów i wstrętu. Czas łagodzi
wszystko. Pan de Louvois zdołał w końcu zrobić z Prostaczka znakomitego oficera, który
50
zasłynął pod innym mianem w Paryżu i w armii, a był równocześnie nieustraszonym żołnierzem i
filozofem.
Nigdy nie zdołał wspomnieć swojej przygody bez jęku, mimo to znajdował pociechę w tym,
aby o niej mówić. Czcił pamięć tkliwej Saint-Yves do ostatniego tchnienia. Ksiądz de Saint-Yves
i przeor otrzymali każdy po dobrym beneficjum; poczciwa Kerkabońcia bardziej była rada
oglądać bratanka w splendorach wojskowych niż w komeżce poddiakona. Dewotka z Wersalu
zachowała diamentowe kolczyki i jeszcze otrzymała jakiś piękny podarek. Ojciec Do
Wszystkiego dostał parę skrzyń z czekoladą, kawą, kandyzowanym cukrem, cytrynami, wraz z
 medytacjami wielebnego ojca Croiset i Kwiatem świętości17 oprawnymi w safian. Zacny
Gordon żył z Prostaczkiem do końca w serdecznej przyjazni; otrzymał również beneficjum i
zapomniał na zawsze o  ł a s c e s k u t e c z n e j  i o  zbieżnym współdziałaniu. Przyjął za
dewizę powiedzenie:  Nieszczęście zda się na coś . Iluż poczciwych ludzi mogłoby powiedzieć:
 Nieszczęście nie zda się na nic!
17
Flor de las vidas de los santos  zbiór legend napisany przez jednego i pierwszych jezuitów hiszpańskich,
Pedro Ribadeneira (1527 1611).
51 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire