[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sztuczne, ciekaw był tylko, czy Macie wie, że jedna
odkleiła się jej do połowy. Wiesz chyba, co się mówi
o mężczyznach, którzy kochają jeść?
David uśmiechnął się.
Owszem, że rosną im wielkie brzuchy. Miło było
z tobą porozmawiać. Przekażę Carze pozdrowienia od
ciebie.
Macie spojrzała na niego z irytacją.
Tak, dobrze... zrób to mruknęła i wreszcie znikła.
David nie patrzył za nią, bo jego uwagę przyciągnę-
ły płatki zbożowe. Wrzucił jedno pudełko do koszyka.
Mleko. Mleko. Nie zapomnij o mleku mruknÄ…Å‚
do siebie pod nosem.
Zanim dotarł do kasy, zdążył przejść przez cały
sklep. Wiedział już, gdzie jest papier toaletowy,
a gdzie aspiryna i cynamon.
Kasjerka, młoda dziewczyna, która mogła mieć nie
więcej niż dziewiętnaście dwadzieścia lat, spogląda-
ła na niego z nieskrywaną ciekawością. David podał
jej dwa banknoty, dziesięcio i dwudziestodolarowy,
i mrugnął do niej. Zarumieniła się aż po korzonki
włosów i upuściła dziesięciocentową monetę.
Przepraszam wymamrotała, sięgając do szuflady
102 Sharon Sala
po drugą dziesięciocentówkę. Dziękuję i zapraszam
znów.
Na pewno tu wrócę obiecał.
Czy potrzebuje pan pomocy przy niesieniu za-
kupów?
Oferuje siÄ™ pani z pomocÄ…?
Dziewczyna zarumieniła się jeszcze mocniej.
Nie, ale mogę zawołać...
David uśmiechnął się.
Nie trzeba, dziękuję. Poradzę sobie. Chciałem
się tylko z panią podrażnić.
Kasjerka odzyskała nieco pewności siebie.
Chyba sobie na to zasłużyłam. Przyznaję, że
gapiłam się na pana. Jest pan tu nowym mieszkańcem
czy tylko przejazdem u nas?
David zawahał się i po chwili odpowiedział:
Jestem nowym mieszkańcem.
W takim razie witamy w Chiltingham powie-
działa dziewczyna.
Ta niewinna uwaga głęboko poruszyła Davida.
Dziękuję. Im dłużej tu jestem, tym większą
mam pewność, że znalazłem swoje miejsce.
Wyszedł ze sklepu z wrażeniem, że znalazł kolejną,
po doktorze Edwardsie, przyjaznÄ… duszÄ™. Zwyczajne
życie zaczynało mu się coraz bardziej podobać.
Wrzucił zakupy do bagażnika i zaczął się śpieszyć
do domu. Myślał o cieście, które Cara piekła, gdy
wychodził, i zastanawiał się, jakie jeszcze czekają go
niespodzianki.
ROZDZIAA SIÓDMY
David zatrzymał samochód na podjezdzie i poma-
chał ręką do Cary, która wyszła mu na powitanie.
Mam mleko pochwalił się, otwierając bagaż-
nik.
Cara spojrzała mu przez ramię i pohamowała
uśmiech.
Dość trudno je tu dostrzec wśród tych wszyst-
kich rzeczy, które kupiłeś, więc muszę ci uwierzyć na
słowo.
Nie kpij z myśliwego, który przyniósł do domu
zaopatrzenie upomniał ją David surowo.
Tym razem jej uśmiech był zupełnie jawny. David
podał jej jedną z toreb, a sam wziął dwie pozostałe
i zamknął bagażnik łokciem.
Prowadz rzekł krótko.
Zaraz za drzwiami otoczyły go fantastyczne zapa-
chy. Wyróżniał wśród nich aromat ciasta jabłkowego,
które Cara piekła, gdy wychodził.
Mmm, jak tu pięknie pachnie rzekł z uzna-
niem, kładąc torby na szafce.
Już dawno gotowanie nie sprawiło mi tyle
104 Sharon Sala
radości odrzekła.
Ja też już nie pamiętam, kiedy czułem się tak
dobrze przyznał David, wyjmując zakupy z jej rąk.
Uśmiechnęła się i wsunęła palce w jego włosy.
Za łatwo się poddajesz powiedziała miękko.
Bo zajmuje siÄ™ mnÄ… odpowiednia kobieta.
Cara pocałowała go szybko.
Zachowaj to na pózniej. Teraz chcę zobaczyć, co
przyniósł mój myśliwy.
Tylko kilka drobiazgów wzruszył ramionami,
wkładając mleko do lodówki.
Czy jest tu coś jeszcze, co trzeba schować do
lodówki? zainteresowała się Cara.
Chyba tak.
Co na przykład?
Na przykład to... mruknął David, przekopując
się przez torby ...i jeszcze to. Aha, i to też mogłoby
się zepsuć.
Cara coraz szerzej otwierała oczy patrząc, jak on
wyciąga z toreb dwulitrowe opakowanie lodów, pacz-
ką polskiej kiełbasy i karton sosu do chipsów.
To wygląda zupełnie jak zakupy, które przynosił
do domu Tyler.
On jest najmłodszy z twoich dzieci, tak?
Cara kiwnęła głową.
I jedyny syn. W przyszłym roku skończy trzy-
dzieści lat. Na pewno go polubisz.
Spotkałem w sklepie Macie przypomniał sobie
David. Kazała cię pozdrowić.
Cara podniosła na niego wzrok.
Założę się, że kłamiesz.
%7łycie po życiu 105
David pokiwał głową.
No, w każdym razie... przywitała się ze mną.
Co za żmija mruknęła Cara.
Raczej barakuda poprawił ją David, patrząc
z przyjemnością na jej uśmiech.
Po chwili Cara uświadomiła sobie, że David za-
milkł. Podniosła głowę i spojrzała na niego, próbując
przeniknąć wyraz jego twarzy.
Powiesz mi sam czy pobawimy się w dwadzieścia
pytań?
To życie jest tak zwykłe, tak proste pokręcił
głową. Martwię się, czy będę tu pasował. I twoje
dzieci... Próbuję spojrzeć na siebie ich oczami i nie
jestem pewien... Nie jestem pewien, czy na ich
miejscu zaakceptowałbym kogoś takiego jak ja.
Ja cię akceptuję i to jest najważniejsze. Poza
tym, gdybyś znał moje dzieci, to byś się o to nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]