[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie ich daleki krewny, który odziedziczył tytuł po pradziadku i
czterdzieści funtów miało być podzielone na czterech. Wciąż
teraz nie przyznawał się do mniej utytułowanej rodziny.
jednak była to śmieszna kwota.
Gdy wepchnięto ją do sypialni i zatrzaśnięto drzwi, uznała, że
- Owszem, właściwie...
wreszcie zdoła się nad tym wszystkim zastanowić, ale okazało się,
- Tak czy nie?!
że jest tam już Mavis Newbolt.
- Przecież powiedziała, że tak - zauważył inny z rzezi-
mieszków.
Tamten burknÄ…Å‚:
- Słyszałem, ale dlaczego nie mówi wprost?
- To wariatka - stwierdził inny. - Nawet nie próbuj jej
Rozdział 43
zrozumieć.
- Na pewno ma forsÄ™.
W pokoju było ciemno. Sabrina zorientowała się, że nie jest
Wyrwano jej z ręki torebkę. Obruszyła się.
sama, gdy z głębi pomieszczenia dobiegł cichy jęk:
- Proszę panów...
- Czego znowu chcecie?
- Pusto! poskarżył ten, który zajrzał do środka. - Po co nosi
Poznała ten głos.
pustÄ… torebkÄ™?
- To ja... Sabrina - powiedziała, odwracając się w kierun-ku,
- Nie staraj się rozumieć bogaczy. Oni wszyscy są szurnięci.
gdzie musiała znajdować się Mavis.
Z lewej strony Sabrina usłyszała warknięcie:
- Nareszcie! Dlaczego tak długo ci to zajęło? Dałam im list do
- Gdzie forsa, paniusiu?
wysłania kilka dni temu.
- Mam ją w kieszeni. Tylko ktoś niespełna rozumu nosi
- Dostałam go wczoraj.
pieniądze w torebce, bo wiadomo, że torebki łatwo padają łupem
- To idioci! - orzekła Mavis. - Powinnam była się domy-ślić, że
złodziei. Wy też wyrwaliście mi ją, prawda? Sami widzicie.
nie potrafią nadać listu. Ale mniejsza o to, ważne, że
Znowu popatrzyli na siebie, tym razem jednak już z pewnym
wreszcie jesteś. Jakże się cieszę, że przyjechałaś!
zniecierpliwieniem. Sabrina nie była więc zdziwiona, gdy chwilę
- Drobiazg odparła Sabrina. Zdziwiłam się tylko, że
pózniej ujęto ją za ramię i zaprowadzono po schodach na piętro.
napisałaś do mnie. W ogóle myślałam, że to żart.
Stwierdziła, że niepotrzebnie usiłowała zastosować wobec
Z ciemności dobiegło westchnienie.
- Niestety, nie. Naprawdę przykro mi, Sabrino, że cię
206 207
nie wyobrażam sobie, żeby go sami piekli. W domu nie było
w to wciągnęłam. Nie przyszedł mi do głowy nikt inny do kogo
dużych zapasów jedzenia i na pewno szybko wszystko zjedli A co
mogłabym się zwrócić. Powiadomienie rodziców trwałoby zbyt
do traktowania, trzymają mnie w zamknięciu i przeważnie
długo, poza tym oni myślą, że wciąż jestem w Summers Glade, i
zostawiajÄ… samÄ….
wolałabym, aby tak pozostało. Nie byliby zadowoleni, gdyby
- Co się właściwie stało? - indagowała Sabrina. - To twój
dowiedzieli się, że po wyjezdzie stamtąd nie wróciłam do domu i
że na dodatek przytrafiło mi się jeszcze porwanie.
dom?
Rodzice Mavis wiedzieli wprawdzie, że ich córki nie ma tam,
- Nie, mojego kuzyna Johna. Przyjechaliśmy tu prosto
gdzie być powinna, ale Sabrina uznała, że lepiej jej tego nie
z Summers Glade. W domu panował bałagan i John stwierdził, że
mówić. Poza tym chciała się najpierw upewnić, że Mavis nie
pewnie ktoś się włamał. Nie spodziewaliśmy się jednak, że
doznała żadnej krzywdy.
zastaniemy intruzów, śpiących na górze. Byli tak samo zaskoczeni
- Jest tu jakaś' lampa? Dziwnie tak rozmawiać w ciemności. jak my. Widocznie myśleli, że dom nie jest zamieszkany, i uznali,
- Owszem, jest kilka, ale chyba nie ma w nich nafty. Wypaliła że mogą spędzić tu zimę, bo właściciel nie zjawi się pewnie przed
się, a te typy jej nie uzupełniły, pewnie nie chciało się leniom wiosną. To włóczęgi, jak zdążyłam się zorientować.
pofatygować do składziku rzekła gorzko Mavis. Sabrina również była tego zdania.
Chwilę pózniej do pokoju wlało się światło księżyca, bo Mavis - Rozumiem więc, że nie zdążyliście zawiadomić policji?
odsłoniła okna. Po kilku minutach spędzonych w głębokich - Nie było czasu, by wymyślić coś sensownego. Rzeczywiście,
ciemnościach ten nikły blask wydał się Sabrinie jasny jak płomień powinniśmy byli zwrócić się do policji. Ja to wiem i ty wiesz, ale
lampy. John był wówczas zbyt zdenerwowany, by myśleć logicznie. To
- Lepiej? zapytała Mavis, siadając z powrotem na brzegu zresztą zrozumiałe. Przestępcy włamali się do jego domu i
łóżka. rozgościli się. Wpadł w furię, ale i tak nie powinien był rzucać się
- Znacznie - odparła Sabrina i usiadła obok, by jej się na wszystkich czterech naraz.
przyjrzeć. - Rzucił się na czterech opryszków?
Mavis wyglądała dobrze, choć trochę nieporządnie, bo miała na - Nawet gdyby był atletą, a nie jest przecież, to i tak nie dałby
sobie tę samą suknię, w której wyjechała z Summers Glade, i im rady. Zaczęli uciekać i wszystko skończyłoby się dobrze,
najwyrazniej jej nie zmieniała. Spała w niej, ale chyba się nie gdyby ich nie gonił. Gdy dopadł jednego z nich, pozostali trzej
przykrywała kołdrą, choć pod nią na pewno byłoby cieplej. W przyszli koledze na ratunek i John został poturbowany.
pokoju jednak nie było chłodno, co świadczyło, że drewno na - Bardzo go poturbowali?
kominku wypaliło się dopiero niedawno. Mavis miała pod ręką - Chyba najbardziej ucierpiała jego duma. Zwycięstwo
płaszcz, którym prawdopodobnie okrywała się w nocy, gdy rozzuchwaliło tych rzezimieszków. Związali go i wrzucili do
stawało się chłodniej. piwnicy, a mnie zamknęli tutaj. Parę godzin pózniej wpadli na
- Dają ci coś do jedzenia? - zapytała Sabrina z niepokojem. - pomysł, żeby zażądać okupu, i kazali mi napisać ten list z
Traktują cię dobrze? żądaniem czterdziestu funtów. Możesz w to uwierzyć? dodała
- Tak, karmią mnie, ale głównie kradzionym chlebem, bo
urażona. - Moi rodzice są warci...
- wiem, że to śmieszna suma przerwała jej Sabrina.
209
208
Ale nie dla nich. Ci ludzie mają broń. Byli od razu uzbro-jeni?
Mavis zmarszczyła brwi.
- Nie, chyba nie. Boże, oni chyba naprawdę wkroczyli na
Wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Kiedy nikt nie od-
przestępczą ścieżkę. Musieli zdobyć tę broń pózniej, pewnie
powiedział na pukanie, Raphael ramieniem wyważył drzwi, zdążył
ukradli ją, tak jak i chleb. Komuś może stać się krzywda.
jeszcze mruknąć: - Co, u diabła! i runął na podłogę.
- Miejmy nadzieję, że nie nam.
W świetle latarni, postawionej na ganku przy tylnym wejściu,
- Och, nam chyba nic nie grozi. Raczej pozabijajÄ… siÄ™
Duncan widział, jak Rafę wpada do środka i dostrzegł broń w ręku
wzajemnie. Sprawiają wrażenie głupkowatych. Zdaje mi się że
mężczyzny, który ogłuszył jego towarzysza. Pospiesznie rzucił się
nigdy wcześniej nikogo nie porywali i trudno im panować nad
na napastnika. Padł strzał.
nerwami. Nie zdziwiłabym się, gdyby całą tą sprawą z okupem
Rozległy się okrzyki przerażenia, dochodzące z piętra, a także z
chcieli po prostu przedłużyć swój pobyt tutaj. Dobrze się tu czują,
sąsiedniego budynku. W cichej o tej porze okolicy huk wystrzału
co zrozumiałe, skoro zwykle mieszkają na ulicy.
poniósł się głośnym echem. W powietrzu roz-szedł się zapach
- Tak się domyślałam. Teraz zaś mają następny powód, by
prochu. Kula przeleciała Duncanowi koło ucha, co go
zostać tu dłużej. Zamierzają i mnie zatrzymać, by móc zażądać
rozwścieczyło, więc rozprawiając się z agresorem, uderzył go
kolejnego okupu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]