[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teraz jednak, gdy do pokoju wpadały promienie słońca, Madison odruchowo chwyciła
za prześcieradło i osłoniła nim piersi. Zerknęła na Kyle'a.
Powinnam& powinnam od dawna być u siebie. Martique na pewno już się zbudziła.
Będzie&
Skąd masz ten tatuaż? przerwał jej ostro.
Co?
Tatuaż. Gdzie i kiedy go sobie zrobiłaś?
Nie rozumiem, co cię to obchodzi! odparła zirytowana.
Kyle głęboko odetchnął, uzmysłowił sobie bowiem, że zachowuje się jak sierżant
piechoty morskiej.
To ważne, Madison powiedział spokojniej.
Przez chwilę wpatrywała się w niego, potem zaczęła się odwracać, jakby chciała
podnieść z ziemi koszulę nocną i wyjść z pokoju. Złapał ją za ramię.
Madison, wracaj.
Puść mnie, Kyle.
Madison, dwie ofiary morderstw miały wytatuowane róże.
Wiele kobiet ma tatuaże.
Chodzi o tatuaże z różami.
Nie słyszałam&
I nie usłyszysz. Ta informacja jest trzymana w tajemnicy. Gdy zaczynają się serie
morderstw, policja odbiera dziesiątki telefonów od różnych wariatów, którzy się do nich
przyznają. Nie ujawnione informacje pomagają wykluczyć fałszywe zgłoszenia. Uwierzże mi,
Madison! A jeśli mi nie wierzysz, to zatelefonuj do siostry. Dwie ofiary mają wytatuowane
róże. Inna ofiara niedługo przed śmiercią dostała bukiet róż. Wyjaśnij mi więc, proszę, gdzie i
kiedy zrobiłaś sobie ten tatuaż.
W milczeniu spojrzała na rękę Kyle'a spoczywającą na jej ramieniu. Oznaczało to, że
ma ją puścić. Nie puścił.
Uspokój się, Kyle. Mam ten tatuaż od pierwszego roku studiów. Któregoś wieczoru
urządziłyśmy z koleżankami wesoły wieczór. Poszłyśmy do klubu, wypiłyśmy po parę
drinków i postanowiłyśmy się wytatuować. Na szczęście nie miałyśmy za dużo forsy, bo
mogłoby się skończyć dużo okazalszym wzorem.
Kyle zmarszczył czoło i pokręcił głową.
Skąd ci to przyszło do głowy?
Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się smutno.
Wiesz, jakie są dziewczyny w college'u. Wyrwałyśmy się na swobodę, upojone
nadmiarem czasu i pieniędzy. Chciałyśmy poszaleć, miałyśmy dekadenckie poglądy i
byłyśmy dorosłe, a w każdym razie za takie się uważałyśmy. Ten salon tatuażu był chyba
gdzieś w Wirginii. Pod Manassas, jeśli sobie dobrze przypominam. Ale dokładnie nie
pamiętam, bo to było dawno. Dzieciaki mają takie pomysły. Kiedyś na przykład chodziłam z
niebieskimi włosami. Z westchnieniem pokręciła głową. A co do róży&
Tak?
Spojrzała mu w oczy.
Pewnie wybrałam ten wzór z poczucia winy.
Winy? Jak to?
Mnóstwo czasu poświęciłam, żeby w niczym nie przypominać matki. Zdarza mi się
to jeszcze teraz, pewnie dlatego, że jestem do niej bardzo podobna i& i nie chcę mieć takiego
życia, jak ona, chociaż pozornie idę tą samą drogą, prawda? Nie chciała usłyszeć
odpowiedzi, szybko podjęła temat. Szczerze kochałam Lainie. Była okropną żoną i
nieziemską egoistką, ale na swój sposób również wspaniałą matką. Kiedyś była w kostiumie,
przygotowana do wejścia na scenę, i reżyser zaczął na nią krzyczeć, że pogniotę jej suknię, bo
siedziałam u niej na kolanach. Lainie mnie uściskała i powiedziała, że dzieci są ważniejsze od
jakichś tam sukni i w ogóle od całego tego grania. Bardzo nas kochała& W każdym razie
Lainie też miała wytatuowaną różę.
Kyle wstrzymał oddech.
Twoja matka miała tatuaż w kształcie róży?
Madison przytaknęła z poważną miną i znów się uśmiechnęła.
Nie pamiętasz, że twój ojciec nazywał ją swoją różą ? Twierdził, że jest jak
najwspanialsza róża, też piękna, słodko pachnie i też ma kolce. A ona zrobiła sobie ten tatuaż
właśnie dla niego. Wybrała kolczastą różę, żeby pamiętał, że nie jest bezbronna. Podobno
potrzebowała kolców. Ty tego nie widziałeś, bo przed tobą nie paradowała nago, natomiast
przebieranie się przy córkach uważała za rzecz całkiem naturalną. Tamtego wieczoru, gdy i ja
zapragnęłam mieć tatuaż, wypiłam wcześniej parę kieliszków szampana, a wiesz jaką mam
głowę do alkoholu. Pewnie trochę się rozkleiłam, myśląc o matce, chociaż wtedy nie żyła już
od dawna. Moja przyjaciółka, Cathy Tarlington, wymyśliła sobie tatuaż w kształcie żagla, bo
jej chłopak był zapalonym wędkarzem. Jill Anderson poprosiła o czaplę i teraz ratuje
środowisko naturalne parku Everglades. A ja& ja mam różę.
Kyle bacznie się w nią wpatrywał jeszcze chwilę, a potem skinął głową.
W mojej róży nie ma nic niebezpiecznego dodała.
Pewnie nie. Ale to dziwne. Niewiarygodny zbieg okoliczności.
Mógłbyś nigdy jej nie zobaczyć.
Skrzyżował z nią spojrzenia.
Mylisz się. W końcu bym zobaczył. Nasza ostatnia noc i tak była mocno spózniona.
Nie mogła być mocno spózniona. Jesteś tu od niedawna.
Ale marzyłem o niej od pierwszego dnia spędzonego tutaj. A ty?
Ja w ogóle nie marzyłam zapewniła go z królewską godnością.
Nie?
Nie.
KÅ‚amczucha.
Nie jestem kłamczuchą.
Powiedziałaś mi, że byłaś bardzo ciekawa, jak to jest, i nie mogłabyś czekać ani
minuty dłużej.
Nigdy niczego takiego nie powiedziałam.
No to coś bardzo zbliżonego.
W każdym razie nie marzyłam&
Rozumiem. Po prostu przyjaciółki zwróciły ci uwagę, że jestem dobrym facetem do
łóżka, prawda?
Uniosła brew.
Co za talent do nazywania rzeczy po imieniu!
A jak ty byś to nazwała?
Wcale bym nie nazywała.
Chciała wstać, owinięta prześcieradłem. Kyle pociągnął za płótno. Madison pozwoliła
mu opaść i odwróciła się twarzą do Kyle'a.
Mówię szczerze zapewnił ją schrypniętym głosem. Lepszej nigdy nie miałem.
Kogo lepszego?
Podobno jestem zbyt obcesowy.
Tego nie powiedziałam. W każdym razie niedokładnie to. No więc kogo lepszego?
Przez chwilę wpatrywał się w nią, wsparty na łokciu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]