[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rygle muszkietów i sprawdzali, jak są załadowane prochem; zadowolony z ich gotowości do boju
Hornblower przeniósł uwagę na działo obrotowe, ściągnął brezentową osłonę z zamka i wyjął czop
zatykający lufę; odrzucił mocujące liny i sprawdził, czy mechanizm obrotowy i czopy obracają się
swobodnie w swoich gniazdach. Jednym szarpnięciem sznura do odpalania sprawdził, że zamek
dobrze iskrzy, że nie trzeba zakładać nowego krzemienia. Finch wdrapywał się na mars z pasem
ładunków do działa, przewieszonym przez ramię, woreczki z kulami do muszkietów leżały gotowe
w przymocowanym do balustrady pojemniku. Finch przybił ładunek w krótkiej lufie. Hornblower
ułożył na wierzchu kule z przygotowanego już przedtem worka, następnie wziął tulejkę detonatora i
wcisnął ją do otworu tak nim manipulując, aby ostry kolec przebił woreczek z ładunkiem zrobiony z
cienkiej tkaniny. Stosowanie tulejki zapłonowej i zanika skałkowego było konieczne tu, na marsie,
gdzie nie można było używać wolno tlącego się lontu ani przewodu ogniowego wobec
niebezpieczeństwa pożaru, który na masztach i żaglach byłby trudny do opanowania. A przecież
ostrzał z muszkietów i działka obrotowego z tego miejsca na marsie był bardzo ważnym elementem
taktyki bojowej. W razie zetknięcia się okrętów reja w reję ludzie Hornblowera mogli oczyścić
nieprzyjacielski pokład rufowy, ten mózg przeciwnika i jego ośrodek dowodzenia.
Dość tego, Finch! powiedział Hornblower ze złością. Obracając działko zobaczył, że Finch
zerka na grotmars. W momencie tak silnego napięcia przywidzenia Fincha zirytowały go.
Przepraszam, sir odparł Finch, wracając do swoich obowiązków. Ale w chwilę pózniej
Hornblower usłyszał, jak Finch mruczy do siebie.
Jest tam pan Bracegirdle i Oldroyd, i cała reszta. Ale On też tam jest, On też.
Załoga do zwrotu przez sztag! doleciał rozkaz z pokładu.
Stara Indefatigable" obracała się z jękiem rei ciągnionych przez brasy. Okręt francuski uczynił
odważną próbę ostrzelania nieprzyjaciela ogniem flankowym, gdy ten chwytał go już w swe pazury,
lecz błyskawiczny manewr Pellewa pokrzyżował ten plan. Obie jednostki szły teraz fordewindem
burta w burtę w odległości długiego strzału armatniego.
Popatrzcie tylko na niego! krzyknął Douglas, jeden z muszkieterów na marsie. Po
dwadzieścia armat z każdej burty. Wygląda na dosyć mocnego, co?
Stojąc obok Douglasa Hornblower widział w dole pokład francuza, z wytoczonymi działami i
obsługą skupioną wokół nich, oficerów odzianych w białe bryczesy i niebieskie mundury,
chodzących tam i z powrotem, bryzgi wody lecące spod dziobu gnającego fordewindem okrętu.
Będzie wyglądać jeszcze mocniej, jak go zabierzemy do cieśniny Plymouth zauważył
marynarz stojÄ…cy opodal Hornblowera.
Indefatigable" była nieco szybsza, kilka ruchów sterem w prawo podprowadziło ją bliżej do
nieprzyjaciela, na odległość decydującą, nie dając francuzowi możności zajścia jej drogi.
Hornblower był zaskoczony ciszą na obu burtach, zawsze mu się wydawało, że Francuzi lubią
otwierać ogień z długiego dystansu i marnować pierwszą starannie załadowaną salwę burtową.
Kiedyż on zacznie strzelać pytał Douglas, wtórując myślom Hornblowera.
W swoim odpowiednim czasie zpiszczał Finch.
Skrawek wzburzonej wody dzielący oba okręty zwężał się. Hornblower obrócił działko i
popatrzył przez celownik. Wycelował w pokład rufowy francuza, lecz odległość była zbyt duża na
kule muszkietowe zresztą nie ośmielił się otwierać ognia bez pozwolenia Pellewa.
Tam jest cel w sam raz dla nas powiedział Douglas wskazując na stermars francuza.
Mundury i pasy skrzyżowane przez pierś wskazywały, że są tam żołnierze; Francuzi często łatali
wojskiem szczupłe szeregi doświadczonych marynarzy; w brytyjskiej marynarce wojennej żołnierzy
piechoty morskiej nigdy nie zatrudniano na masztach. Francuzi zauważyli ten gest i potrząsnęli
pięściami, a znajdujący się wśród nich młody oficer wydobył szpadę i zaczął nią wywijać nad
głową. W sytuacji, gdy jak teraz oba okręty szły równolegle do siebie, francuski stermars był
dla Hornblowera szczególnie łatwym celem, gdyby zdecydował uciszyć obstrzał z niego, zamiast
ostrzeliwać pokład rufowy. Patrzył z ciekawością na ludzi, których miał uśmiercić. Tak go to
zaabsorbowało, że huk armatni zaskoczył go. Zanim zdążył przenieść wzrok w dół, na pokład,
przebrzmiała nierówna salwa burtowa z francuza, a w chwilę pózniej wystrzał ze wszystkich dział
wstrząsnął Indefatigable". Wiatr odwiewał dym w stronę dziobu, tak że na stermarsie nie czuli go
wcale. Hornblower zobaczył zabitych na pokładzie Indefatigable", trupy walące się na pokład
francuza. Jednak dystans był za duży jak na jego oko, musiałby to być bardzo daleki strzał z
muszkietu.
Strzelają do nas, sir odezwał się Herbert.
Niech strzelają odparł Hornblower.
Nie było mowy, aby kula z muszkietu wystrzelona na tę odległość z kołyszącego się marsa była
celna to było oczywiste tak oczywiste, że nawet Hornblower, przy całym swym
rozgorączkowaniu, nie mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, co dało się odczuć w tonie jego
odpowiedzi. Ciekawa rzecz, jak te dwa spokojnie wypowiedziane słowa ostudziły podniecenie
marynarzy. W dole działa huczały nieprzerwanie, a okręty zbliżały się coraz bardziej do siebie.
Teraz! Otworzyć ogień! rozkazał Hornblower. Finch!
Popatrzył przez krótką lufę działka obrotowego. W nierównym karbie muszki o kształcie litery V
zobaczył ster francuza, u steru dwóch marynarzy, a obok dwóch oficerów. Szarpnął za sznur. Po
ułamku sekundy rozległ się huk działa. Jeszcze zanim dym skłębił się wokół niego, poczuł, że tulejka
zapłonowa wyrzucona z otworu przeleciała obok skroni. Finch przeciągał już wycior przez lufę
armatki. Kule muszkietowe musiały się zle rozprysnąć, upadł tylko jeden sternik, i ktoś ruszył zaraz,
by go zastąpić. W tym momencie cały mars zachwiał się niebezpiecznie. Hornblower poczuł to, ale
nie umiał sobie wyjaśnić przyczyny. Zbyt wiele działo się naraz. Solidny kawał drewna, na którym
stał, zatrząsł się pod nim pewnie pocisk trafił w stermaszt. Finch przybijał ładunek; coś silnie
uderzyło w zamek działka, zostawiając na metalu jasny ślad kula z muszkietu wystrzelona ze
stermarsa francuza. Hornblower starał się zachować przytomność umysłu; wziął drugą zaostrzoną
tulejkę i wsunął ją do otworu. Trzeba to było robić pewnie, lecz delikatnie; gdyby w trakcie
wprowadzania do otworu tulejka pękła, byłby z tego nie lada kram. Poczuł, że koniec tulejki przebija
ładunek. Finch dobił kule muszkietowe przybitką. Jakiś pocisk uderzył w balustradę obok
Hornblowera, ale on, zajęty nastawianiem działa na cel, nie zwrócił na to uwagi. Mars kołysał się
silniej, niżby to usprawiedliwiał stan wzburzonego morza. Nieważne. Musi trafić w pokład rufowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]