[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lie usiadła we wnętrzu luksusowego odrzutowca nale-
żącego do Lonigan s Import i Eksport.
A dlaczego mielibyśmy podróżować jak zwykli
turyści, jeśli mam samolot do własnej dyspozycji?
Rzeczywiście. Zapomniałam, że jest pan za
bogaty na to, by być zwykłym turystą.
Nie potępiałabyś mnie za to, że jestem bogaty
powiedział Burt gdybyś sądziła, że zarobiłem
miliony na legalnym imporcie i eksporcie, wówczas
nie krzywiłabyś się tak pogardliwie. Ale ty uważasz, że
to wszystko zatoczył ręką łuk zostało kupione za
brudne pieniądze. Uważasz, że dorobiłem się tego
w nieuczciwy sposób, czy tak?
A czy nie zdobył pan tego wszystkiego nielegal-
nÄ… drogÄ…?
A czy uwierzyłabyś, gdybym odpowiedział, że
Jej tajna broń 139
nie? Gdybym powiedział, że nie zarobiłem ani jed-
nego pensa w...
Wolałabym raczej, żeby mnie pan nie okła-
mywał.
Doskonale, i tak bym cię nie przekonał po-
wiedział ze smutkiem i odszedł w stronę kokpitu.
Kiedy po jakimś czasie wrócił, niósł srebrne wia-
derko, z którego wystawała największa z możliwych
butelka szampana, w drugim ręku trzymał dwa wąskie
kryształowe kieliszki.
Jeżeli jesteś głodna, są...
Nie przełknęłabym kęsa powiedziała, karcąc
siÄ™ w duchu za zbyt opryskliwy ton. Takie zachowanie
niczemu nie służy i na pewno nie polepszy sytuacji.
Oboje nie chcieli tego małżeństwa, ale on przynaj-
mniej robi dobrą minę do złej gry.
Przepraszam za mój ton... Obiecuję, że się po-
prawiÄ™.
Masz wszelkie prawo do niezadowolenia i do
złości. Postawił szampana i kieliszki na stole, usiadł
obok niej, celowo zostawiając między nimi wolną
przestrzeń. Gdy to się już skończy, obiecuję załatwić
ci dobrą posadę w innej firmie. A jeśli pozwolisz,
chciałbym otworzyć fundusz powierniczy dla Seamu-
sa. Już chciała zaprotestować, ale on okazał się
szybszy. Wiem, że nie przyjęłabyś ode mnie pienię-
dzy. Ale fundusz nie będzie na ciebie. Będzie zabez-
pieczeniem przyszłości twojego syna.
Skąd taka hojność? Przecież zły człowiek nie
140 Beverly Barton
powinien robić czegoś równie wspaniałomyślnego.
,,Jest jednym z najlepszych i najuczciwszych ludzi,
jakich kiedykolwiek znałem , przypomniała sobie
słowa wypowiedziane przez Lelanda Perkinsa. Ale jak
ktoś handlujący nielegalnie bronią może być uczci-
wym człowiekiem? ,,Powinna mieć pani większe
zaufanie do pana Lonigana , znów wróciły do niej
słowa Lelanda.
Ostrożnie. Dlaczego miałaby wierzyć Lelandowi?
Przecież jest on lojalnym pracownikiem, kimś, kto na
pewno też jest wmieszany w brudne interesy Burta.
Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.
Wystarczy, że powiesz, iż rozważysz moją propo-
zycjÄ™.
Zgoda. Rozważę.
Dobre i to. Burt uśmiechnął się, po czym
sięgnął po butelkę szampana.
Podał jej pełny kieliszek i wzniósł toast:
Za ciebie... i za mnie... za nas oboje, żeby nam się
spełniły wszystkie pragnienia.
Spłonęła rumieńcem. Po chwili wahania podniosła
swój kieliszek i powiedziała:
Za spełnienie życzeń. A zanim jej wargi
dotknęły brzegu kieliszka, wypowiedziała w myśli
swoje skryte życzenie: oby Burt okazał się człowie-
kiem, którego mogłabym z dumą przedstawić Seamu-
sowi jako ojca. I... i żeby okazał się takim człowie-
kiem, którego miłość dodawałaby mi skrzydeł.
Jej tajna broń 141
Simon wszedł do zadymionego pubu we wschod-
niej dzielnicy Londynu. Nasunął kapelusz na czoło
i podniósł kołnierz trencza. Widzącym okiem zlust-
rował okolice baru, gdzie napotkał wzrok Larsona,
z którym przyszedł się spotkać. Kiwnął głową, dając
facetowi znak, żeby podszedł do niego.
Larson z dwoma kuflami piwa udał się do boksu,
gdzie usiadł Simon.
No, to napijmy siÄ™.
Simon wziął kufel, ale nie kwapił się do grzecznoś-
ciowej rozmowy. Nie z kimÅ› takim jak Mick Larson,
którego wynajął i zlecił mu zadanie niespuszczania
oka z Burta Lonigana i jego narzeczonej. Swoje dobre
maniery rezerwował dla ludzi, którzy według jego
opinii na to zasługują.
Lonigan i ta kobieta wsiedli na pokład jego
prywatnego odrzutowca i po południu polecieli do
Włoch relacjonował Larson. Został tylko facet, który
pilnuje kuzynkę panny młodej i tego małego dzieciaka.
Facet nazywa się Perkins i wydaje się być człowiekiem
Lonigana. Przebywa teraz z nimi w domu w Kensington.
W porządku. To znaczy, że Lonigan nie zlek-
ceważył moich grózb. Simon pociągnął z kufla,
a następnie otarł usta wierzchem dłoni. Powiadomię
cię, kiedy będziesz mógł odwołać swoich ludzi. Skon-
taktuję się z tobą, gdy tylko załatwię interes. Sięgnął
do kieszeni palta i wyciÄ…gnÄ…Å‚ zaklejonÄ… kopertÄ™. Na
tyle się umawialiśmy. Po zakończeniu obserwacji
zastanowię się, czy nie dać ci premii.
142 Beverly Barton
Larson chwycił kopertę, przechylił kufel i wypił
piwo do dna, po czym bez słowa szybko wyszedł
z lokalu.
Simon siedział w pubie jeszcze jakiś czas. Wypił
dwa piwa i dopiero po godzinie wyszedł na zamgloną
ulicę. Czuł, że teraz może już bez przeszkód kon-
tynuować transakcję. Lonigan przygotował pod nią
grunt parę dni wcześniej. Nie pozostaje nic innego,
jak zadzwonić do wspólników Lonigana i powiedzieć,
że nadeszła właściwa chwila.
W ciÄ…gu dwudziestu czterech godzin transport
broni dotrze wreszcie do niego. Uniesione kÄ…ciki ust
Simona wyrażały zadowolenie.
Rozdział dziewiąty
Z lotniska w Neapolu limuzyna z kierowcÄ… za-
wiozła ich do willi Burta na wybrzeżu koło Amalfi.
Przyjechali tuż przed zmrokiem. Zachodzące słońce
wyzłociło świat niebo, ziemia, powietrze jarzyły
się złociście. Callie od lat nie była we Włoszech
i już prawie zapomniała, jaki to cudowny kraj.
Rodzina Callie nie była bogata, ale dość zamożna.
Górna średnia klasa, wedle terminologii jej amerykań-
skich krewnych. A Burt był bogaty. Prywatny od-
rzutowiec. Dom w Belgravii. Willa we WÅ‚oszech.
Apartamenty w Paryżu i w Nowym Jorku. Jej mąż żył
w świecie, o jakim większość ludzi może tylko ma-
rzyć, oglądając taki świat jedynie na ekranie czy
w kolorowych magazynach.
Właśnie minęli zakręt i wjechali na wąską drogę,
kiedy jej oczom ukazała się Villa Bella Di Vista. Callie
jęknęła. Nie chciała wyrażać na głos swojego za-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]