[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Byli teraz tak blisko, że śmigła niższego samolotu wysysały powietrze z ich
kabiny. Langer miał uczucie, że niewiele brakuje, by prąd wyrwał go z okna i rzu-
cił prosto w maszynkę do mięsa wirujących rotorów. Schował głowę, zatrzasnął
okno i obserwował manewr z wnętrza. Powietrzne prądy wywołały jeszcze jed-
no niebezpieczne zjawisko maszyna zaczęła kolebać się z boku na bok. Nie
można było wykluczyć, że spowoduje ono reakcję podobną do wodnego leja
ściągając oba śmigłowce na siebie, aż ich rotory spotkają się w miażdżącym zde-
rzeniu. W chwili gdy maszyny znalazły się na jednym poziomie, Langer ponownie
otworzył okno.
W radzieckiej maszynie siedziało dwóch mężczyzn pilot i obserwator. Be-
aumont widział, jak bezustannie manipulowali przy mikrofonach i słuchawkach,
jak przekazywali informacje, zerkając na nich raz po raz. Ktoś był już zorientowa-
ny w tym, co się tutaj działo. I wówczas Gorow zrobił rzecz najgłupszą z możli-
wych. Zniecierpliwiony i zdenerwowany, wstał i zajrzał przez przejrzystą kopułę
do wnętrza sąsiedniego śmigłowca. Siadaj! ryknął Beaumont. Nie sądził,
by piloci byli na tyle szaleni, żeby próbować ich zabić równocześnie popełniając
samobójstwo, ale nie wiedział, jakie rozkazy otrzymali ze względu na Gorowa.
Zatrzymał śmigłowiec w miejscu gotów w każdej chwili odlecieć na bok. Więk-
szą część uwagi skupił na grubym maszcie, który musiał ominąć bez względu na
dalszy rozwój wypadków. W porządku, Horst krzyknął. Ruszaj!
Pokład Elroya pod nimi nagle zaświecił pustkami czy to na skutek kapi-
tańskiego rozkazu, czy też instynktu samozachowawczego, amerykańscy maryna-
rze zniknęli w ukryciu. Beaumont obserwował Horsta trzymając dłoń na dzwigni,
która szybko wypchnęłaby ich naprzód jak najdalej od sąsiedniej maszyny,
statku i masztu. W kabinie panował teraz nieznośny hałas, spotęgowany grzmią-
cym łoskotem silników drugiej maszyny. Radziecki śmigłowiec również chwiał
się na boki, drżał i podrygiwał, jak gdyby miał się rozpaść na części.
Langer zmrużył oczy i dojrzał krzywiznę kopuły zaledwie kilka jardów przed
149
sobą. Przez jakiś czas maszyny podrygiwały jedna koło drugiej. Langer wychy-
lony mocno z okna, był już ogłuszony i niemal sparaliżowany z zimna. Podniósł
prawe ramię, wycelował i cisnął stalowy klucz starannie wymierzonym hakiem,
cofnÄ…Å‚ siÄ™ i zatrzasnÄ…Å‚ okno.
Pocisk uderzył w kopułę z bezodpryskowego szkła, odbił się od niej i zniknął
w nocnej ciemności. Langer spoglądał na to przez szybę. Udało się. Bezodpry-
skowe szkło radzieckiej kopuły nie wyrządziło nikomu krzywdy. Po prostu zma-
towiało. Nieprzejrzysta już zakrzywiona powierzchnia stała się mleczna pilot
siedzący wewnątrz kabiny oślepł, nie widział dokładnie nic. Beaumont odskoczył
od Rosjan, ominął maszt wznoszący się nad pokładem i odleciał nad lód.
* * *
Każdy śmigłowiec ma na ogonie mały wirnik. Bez tego wirnika ustawionego
pod odpowiednim kątem do osi głównego rotora żaden nie mógłby latać. Potężny
rotor górny wyzwala naturalną reakcję momentu obrotowego. Wirując w powie-
trzu miotałby on korpusem przyczepionym do jego podstawy, nadając mu ruch
okrężny ze stale wzrastającą szybkością. Gdyby nie przeciwsiła wirnika na ogo-
nie. Tego właśnie radziecki pilot i obserwator doświadczyli w ciągu kilku mor-
derczych sekund.
Tak jak Beaumont przewidywał, radziecki pilot popełnił błąd. Było to rów-
nie zrozumiałe, jak fatalne w skutkach. Jeszcze przed chwilą pilot siedzący za
pulpitem kontrolnym miał doskonały widok na całą okolicę. Potem Horst cisnął
kluczem i nagle jego pole widzenia zostało zamglone przez porysowaną zasłonę
stłuczonej szyby, przez którą nie można było nic dojrzeć. Zwiat zniknął za ścianą
gęstego mleka. W zasięgu wzroku pozostało tylko wnętrze kabiny. Pilota ogarnęła
panika.
Powinien był odsunąć się od masztu, odlecieć znad statku, dotrzeć nad po-
le lodowe tam, dokąd uciekł Beaumont. Rosjanin przesunął drążek, ale zle oce-
nił swoje położenie. Ruszył naprzód szerokim łukiem przechylając maszynę, by
ominąć potężny maszt. Udało mu się to tylko częściowo: przeprowadził bez prze-
szkód górne wirniki, ale zapomniał o śmigle na ogonie i zakręcił zbyt ostro. Ogo-
nowe wirniki uderzyły w maszt i cały mechanizm oderwał się od maszyny. Siła
przeciwdziałająca reakcji momentu obrotowego przestała istnieć. Do głosu doszły
podstawowe zasady aerodynamiki.
Kiedyś przebywając w Australii, w Sydney, Beaumont widział film wydoby-
ty z automatycznej kamery zainstalowanej na śmigłowcu, który leciał zbyt blisko
jednego z budynków na terenie Sydney Harbour. Wirnik ogonowy uderzył w bu-
150
dowlę i spadł do wody, a kamera uwieczniła całe wydarzenie. Pózniej wydobyto
z zatoki wrak śmigłowca z dwoma ciałami wewnątrz i wywołano film. Był przera-
żający. Beaumontowi przypomniało się tamto wrażenie, gdy patrzył na radziecki
śmigłowiec. Ze straszną pewnością wiedział, co się działo we wnętrzu tej choler-
nej maszyny.
Kabina zaczęła się obracać, wirować jak rotory, a dwóch mężczyzn w środku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]