[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzy. Cal nadal obejmował ją ramieniem.
- Nie robię tego na pokaz. Z tobą to inna sprawa. Trzeba przyznać,
narobiłaś sporo zamieszania - odciął się Cal. - Dlaczego tak ci trudno przyjąć
pomocną dłoń?
Faith mogłaby wymienić kilka powodów: bo dziwnym trafem właśnie ty
spieszysz mi z pomocą; obejmujesz mnie tak mocno, że z trudem łapię oddech...
Bliskość Cala wywierała fatalny wpływ na Faith. Czuła się jak na torturach. Tak
samo alkoholik, który postanowił zerwać z nałogiem, zareagowałby na
propozycję wypicia kieliszka wódki. Pokusa była zbyt wielka dla istoty o słabej
woli...
- Zawsze byłaś uparciuchem - powiedział z wyrzutem Cal. Faith poczuła
się dotknięta. Odzyskała werwę i panowanie nad sobą,
- I kto to mówi! Jeśli chodzi o przekorę i upór, nie masz sobie równych.
- Z wyjątkiem ciebie - odparł Cal, wyprowadzając ją z windy. - Chodzmy.
Trzeba przemyć i opatrzyć skaleczenia.
Po chwili znalezli siÄ™ w kajucie.
- Usiądz na łóżku - polecił Cal - a ja tymczasem...
- Nie jestem małą dziewczynką - Wybuchnęła Faith. Jej cierpliwość miała
swoje granice. - Nic mi się nie stało. Sama potrafię przemyć zadrapania.
- Zdejmuj spodnie. - Cal nie zważał na jej gadaninę.
- Co powiedziałeś? - Faith popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
Czyżby oszalał?
- Rhoda twierdziła, że upadłaś na kolana. Musimy je obejrzeć.
- 82 -
S
R
- Nic nie musimy. Sama to zrobię. Wynoś się stąd. - Uznała, że dłużej
tego nie zniesie. Jeśli Cal natychmiast nie zostawi jej w spokoju, za chwilę rzuci
mu siÄ™ w ramiona.
- Dobrze, skoro sobie tego życzysz, zostawię cię samą - odparł,
spoglÄ…dajÄ…c na niÄ… ponuro.
- Wyglądasz mi na faceta, który potrzebuje kumpla - zagadnął Cala Bud
Keck. Masters siedział samotnie w restauracji. Rozmyślał o czymś nad kuflem
piwa.
- Nie jestem dziś wesołym kompanem - uprzedził Buda, który
współczująco pokiwał głową i przysiadł się mimo wszystko.
- Glory opowiadała, że Faith miała wypadek. Co z nią?
- Szkoda gadać.
- Jest ranna?
- Skąd mam wiedzieć? - burknął Cal. Zreflektował się, widząc zdumienie
na twarzy Kecka. - Wybacz. Nie chciałem cię obrazić. Faith twierdzi, że czuje
się dobrze, ale nie pozwoliła mi obejrzeć skaleczeń i siniaków. Okropnie się
wścieka. Niewiele brakowało, żebym oberwał, gdy próbowałem jej pomóc.
Skąd mogłem wiedzieć, że się zirytuje?
- Dlaczego tak mówisz?
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Co nie znaczy, że Faith przestała być kobietą, Cal.
- Doskonale zdajÄ™ sobie z tego sprawÄ™.
- I to ciÄ™ martwi?
- Nawet bardzo.
- Nic dziwnego - odparł Bud z tajemniczym uśmiechem.
- O co ci chodzi? - dopytywał się Cal.
- Drobnostka. - Bud wziął garść orzeszków, które podawano do piwa. Po
chwili odezwał się znowu: - Masz rację. Kobiety bywają nieznośne. Moim
zdaniem, nie sposób się z nimi zaprzyjaznić.
- 83 -
S
R
- Czasem tak siÄ™ zdarza, ale nie jest to Å‚atwe.
- Chyba masz rację - odparł z westchnieniem Bud.
- Sęk w tym, że utknęliście na kilka dni w ciasnej kajucie. Okropne. Z
ukochaną łatwiej wytrzymać, chociaż te babskie pudry, lokówki, tusze to czysta
wariacja. Moja pani używa specjalnego aparatu do podwijania rzęs, który
przypomina narzędzie tortur. Mówi na to: zalotka. - Bud wzruszył ramionami. -
Odwracam się, kiedy jej używa. Nie mogę na to patrzeć.
- Rozumiem - odparł Cal, ale jego słowa nie zabrzmiały szczerze. Wątpił,
by Faith używała zalotki albo tuszu. Gdy spoglądała na niego zaraz po
przebudzeniu szeroko otwartymi oczyma krótkowidza, jej rzęsy były czarne i
gęste. Cal zamyślił się głęboko. - Powiedz mi, Bud, co czułeś, gdy poznałeś
Norę. Skąd wiedziałeś, że to dziewczyna dla ciebie?
- Była wesoła, a poza tym miała wyjątkowo piękne nogi. Poznaliśmy się
na zabawie. Wystarczył jeden wspólny taniec i... już wiedziałem, że to
dziewczyna, której szukałem.
- Mało jest par, które przeżyły razem pięćdziesiąt lat.
- Pewnie dlatego, że większość ludzi spodziewa się w małżeństwie
samych przyjemności. Kto powiedział, że łatwo jest żyć we dwoje? Przeciwnie.
Trzeba się bardzo starać. To niełatwe zadanie dla dwojga ludzi. Byłeś żonaty,
Cal?
- Uchowaj Boże.
- Nie palisz się do małżeństwa, co?
- To prawda.
- Znacie się z Faith od dawna? Cal skinął głową.
- Od dziesięciu lat. Razem studiowaliśmy.
- Spotkałem ją niedawno, ale sądzę, że to wyjątkowa dziewczyna.
- I masz racjÄ™.
- Faith była rozdrażniona i wściekła z powodu wypadku. Gdy wrócisz do
kabiny, pewnie cię przeprosi - rzekł Bud.
- 84 -
S
R
- Tak sÄ…dzisz?
- Jestem pewny. Sam się przekonaj. Przecież nie masz nic do stracenia.
Faith wzięła gorący prysznic i od razu poczuła się lepiej, przynajmniej
fizycznie. Nadal była w ponurym nastroju. Ale heca! Wybrała się na wycieczkę,
żeby rozważyć, czy chce być z Nigelem, a tymczasem zupełnie straciła grunt
pod nogami. Wszystko przez Cala.
Obejrzała kolana. Nie wyglądały najgorzej. Miała sporo szczęścia.
Bzdura. Wcale nie czuła się szczęściarą. Usiadła na łóżku, by wysuszyć
włosy. Było jej ciężko na sercu, jakby spoczywał na nim stukilowy głaz. Włosy
nie chciały się ułożyć tak, jak sobie życzyła, a na domiar złego czuła piekące łzy
pod powiekami. Jeśli zacznie płakać, szkła kontaktowe diabli wezmą.
Stało się. Soczewki odpadły od rogówki. Faith zalała się łzami.
Cal pogwizdywał, idąc korytarzem. Bud miał rację. Faith na pewno się
uspokoiła i zaraz go przeprosi za niestosowne zachowanie. Spodziewał się
zobaczyć uśmiech na jej ślicznej twarzy i...
Płakała! Osłupiały Cal stał w otwartych drzwiach. Faith nigdy nie płacze!
Nawet gdy nastąpiła na gwózdz, nie uroniła ani jednej łzy.
Zatrzasnął drzwi i podbiegł do łóżka.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? Boli cię kolano? Wezwać lekarza?
Potrząsnęła głową. Nie chciała z nim rozmawiać. Wiele by dała, żeby
przestać istnieć. Cal położył dłoń na jej ramieniu. Chciał ją przytulić. Odtrąciła
jego rękę i odsunęła się.
Tego już było za wiele. Zacisnął zęby i wstał. Miał tego dosyć. Nie
zamierzał znosić dłużej kaprysów Faith. Bez słowa chwycił torbę i zaczął do
niej wrzucać swoje rzeczy.
- Co robisz?
- Odzyskałaś mowę? - zapytał, patrząc na nią z wściekłością. - To chyba
jasne. Wyprowadzam siÄ™.
- Do Nataszy? - Bała się zadać to pytanie, ale musiała wiedzieć.
- 85 -
S
R
- Nie - wycedził przez zaciśnięte zęby. - Wynajmę kajutę. Nieważne, ile
to będzie kosztowało. Nie chcę ci psuć wakacji. Od razu powinienem był się
wyprowadzić.
Faith była zaskoczona decyzją Cala, lecz o wiele bardziej zaniepokoił ją
wyraz jego twarzy. Oprócz złości malowało się na niej cierpienie i głęboka
rozpacz. Te same uczucia dostrzegła w swoich oczach, gdy po kąpieli spojrzała
w lustro.
Może... nie była mu obojętna? Może czuł do niej coś więcej niż tylko
przyjazń?
- Dlaczego chcesz się wyprowadzić?
- Jeśli tu zostanę, to jedynie po to, żeby się z tobą kochać - wyznał
otwarcie.
- Czy to zbrodnia? - zapytała cicho.
- Nie zasługuję na ciebie. Powinnaś się związać z mężczyzną, który jest
więcej wart... który cię poślubi. Wiesz, co sądzę o małżeństwie.
- Owszem. - Ta sprawa nie miała teraz znaczenia.
Ważniejsze było to, co Cal myśli o niej. Zbolały głos i cierpienie w jego
oczach sporo wyjaśniły Faith. Pragnął jej.
- Potrzebujesz kogoś lepszego ode mnie - powtórzył. Odwrócił się w
stronę drzwi. Faith wstała i wyciągnęła do niego rękę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire