[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomnij dobrze schować to oszałamiające różowe cudo, będzie nam jeszcze
bardzo potrzebne!
Te słowa spowodowały, że na drugim piętrze ze złością zatrzaśnięto
LR
T
drzwi.
Horst z uśmiechem przechadzał się po korytarzu. Nie miał ochoty kłaść
się do łóżka. Może ktoś jeszcze nie śpi może znajdzie kompana do po-
gawędki?
Jakby na zawołanie zjawili się artysta i Kati. Wyszli od doktora, a teraz
malarz żegnał dziewczynę:
Proszę się położyć, zajrzę do niego jeszcze raz przed snem!
Czy Robertowi nie zaszkodzi to straszne zdenerwowanie?
Sądzę, że nie, ponieważ teraz wie, że oszusta aresztowano i że nie
ominie go żadna zasłużona kara.
Bardzo go kocham! zaszlochała Kati.
No, no, już dobrze, dziewczyno! To nie powód do płaczu. Lepiej się
cieszyć i być cholernie szczęśliwym!
Przecież ja jestem szczęśliwa!
No tak, szczęście różnie wygląda! mruknął Klaus.
Kati poszła na drugie piętro, a artysta dopiero teraz zauważył Horsta,
który znowu stał oparty o drzwi swojego apartamentu.
O, panie profesorze, pan jeszcze na nogach?
Szczerze mówiąc, mam ochotę na męską rozmowę i na kieliszek czegoś
mocniejszego. Pan wie, samemu nie smakuje, zwłaszcza po takich emocjach.
Zapraszam do siebie; mam coś dobrego!
Super! Spokojnie wszystko omówimy. Pan, profesorze, nie zna po-
czątków tej historii; sądzę, że powinien pan się tego dowiedzieć.
W apartamencie Horsta usiedli wygodnie w fotelach. Klaus powtórzył, co
usłyszał o oszuście Helmerze od pani Leonii i od Roberta. Nie wiedział do-
kładnie jaki związek łączył tego drania z tkaczem i hrabią, ale się domyślał.
Horst patrzył na dym papierosa, który spokojną smużką unosił się ku
sufitowi. Na pozór obojętnie zapytał:
A więc on był niegdyś w bliskich stosunkach z naszą czarującą go-
spodynią? Podświadomie nie znoszę tego przystojniaczka! Paula Dorner
była jego narzeczoną?
Tak mi powiedziała jej ciotka. Kiedy ten oszust zjawił się tutaj, pani
Leonia poprosiła mnie do salonu, żebym sobie dobrze obejrzał tego faceta.
Przed czterema laty zniknął bez jednego słowa, zostawiając pannę Dorner na
lodzie. Od tego czasu nic o nim nie wiedziała aż do dnia, kiedy zjawił się
niespodziewanie w Rzymskim Cesarzu .
LR
T
Czy pan wie, dlaczego panna Dorner go przyjęła? pytał ostrożnie
Horst.
Pani Leonia powiedziała, że jej siostrzenica chciała mu wygarnąć, co o
nim sądzi, i zakazać wstępu do swojego domu. I tak się też stało. Wtedy
właśnie zobaczył go nasz doktor. Przed trzema dniami doszło do napadu w
muzeum, a dzisiaj do tego cyrku tutaj. Ale go załatwiłem, co? Wszyscy by-
liście na medal! Ptaszki już siedzą w klatce. Wszystko poszło pierwsza
klasa!
Najcelniejszy był pański cios lutnią, przyjacielu. Wie pan, że to i
mnie nagle rozjaśniło w głowie? Od razu pojąłem, że popełniłem błąd.
Przecież ta piękna kobieta dla mnie włożyła to różowe cudo. A teraz odrzuca
mnie i jest rozgniewana.
Niech się pan nie przejmuje. Jeżeli będzie pan potrzebował pomocy,
chętnie służę, oczywiście tym razem bez lutni.
Opróżnili następne kieliszki, porozmawiali o różnych sprawach
i rozstali się jak dobrzy przyjaciele.
LR
T
14
Następnego dnia na telefoniczne wezwanie wszyscy razem udali się do
komendy policji.
Anton niósł skrzynkę z skrawkami starej wełny i narzędzia pracy tkacza,
Klaus resztki swojej lutni, a Robert dokumenty sprzed lat. Hrabina wzięła
swoje rodowe klejnoty, z którymi nie chciała się rozstawać. Kiedy z tra-
giczną miną położyła je przed komisarzem policji, przez chwilę oniemiał ze
zdumienia. Nigdy w życiu nie widział tylu brylantów, szafirów i turkusów.
Kati towarzyszyła Robertowi, a Ina von Gnther i profesor Reinhard trzy-
mali się nieco z boku.
Paula była niespokojna; wiedziała, że czekają przesłuchanie w sprawie
jej znajomości z Helmerem. Tylko Leonia była w dobrym humorze
i uważała, że ta scena w komisariacie jest wręcz cudowna!
Kiedy hrabina już rozłożyła na biurku etui i puzderka zawierające kol-
czyki, bransoletki, broszki i pierścionki, stary komisarz mruknął:
Proszę to wszystko schować w torebce, żeby pani znowu ktoś nie
spróbował obrabować! Co za lekkomyślność trzymać takie świecidełka w
szafie między bielizną. Należy je przechowywać w banku, w sejfie!
Paula słysząc to szepnęła do Leonii; Co za lekkomyślność! Słyszałaś?
Już ci lepiej? zapytała Leonia nieco ironicznie.
Trochę lepiej!
Moje panie, żadnych prywatnych rozmów! Mamy tutaj poważniejsze
sprawy! Zaczynamy!
Kolejno zeznawali wszyscy, a Paula musiała opowiedzieć, dlaczego
zaangażowała tkacza. Potem przyznała, że przed pięciu laty poznała w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]