[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jonas Sharpe miał swoją misję, a Liz nie była dla niego
niczym więcej niż mapą, mającą doprowadzić go do celu.
j:nz20 8-11-2006 p:116 c:0
116 Nora Roberts
Był bezlitosny na swój cierpliwy sposób. Gdy skończy, co
zaczął, wróci do Filadelfii, nie oglądając się za siebie.
Nagle pomyślała o Faith. Córka wydała jej się teraz
jedyną więzią z rzeczywistością. Może gdyby z nią
porozmawiała, nabrałaby dystansu do ostatnich wyda-
rzeń. Poddając się impulsowi, wybrała dobrze znany
numer telefonu. Zanim po drugiej stronie podniesiono
słuchawkę, Liz już się uśmiechała.
 SÅ‚ucham?
 Mama?  powiedziała, czując jednocześnie radość
i wyrzuty sumienia.  Tu Liz.
 Liz!  zawołała Rose Palmer.  Nie spodziewaliśmy
się, że zadzwonisz. Dziś rano właśnie przyszedł list od
ciebie. Czy coś się stało?
 Nie, nie. Wszystko w porządku  odparła, choć nic
nie było w porządku.  Chciałam tylko porozmawiać
z Faith.
 Och, Liz, tak mi przykro. Faith ma dziÅ› lekcjÄ™ gry
na pianinie.
 Zapomniałam. Lubi te lekcje, prawda?  spytała,
walczÄ…c ze Å‚zami.
 Uwielbia! Pamiętasz, kiedy sama brałaś lekcje gry
na pianinie?
 Miałam dwie lewe ręce  Liz zaśmiała się nieweso-
ło.  Dziękuję za zdjęcia, mamo. Wygląda na to, że Faith
znów urosła. Czy ona... cieszy się, że niedługo tu
przyjedzie?
Rose wyczuła tęsknotę i ból w głosie córki. Nie po raz
pierwszy zapragnęła ją pocieszyć i przytulić.
 Zaznacza sobie dni w kalendarzu. Nawet kupiła ci
już prezent.
j:nz20 8-11-2006 p:117 c:0
Czarny Koral 117
 Tak?  zdziwiła się Liz, z trudem wydobywając głos
przez ściśnięte gardło.
 To ma być niespodzianka, więc nie zdradz, że ci
powiedziałam.
 Nie zdradzę  obiecała i otarła łzy.  Tak bardzo mi
jej brak. Te ostatnie tygodnie przed jej przyjazdem
zawsze sÄ… najgorsze.
 Liz  zaczęła matka, słysząc w głosie córki to, co
umykało uwadze innych.  Dlaczego nie przyjedziesz do
nas? Mogłabyś być z nami, dopóki nie skończy się rok
szkolny i potem zabrać małą do siebie.
 Nie, nie mogÄ™. A co u taty?
Rose zabolała ta nagła zmiana tematu, lecz uległa
córce. Nie znała nikogo równie upartego, jak Liz. No,
chyba że jeszcze swoją wnuczkę.
 Wszystko w porządku. Już nie może się doczekać
spotkania z tobÄ… i nurkowania.
 Zarezerwuję dla nas jedną łódz. Powiedz Faith...
powiedz jej, że dzwoniłam.
 Oczywiście, że jej powiem. A może sama zadzwoni,
kiedy wróci? Powinna już niedługo być z powrotem.
 Nie ma mnie w domu. Jestem w Acapulco, w inte-
resach  westchnęła Liz.  Powiedz jej, że tęsknię i że
będę czekać na lotnisku. Wiesz, że doceniam wszystko,
co robisz. Ja po prostu...
 Liz  przerwała jej łagodnie Rose.  Kochamy
Faith. Ciebie też kochamy.
 Wiem  szepnęła Liz i potarła dłońmi oczy.  Ja
też was kocham. Tylko że czasami wszystko się tak
miesza.
 Czy u ciebie na pewno wszystko w porzÄ…dku?
j:nz20 8-11-2006 p:118 c:0
118 Nora Roberts
 Będę na lotnisku. Powiedz Faith, że ja też liczę dni
do jej przyjazdu.
 Dobrze.
 Pa, mamo.
Liz odłożyła słuchawkę i czekała, aż minie fala
dojmującego bólu. Gdyby miała więcej zaufania do
rodziców, gdyby wierzyła w ich miłość i w to, że ją
wesprą, czy uciekłaby aż do Meksyku, aby zacząć tu
życie od nowa? Już nigdy się tego nie dowie. Spaliła za
sobą zbyt wiele mostów. Jedyne, co się teraz dla niej
liczyło, to Faith i jej szczęście.
Jonas wrócił po godzinie i zastał Liz w basenie.
Pływała zapamiętale, rozcinając wodę zgrabnymi poru-
szeniami ramion. Nie wyglądała na zmęczoną ani przy-
tłoczoną atmosferą zbytku. Pasowała do tego miejsca.
Czerwony kostium kąpielowy łagodnie opinał krągłości
jej sylwetki.
 Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś odpoczywała,
siedząc spokojnie  powiedział.
Liz odwróciła się. Woda, wąskimi strumyczkami,
spływała na jej piersi. Jest bardzo zmęczony, pomyślała.
Zauważyła, że wokół jego ust pojawiły się zmarszczki,
a oczy są przygaszone. Nie przebrał się i wyglądało na to,
że nie zdążył nawet zajrzeć do ich apartamentu.
 Nie wzięłam kostiumu  powiedziała, chwyciła się
krawędzi basenu i zgrabnie wyszła z wody.  Zapisałam
go na rachunek pokoju.
 Aadny  skomentował Jonas, patrząc, jak mokry,
obcisły materiał podkreśla kuszące kształty dziewczyny.
 Był dość drogi  oznajmiła i sięgnęła po ręcznik.
j:nz20 8-11-2006 p:119 c:0
Czarny Koral 119
 Mogłem domyślić się po wyglądzie hotelu  od-
parł z uśmiechem, gdy Liz zaczęła energicznie wycie-
rać wilgotne włosy.
 Nie mogłeś. Ale skoro jesteś prawnikiem, pewnie
masz swoje sposoby, by się tego dowiedzieć. %7łeby ci
ułatwić zadanie, zachowałam paragon.
 Doceniam to  powiedział Jonas i roześmiał się po
raz pierwszy od wielu dni.  Coś mi się zdaje, że nie masz
najlepszego zdania o prawnikach.
 Staram się o nich wcale nie myśleć  oznajmiła
z dziwnym wyrazem twarzy.
 Ojciec Faith był prawnikiem?  domyślił się Jonas,
wyjął ręcznik z rąk dziewczyny i zaczął łagodnie osuszać
jej ramiona.
 Daj spokój  poprosiła.
Jonas otulił dziewczynę ręcznikiem, złapał jego końce
i przyciągnął ją bliżej.
 Chciałbym, żebyś mi o tym opowiedziała.
To ten jego głos, taki spokojny i przekonujący,
sprawia, że chciałabym otworzyć przed nim serce i duszę,
pomyślała. Prawie uwierzyła, że Jonasowi naprawdę
zależy, że chce zrozumieć. Pragnęła w to wierzyć.
 Dlaczego?
 Nie wiem. Może z powodu wyrazu twoich oczu?
Sprawia, że mężczyzna chce się tobą zaopiekować.
 Nie musisz się nade mną litować  powiedziała
buntowniczo.
 Wiesz, że nie o to mi chodzi  szepnął i schylił
głowę tak, że ich czoła się zetknęły.  A niech to!  Miał
dosyć walczenia z własnymi demonami i ciągłego szuka-
nia odpowiedzi.
j:nz20 8-11-2006 p:120 c:0
120 Nora Roberts
 Wszystko w porządku?  spytała zaniepokojona, nie
rozumiejÄ…c jego zachowania.
 Nie  zaprzeczył i odsunął się od niej.  Wiele [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire