[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeszywał żebra i ramię.
Zaciskając zęby, wolno podciągnął się do pozycji siedzącej. Zaklął w duchu; był
sztywny jak trup od tygodnia leżący w kostnicy. Niezdarnie wygramolił się z łóżka. Głowa go
bolała, ale przynajmniej świat nie wirował mu przed oczami. Krzywiąc się z bólu, poczłapał
do łazienki. Pocieszał się, że jego dwaj napastnicy na pewno cierpią bardziej od niego.
Stanął pod strumieniem wody i niemal natychmiast tego pożałował. Każda kropla była
niczym dzgnięcie sztyletem. Dopiero po minucie czy dwóch ból zelżał, stał się bardziej
przytłumiony. Po wyjściu spod prysznica Nate napełnił umywalkę lodowatą wodą. Wziąwszy
głęboki oddech, zanurzył w niej twarz. Na znieczulające działanie chłodu nie musiał długo
czekać.
Wrócił do sypialni. Na fotelu zobaczył czystą koszulę i spodnie. Miotając
przekleństwa, w końcu zdołał się ubrać. Zaburczało mu w brzuchu. Pomyślał o tym, że trzeba
zejść na dół, coś przekąsić, napić się kawy, łyknąć aspirynę, kiedy raptem drzwi się
otworzyły.
- Co ty robisz? - Coco, niosąc przed sobą tacę ze śniadaniem, zmarszczyła gniewnie
czoło. - Rozbieraj się i wskakuj z powrotem do łóżka.
- Kochana, całe życie czekam na te słowa! Coco parsknęła śmiechem.
- Widzę, że lepiej się czujesz.
Postawiła tacę na stoliku nocnym i poprawiła fryzurę. Obserwując znajomy gest,
Nate'owi przemknęło przez myśl, że co najmniej ze dwa tygodnie nie zmieniała koloru
włosów.
- W porównaniu z wczoraj? O niebo lepiej.
- Biedaczysko. - Delikatnie pogładziła jego pokrytą sińcami twarz. Wyglądał dużo
gorzej niż wczoraj, ale nie miała serca mu tego mówić. - Przynajmniej usiądz i zjedz.
- Czytasz w moich myślach. - Podszedł do fotela.
- Muszę przyznać, że obsługa jest tu znakomita.
- Jakże by inaczej? - Coco przysunęła specjalny stolik na kółkach, następnie podała
Nate'owi serwetkÄ™.
- Megan powiedziała mi, co się stało. %7łe to Baxter opłacił tych oprychów. Wiesz, aż
mnie korci, żeby pojechać do Bostonu i porachować łajdakowi kości.
Z jej oczu bił żar. Nathaniel uśmiechnął się. Wyglądała jak celtycka bogini szykująca
siÄ™ do walki z wrogiem.
- Nie miałby z tobą żadnej szansy. - Skosztował jajecznicy; uwielbiał pyszne, proste
dania. - No nic, poczekamy, zobaczymy.
- Poczekamy? Czyś ty oszalał! Musisz iść na policję. Wprawdzie wolałabym, żebyście
w trzech lub czterech złożyli Dumontowi niespodziewaną wizytę, ale... Ale to oczywiście nie
wchodzi w grę. - W jej głosie pojawiła się nuta żalu. - Koniecznie jednak trzeba zawiadomić
policjÄ™.
- Mylisz się. - Przełknął kolejny kęs. - Dla Dumonta większą karą będzie życie w
strachu. Niech siÄ™ bydlak oglÄ…da przez ramiÄ™, niech siÄ™ zastanawia, kiedy i jak siÄ™ na nim
zemszczÄ™.
- Może masz rację...
- Na pewno mam. A policjanci... Zaczęliby zadawać Megan pytania. Po co narażać ją i
Kevina na nieprzyjemności?
- Słusznie. - Coco delikatnie pogładziła go po włosach. - Tak się cieszę, że Megan ma
ciebie.
- Szkoda, że ona nie podziela twojego entuzjazmu.
- Podziela. Tylko się boi. Zrozum, ona wiele w życiu przeszła. A ty...
- Co ja?
- Nic. Powiedz, jak się czujesz? Wciąż cię wszystko boli? Dać ci tabletkę
przeciwbólową?
- Wystarczy zwykła aspiryna.
- Tak myślałam. - Z kieszeni fartucha wyjęła plastikową buteleczkę. - Popij sokiem.
- Dobrze, pani doktor. - Po chwili wrócił do jedzenia. - To co? Widziałaś się rano z
Megan?
- Tak. Nie chciała cię zostawić. Już prawie świtało, kiedy w końcu udało mi się ją
przekonać, żeby poszła spać.
Wiadomość ta sprawiła mu niekłamaną radość.
- NaprawdÄ™?
- A jak na ciebie patrzyła! - Coco poklepała go po ręce. - Kobieta dostrzega takie
rzeczy. Zwłaszcza kobieta, która sama jest zakochana. - Na jej policzkach wykwitły
rumieńce. - Pewnie wiesz, że Niels i ja... że mamy się ku sobie.
W odpowiedzi Nate mruknÄ…Å‚ coÅ› pod nosem. Coco i Holender byli mu ogromnie
bliscy. Traktował ich niemal jak rodziców. A żadne dziecko, nawet trzydziestotrzyletnie, nie
chce myśleć o tym, że jego rodziców łączy jakakolwiek namiętność.
- Dawno nie czułam się taka szczęśliwa - ciągnęła. - Moje małżeństwo należało do
wyjątkowo udanych, pozostało mi z tego okresu mnóstwo cudownych wspomnień. Po śmierci
Arthura miałam kilka satysfakcjonujących związków, ale z Nielsem... - W jej oczach znów
pojawił się wyraz rozmarzenia. - Z Nielsem czuję się młoda, powabna, pełna życia. I nie
chodzi o sam seks.
- Coco, błagam cię. - Pociągnął łyk kawy. - Daruj mi szczegóły.
Roześmiała się cicho.
- Wiem, jacy jesteście sobie bliscy, ty i Niels.
- Owszem, jesteśmy - przyznał Nate. - Wiele lat spędziliśmy razem na statkach.
TraktujÄ™ Holendra jak...
- Ojca. Wiem. Dlatego chcę ci powiedzieć, że bardzo go kocham. I że zamierzamy się
pobrać.
- Co? - Widelec wysunął mu się z ręki i upadł z .brzękiem na talerz. - Naprawdę
chcecie się pobrać?
- Tak. - Zaczęła bawić się naszyjnikiem. Nie była pewna, czy twarz Nate'a wyraża
przerażenie, czy zwykłe zdziwienie. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły.
- Zły? - Przez moment nie wiedział, o co jej chodzi. A potem nagle zobaczył palce
Coco nerwowo zaciskające się na naszyjniku i niepokój w oczach. Odsunąwszy stolik od
fotela, wstał. - Po prostu nie mieści mi się w głowie, że taka piękna, elegancka babka jak ty
mogłaby się zakochać w takim swarliwym pryku jak Niels. Jesteś pewna, że nie wsypał ci
jakiegoÅ› afrodyzjaku do zupy?
Coco odetchnęła z ulgą.
- Jeśli nawet wsypał, bardzo się z tego cieszę. Czyli mamy twoje błogosławieństwo?
Ujął jej dłonie w swoje ręce.
- Odkąd sięgam pamięcią, marzyłem o tym, żeby być twoim synem.
- Och, Nate. - Azy podeszły jej do oczu.
- I wreszcie moje marzenie się spełni. - Pocałował ją najpierw w jeden policzek, potem
w drugi. - Powiedz mu, że ma być dla ciebie dobry. Bo jak nie, będzie miał ze mną do
czynienia.
- Jestem taka szczęśliwa. - Przytuliła się do Nate'a i Wybuchnęła płaczem. - A
najśmieszniejsze jest to, że tej miłości nie dostrzegłam ani w kartach, ani w fusach
herbacianych, ani w kryształowej kuli. Pojawiła się całkiem nieoczekiwanie.
- No widzisz?
- Chciałabym, żebyś ty też był szczęśliwy. - Wyciągnęła z kieszeni chusteczkę do
nosa. - Czekaj na Megan, Nate. Ona cię potrzebuje. Kevin także.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]