[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich kierunku strzał i cofnął się do drzwi wejściowych. Nie mógł
jednak wejść do środka, ponieważ obaj banderowcy ostrzeliwali już
drzwi z automatów. Wycofał się więc na łąki i pobiegł wzdłuż rzeki
zawiadomić rodzinę o napadzie.
Po chwili pod posterunek IB nadciągnął duży oddział
banderowców, który zaczął ostrzeliwać dom ludowy z broni
maszynowej. Istrebeky zajęli pozycję na piętrze. Wobec małej
ilości amunicji komendant nakazał odpowiadać pojedynczymi
strzałami.
- Bronić się będziemy dopóki pozostaną nam po dwa naboje.
Potem niech każdy wypali sobie w łeb przypomniał podkomendnym.
Chodziło o to, że ostatni nabój mógł nie wypalić, a dostanie
się w ręce banderowców oznaczało powolną śmierć w strasznych
męczarniach.
Wieś została napadnięta od północy i od zachodu. Na placu
budowy nowego kościoła Ukraińcy podzielili się na mniejsze grupy,
które rozbiegły się po wsi głównie w kierunku południowym.
Po pierwszych seriach karabinowych rozdzwoniła się sygnaturka
na plebanii. Ukraińcy natychmiast rozpoczęli tam wyłamywanie
drzwi. Równocześnie wyrąbywali drzwi wejściowe do domu Białowąsów
Głąbów mieszkających naprzeciw plebanii. Prawie w tym samym
czasie zaatakowano inne pobliskie obejścia, w tym jako jeden z
pierwszych mój rodzinny dom.
Donośny dzwięk sygnaturki z plebanii uratował życie wielu
Ihrowiczanom. Ci, którzy natychmiast rzucili się od stołów
wigilijnych do ucieczki w większości przeżyli. Jednak księdzu i
jego rodzinie nie mógł już nikt pomóc. Ukraińcy przystąpili do
rozbijania drzwi wejściowych i okien. Zdobywanie zabezpieczonej w
masywne drzwi i okiennice plebanii trwało ok. 15 minut. Po
wyrąbaniu drzwi ks. Stanisław Szczepankiewicz, jego matka Anna,
siostra Maria i brat Bronisław zostali bestialsko zamordowani
siekierami.
Mordowali całe rodziny
Jedna z grup napastników szybko dotarła do Franciszka
Białowąsa, który oficjalnie posiadał karabin, gdyż pilnował
56
PDF stworzony przez wersjÄ™ demonstracyjnÄ… pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
magazynu zbożowego w domu ludowym. Udając sowieckich oficerów z
Hłuboczka Ukraińcy kazali mu przynieść broń niby do kontroli. Z
jego własnego karabinu zastrzelili go przed domem. Gdy na odgłos
strzału wyszła jego żona Aniela, ją też zastrzelono na progu domu.
Teściową Julię zabito w sieni. W jednym momencie z całej rodziny
Franciszka Białowąsa pozostał przy życiu jedynie syn Tadeusz,
zmobilizowany wcześniej do WP. Podobny los spotkał rodzinę
Migałów. Ojciec Stanisław został zastrzelony przed pocztą 17
grudnia 1944 r., a pozostali członkowie rodziny - żona Michalina,
syn Władysław, córki Stanisława i Genowefa zginęli tydzień
pózniej przy stole wigilijnym.
Takie tragedie zdarzały owego wieczora w Ihrowicy co krok. W
bliskim sąsiedztwie domu Franciszka Białowąsa Ukraińcy zastrzelili
pod szopą innego Franciszka Białowąsa s. Wincentego z żoną
KarolinÄ…. Po drugiej stronie drogi bandyci dopadli Antoniego
Białowąsa Wusaja , który słysząc strzały i widząc blask palących
się budynków, zamiast uciekać wyszedł do drogi. Bandyci zatrzymali
go, a Wasyl Widłowski, Ukrainiec który doskonale znał Antoniego,
własnoręcznie go zastrzelił. Działo się to na oczach Anny, 12
letniej córki Antoniego, której udało się uciec.
Po zastrzeleniu Antoniego Białowąsa Widłowski napisał na
ścianie pędzlem maczanym w smarze do wozów konnych dużymi literami
hasło: Smert seksotam i Stalinu 40.
Po zamordowaniu sześciu Polaków, Wasyl Widłowski ze swoją
grupą dotarł do gospodarstwa Sylwestra Białowąsa. Sylwester z
synem Kazimierzem zdążyli uciec w zarośla na łąki. Nie udało się
to jego żonie Annie, która chciała jeszcze wypędzić bydło z obory.
Ją też zastrzelił osobiście Widłowski .
W grupie operującej w rejonie młyna wodnego działali
ihrowiccy nacjonaliści wspomagani przez Ukraińców z Iwaczowa.
Oddział ten działał chaotycznie i nerwowo, jakby obawiając się
odsieczy. Raczej nie włamywali się do domów mordując tylko
napotykanych Polaków, lub wywołując ich z domów. Jako jednego z
pierwszych zabili Kazimierza Błaszczuka. Zawołał go jeden z jego
kolegów Ukraińców, gdy akurat w domu dziadków łamał się opłatkiem.
Gdy Kazimierz wyszedł przed dom, odprowadzili go pod studnię i tam
na górce zastrzelili.
Wielu Polaków w tym krańcu wsi nie słyszało strzałów z
karabinów i sygnaturki dzwoniącej na plebanii. O tym, że UPA
morduje we wsi zaalarmował ich dopiero Janek Białowąs Kęs , który
przybiegł spod domu ludowego. Dzięki niemu wiele rodzin pouciekało
z domów. Janek z kilkoma sąsiadami uciekł na górę Dyblankę, skąd
obserwowali bandytów. Widzieli, jak Ukraińcy w pośpiechy wynosili
z ich domów cały dobytek - pościel, ubrania, żywność i co bardziej
wartościowe przedmioty. Jedna grupa zajmowała się rabunkiem, a
inni, prawie w biegu podpalali budynki. Dwóch dowodzących na
40
Zmierć zdrajcom i Stalinowi Chodziło o zastraszenie Ukraińców, aby nie
pomagali Polakom i nie współpracowali z władzą radziecką.
57
PDF stworzony przez wersjÄ™ demonstracyjnÄ… pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
koniach ponaglało poszczególne grupy napastników. Zrabowany
dobytek był szybko ładowany na podjeżdżające co chwila wozy41.
Napad na Ihrowicę Górną
Banderowcy, którzy zaatakowali Ihrowicę Górną,
przymaszerowali z Kazimierzowa (Choinów) już po zmroku. W tej
części wsi charakteryzującej się gęstą i sąsiadującą ze sobą
zabudową gospodarstw polskich i ukraińskich napastnicy działali
spokojnie i planowo. Ewentualna odsiecz mogła przybyć tylko od
południa, a wiec z przeciwległej strony wsi, wiec grupa działająca
w Ihrowicy Górnej nie była narażona na jej bezpośrednie uderzenie.
Dlatego też banderowcy metodycznie przeczesywali dom po domu w
poszukiwaniu Polaków. Spokojnie też rabowali dobytek oraz
inwentarz żywy.
Nie udał się plan wymordowania młodych Polaków, gdyż
zaalarmowani pouciekali na pola lub dobrze siÄ™ ukryli. Rezuny
znajdywali co najwyżej starsze osoby przeważnie pochowane u swoich
ukraińskich sąsiadów. Tak było np. z Wiktorią Białowąs, Eudokią
Nakonieczną i Marią Nakonieczną. Kobiety schowały się u sąsiada
Ukraińca o nazwisku Kotuń. Jednak inni Ukraińcy z sąsiedztwa
donieśli o tym bamderowcom. Wyciągnięte spod łóżek kobiety zostały
wyprowadzone przed dom i zastrzelone.
Napastnicy mieli doskonałe rozeznanie w lokalizacji polskich
zabudowań. Wiedzieli też, kto gdzie mieszka. W pierwszej
kolejności napadano na polskie rodziny znane z tradycji
patriotycznych. Tak było w przypadku rodziny Franciszka Litwina.
Jego syna Kazika Ukraińcy złapali kilka godzin wcześniej w czasie
zasadzki na patrol IB. Na jego matkę, która wyszła szukać syna,
oddział banderowców natknął się na drodze. Podała się za Ukrainkę
i nierozpoznana przez nikogo pobiegła z powrotem do domu, zabrała
dzieci i skryła się w oborze sąsiada Ukraińca bez jego zgody.
Ledwo zdążyła to zrobić, gdy przechodzący obok Ukraińcy wrzucili
do jej domu granat, który spowodował zniszczenie i pożar.
Napadnięto też na znaną z patriotyzmu liczną i bogobojną
rodzinę Ignacego Nakoniecznego. Pełnił on obowiązki kościelnego, a
ze względu na religijność, życzliwość i kulturę osobistą nazywano
go Zwiętym . Kiedy zapadał wieczór i rodzina zaczynała dzielić
się opłatkiem, jeden z domowników przez odsłonięte okno zauważył
kilku ludzi zbliżających się do ich domu. Dzięki szybkiej decyzji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]