[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Każdy nerw w jej ciele mówił jej, by uciekać zanim dowiedzą się, że tam była,
lecz jej stopy odmówiły posłuszeństwa. Jak mógł to zrobić? Jak tak szybko mógł z
kimś być? Musiała wydać jakiś dzwięk, bo Tony szarpnął głową do góry. Jego
ciemnobrązowe oczy zamknęły się z winy, gdy spotkały się z jej wstrząśniętym
spojrzeniem i delikatnie odsunÄ…Å‚ od siebie kobietÄ™.
Ostrożnie położyła na kuchennym stole wielką pizzę i sześciopak piwa.
Bardzo was przepraszam - wymamrotała, próbując się słabo uśmiechnąć. Nie
wiedziałam, że masz już jakieś plany, więc pomyślałam, że przyjadę obejrzeć mecz.
Azy paliły ją w oczy i odwróciła się, by pośpiesznie wyjść, zanim zrobi z siebie
jeszcze większą idiotkę, wybuchając płaczem przez kolesia, który zmieniał kochanki
jak bieliznÄ™.
- Lauren, czekaj! krzyknął, gdy wypadła przez drzwi i prosto do swojego
jeep a.
Lód płynął jej w żyłach, sprawiając, że ręce jej się trzęsły, gdy próbowała
włożyć klucze do zamka. Zanim mogła dostać się do auta, Tony chwycił ją za ramię i
odwrócił ją twarzą do siebie. Biorąc głęboki oddech, chwyciła za swoje ostatnie
skrawki spokoju i odepchnęła go.
- Lauren, to nie to, co myślisz. Nawet jej nie zapraszałem.
Wałczyła by wyglądać obojętnie. Nie przejmuj się Tony, to nie mój interes,
co robisz, czy z kim sypiasz, odkąd to już nie jestem ja.
Odwróciła się i jakoś zdołała otworzyć drzwi od auta. Chwycił ją za biceps,
jego dotyk palił ją przez cienki materiał koszulki. Proszę, nie odjeżdżaj.
Zerknęła przez ramię, spotykając się z jego pięknym, brązowo-zielonym
spojrzeniem i dała z siebie wszystko by rzucić mu sarkastyczny uśmiech. Nie
wiem, co lubiły twoje poprzednie dziewczyny, ale jak dla mnie trójkąt to już tłum.
Uwalniając się, zatrzasnęła drzwi jeep a i odjechała. Dojechała na koniec ulicy
Tony ego i skręciła za róg, zanim ogarnęło ją okropne upokorzenie. Zacisnęło jej się
boleśnie w żołądku na myśl jak starannie się ubrała, ile właściwie zajęło jej czasu
nałożenie makijażu i ułożenie włosów, nawet jeśli próbowała sobie wmówić, że nie
obchodziło ją, czy Tony to zauważy.
Jaką ona była idiotką, sądząc, że mogli wrócić do przyjazni po tym, co
przeżyli? Uważając, że mogła poradzić sobie z kolejną jego kobietą, kiedy nawet na
myśl o tym chciało jej się rzygać? Myślała, że sobie z tym poradzi, myślała, że jest na
to gotowa. Ale nie sądziła, że dojdzie do tego tak wcześnie i nie wiedziała, że zaboli
tak bardzo. Idiotka. Czego oczekiwała? Była zakochana w mężczyznie, który
zamierzał być z innymi kobietami. Oczywiście, że bolało.
Przez te miesiące była w stanie znieść swoje prawdziwe uczucie, przekonując
siebie, że była tylko zauroczona. Nie zakochana. W poprzednim tygodniu tama
załamała się i zdała sobie sprawę z zimną, wstrząsającą przejrzystością, że za cholerę
nie potrafiła zachowywać się, jakby jej uczucia nie wykraczały poza przyjazń. A
dzisiaj nie miała cienia wątpliwości, że on nie czuł tego samego.
Jej telefon komórkowy zadzwonił okropnie, a fala świeżych łez wylała się, gdy
zobaczyła numer Tony ego. Wyłączyła go, wiedząc, że nie było żadnego
usprawiedliwienia, które sprawiłoby, że poczułaby się lepiej. Wiedząc, że w ogóle
nie zasłużyła na wyjaśnienia i dostała dokładnie to, na co zasłużyła, przekraczając
granice przyjazni, raz jeszcze.
Przecierając oczy nadgarstkami, odpaliła silnik. Oczywiście nie potrafiłaby
pracować z Braćmi Donovan albo nawet mieszkać w malutkim miasteczku Donner
Lake. Serce ją zakuło na perspektywę niespotykania się czy rozmawiania z Tonym.
Ale stopniowo zabijałoby ją spotykanie się z nim codziennie, pracowanie z nim. Było
to słabe, tchórzliwe, ale nie widziała żadnej innej opcji. Nawet jak wiedziała, że ten
ostry, niszczący ból minie z czasem, nie była taką masochistką by się na to narazić.
Powstrzymując szloch, wjechała na podjazd Mike a Donovan.
Tony trzasnął ręką o kierownicę, gdy zauważył puste miejsce parkingowe
przed mieszkaniem Lauren. Mimo, że nie było jej jeep a, dobijał się do jej
mieszkania. %7ładnej odpowiedzi, tak jak oczekiwał. Z jakieś piętnaście razy dzwonił
na jej komórkę, tylko po to by usłyszeć od razu pocztę głosową.
Niech ją szlag! Po raz pierwszy w swoim nędznym życiu, był zakochany, a ta
kobieta nie chciała nawet odebrać od niego telefonu. Jak w przeciwnym razie miał
niby przekonać ją, że zle zinterpretowała tą całą sytuację?
Przez cztery godziny czekał pod jej mieszkaniem. Nie chcąc się poddać,
przejechał dwa bloki na głównej ulicy, mając nadzieję, że zauważy jej auto. Pieprzyć
ją, pomyślał. Za cholerę nie będzie jezdził za nią całą noc. Jutro zobaczy ją w pracy i
na Boga, zabierze ją gdzieś na osobność i będzie musiała go posłuchać. Sprawi, że
zrozumie, że ją kochał, bez względu na to co widziała, dla niego nie liczył się nikt
inny tylko ona.
Następnego ranka, ledwo wyszedł z samochodu, zanim został na niego
pchnięty, mocno. Klamka wrzynała się mu w nerkę i zabrakło mu powietrza, gdy sto
kilogramów potężnego cielska jego starszego brata rzuciło się na niego.
- Kurwa mać, świetna robota Tony! ryknął Mike, akcentując słowa
pchnięciami, przez które prawie tracił równowagę. Nie mogłeś po prostu utrzymać
swojego jebanego fiuta w spodniach, co?
Tony pokręcił głową, próbując odzyskać równowagę. O czym ty gadasz?
Jakby sam nie wiedział.
- No cóż, dzięki jakimś osobistym sprawom , w które wliczałeś się ty, Lauren
wczoraj wieczorem zrezygnowała z pracy. Powiedziała, że zostanie póki kogoś nie
znajdÄ™, ale jakiÅ› miesiÄ…c zajmie zanim naszÄ… pracÄ™ ograniczy pogoda, utknÄ…Å‚em z
szukaniem nowego stolarza.
- Cholera.
- Taa, cholera. Gorzej, Lauren jest moją przyjaciółką, przyjaciółką mojej żony, a
muszę patrzeć jak mój niewyżyty seksualnie braciszek ją ojebał.
- To nie tak.
- Czyli nie uprawiałeś seksu z Lauren, a ona wczoraj wieczorem nie zobaczyła
cię z kimś innym? Mike trącił go w klatę.
- To nie było to, na co wyglądało - powiedział Tony z rozgniewanym
pchnięciem brata. Słuchaj, to co jest między mną a Lauren to nie twój interes.
Mike złapał go za ramię, zaciskając je jak w imadle. Nie mój interes? A
według mnie to raczej mój interes, skoro przez twoje rozdmuchane libido tracę
pracownicę. I raczej to moja sprawa, kiedy moja dobra przyjaciółka pojawia się z
płaczem w moich drzwiach, mówiąc mi, że nie może już dłużej z tobą pracować.
Lauren nie jest taka, jak pozostałe twoje panienki, Tony. Nie możesz z nią
odpierdalać, a potem rzucać ją, kiedy się znudzisz.
- Kocham ją! - krzyknął Tony, lekko zadowolony, gdy Mike owi szczęka
opadła z oczywistego szoku. Jakby nie patrząc, Tony sam był trochę zaskoczony
słysząc siebie jak mówi to na głos. Ale dobrze się z tym czuł. Zaskakująco właściwie.
Więc powtórzył to, tym bardziej o wiele ciszej. Kocham ją.
Mike rozluznił uścisk na ramieniu Tony ego. - Jesteś pewien? Zapytał,
patrząc się na Tony ego jakby oczekiwał, że wyskoczy mały zielony człowieczek i
przyzna się, że miał kontrolę nad mózgiem Tony ego.
Tony uśmiechnął się Jestem pewien. A teraz gdybym tylko mógł ją
przekonać...
- Jest w domu. Powiedziałem jej żeby wzięła sobie dzień wolnego.
Tony emu zacisnęło się w żołądku. Musiała być naprawdę zdenerwowana, by
[ Pobierz całość w formacie PDF ]