[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wcześniej jednak, zgodnie z procedurą, muszę pana ostrzec.
Gdy recytowała formułę o możliwości wezwania adwokata i nie odpowiadania na zadane pytania,
Foxx uniósł głowę, przestał chlipać i utkwił w niej zapuchnięte, zaczerwienione oczy.
Myśli pani, że go zabiłem? Myśli pani, że w ogóle mogłem mu zrobić krzywdę?
Panie Foxx...
Kochałem go. Byliśmy razem dwanaście lat. Był całym moim
Ale ty wciąż żyjesz, pomyślała. Tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.
W takim razie na pewno zechce mi pan pomóc. Proszę mi opowiedzieć, co się stało.
On... od pewnego czasu miał kłopoty ze snem. Nie chciał brać środków uspokajających. Zwykle
czytał, słuchał muzyki, spędzał godzinę w rzeczywistości wirtualnej albo przy jakiejś grze
cokolwiek, żeby się odprężyć. Sprawa, którą się ostatnio zajmował, bardzo
martwiła.
Sprawa Salvatoriego.
Zdaje się, że tak. Foxx przetarł oczy wilgotnym, zakrwawionym rękawem. Nie
dyskutowaliśmy specjalnie na temat spraw. które prowadził. Obowiązywała go tajemnica
zawodowa, a ja nie jestem prawnikiem. Jestem specjalistą od żywienia. Tak się właśnie poznaliśmy.
Dwanaście lat temu Fitz przyszedł do mnie po radę w sprawie swojej diety. Zostaliśmy przyjaciółmi,
kochankami, a potem po prostu byliśmy razem.
Były to ważne informacje, ale teraz chciała przede wszystkim znać wypadki, które nastąpiły
bezpośrednio przed tą ostatnią kąpielą.
Miał problemy ze snem podsunęła.
Tak. Często męczyła go bezsenność. Tak wiele dawał swoim klientom, którymi stale się
przejmował. Przyzwyczaiłem się, że wstawał w środku nocy i szedł do innego pokoju, by włączyć
jakąś grę albo drzemać przed ekranem. Czasem też brał ciepłą kąpiel.
Zrozpaczona twarz Foxxa zbladła. O Boże! Po jego policzkach znów popłynęły gorące łzy. Eye
rozejrzała się po pokoju i w kącie dostrzegła małego androida z obsługi.
Przynieś panu Foxxowi wody poleciła i automat posłusznie wypadł z pokoju.
Tak właśnie stało się tym razem? ciągnęła. Wstał w środku nocy?
Nie pamiętam. Foxx uniósł ręce, lecz zaraz je opuścił. Spałem twardo, nigdy nie miałem z
tym kłopotów. Położyliśmy się jeszcze przed północą, obejrzeliśmy wiadomości i napiliśmy się
brandy. Zbudziłem się wcześnie, jak zwykle.
O której?
Może była piąta, piętnaście po piątej. Obaj lubimy wcześnie zaczynać dzień, a ja mam zwyczaj
sam przygotowywać śniadanie. Zobaczyłem, że Fitza nie ma w łóżku, pomyślałem więc, że znów
miał ciężką noc i pewnie znajdę go na dole albo w innej sypialni. Potem wszedłem do łazienki i
zobaczyłem go. O Boże, Fitz. Wszędzie ta krew, jak w najgorszym koszmarze.
Drżącymi dłońmi zakrył usta.
Podbiegłem i zacząłem robić mu masaż serca, próbowałem go reanimować. Zdaje się, że
zachowywałem się jak szaleniec. Przecież nie żył i widziałem to. Mimo to usiłowałem wyciągnąć go
z wody, ale to spory mężczyzna, a ja się cały trząsłem i zrobiło mi się niedobrze.
Upierścienionymi rękami złapał się za żołądek. Wezwałem karetkę.
Jeśli pozwoli mu się teraz rozkleić, nie dowie się niczego. Nie mogła mu podać środków
uspokajających, zanim nie pozna wszystkich faktów.
Wiem, że to dla pana trudne, panie Foxx. Przykro mi, że musimy mówić o tym właśnie teraz, ale
proszę mi wierzyć, tak będzie lepiej.
Wszystko w porządku. Foxx sięgnął po szklankę wody, którą przyniósł mu robot. Mogę
mówić dalej.
Proszę mi powiedzieć, w jakim nastroju był wczoraj wieczorem Fitzhugh. Mówił pan, że gryzła go
sprawa sÄ…dowa.
Zgadza się, martwił się, ale nie był przygnębiony. Zdenerwowała go jakaś policjantka, która była
świadkiem w sprawie. Wypił łyk wody, potem następny.
Eve postanowiła nie wspominać, że to ona jest tą policjantką.
Poza tym czekało go kilka kolejnych spraw, w których musiał opracować linię obrony. Widzi pani,
często miał zbyt obciążony umysł, by mógł spać.
Dzwonił ktoś do niego lub on do kogoś?
Oczywiście. Często przynosił pracę do domu. Wczoraj wieczorem spędził kilka godzin w swoim
biurze na piętrze. Wrócił do domu około wpół do szóstej i pracował prawie do ósmej. Zjedliśmy
kolacjÄ™.
Wspominał o czymś, co go gnębi, poza sprawą Salvatoriego?
Owszem, martwiła go jego waga. Foxx uśmiechnął się blado.
Fitz nie znosił tyć, choćby o funt. Rozmawialiśmy o jego programie ćwiczeń i możliwości
wzbogacenia pracy nad ciałem, gdy będzie miał chwilę czasu. Obejrzeliśmy komedię w salonie, a
potem, jak już mówiłem, poszliśmy spać.
Kłóciliście się?
Kłóciliśmy?
Ma pan sińce na ramieniu, panie Foxx. Czy pan i pan Fitzhugh biliście się wczoraj wieczorem?
Nie. Zbladł jeszcze bardziej, a w oczach znów błysnęły mu łzy, zwiastując kolejną falę szlochu.
Nigdy nie dochodziło między nami do rękoczynów. Owszem, od czasu do czasu zdarzała się nam
kłótnia, jak to między ludzmi. Te sińce.., może uderzyłem się o wannę, kiedy próbowałem...
Czy pan Fitzhugh utrzymywał stosunki z kimś jeszcze, poza panem?
Zapuchnięte oczy spojrzały na nią chłodno.
Jeśli ma pam na myśli innych kochanków, to nie. Byliśmy sobie wierni.
Kto jest właścicielem tego mieszkania?
Twarz Foxxa stężała, a jego głos zabrzmiał zimno.
Dziesięć lat temu zostało zapisane na nas obydwu. Wcześniej należało do Fitza.
Teraz należy do ciebie, pomyślała Eve.
Przypuszczam, że pan Fitzhugh był człowiekiem zamożnym. Wie pan, kto dziedziczy jego
majÄ…tek?
Poza kilkoma zapisami na cele charytatywne, ja jestem jedynym spadkobiercą. Sądzi pani, że
mógłbym go zabić dla pieniędzy?
W jego tonie było więcej niesmaku niż zgrozy. Kto pani dał prawo wchodzić do mojego domu o
tej porze i zadawać mi tak obrzydliwe pytania?
Muszę znać na nie odpowiedz, panie Foxx. Jeśli nie zadam go teraz, będę musiała to zrobić w
komisariacie, a nie sądzę, żeby tam czuł się pan lepiej. Czy pan Fitzhugh kolekcjonował noże?
Nie. Foxx zamrugał zdumiony, po czym zapadł się w fotelu.- Ja zbieram noże. Mam sporą
kolekcję antyków. Zarejestrowanych - dodał szybko. Wszystkie wpisane w odpowiednie rejestry.
Ma pan w kolekcji nóż z rękojeścią z kości słoniowej, o prostym ostrzu, długości około sześciu
cali?
Tak, to dziewiętnastowieczna robota, z Anglii. Zaczął łapać spazmatycznie powietrze. Tego
właśnie użył? Wziął mój nóż, żeby... Nigdzie go nie widziałem. Widziałem tytko Fitza w wannie.
Zrobił to moim nożem?
Zabrałam nóż jako dowód. Musimy poddać go testom, panie Foxx. Wydam panu pokwitowanie.
- Nie chcę żadnych kwitów. Nie chcę widzieć tego noża. Ukrył twarz w dłoniach. Fitz, jak mógł
to zrobić moim nożem?
Znów wstrząsnął nim płacz. Eye usłyszała hałasy dochodzące
sąsiedniego pokoju i domyśliła się, że przyjechali zamiatacze.
Panie Foxx powiedziała, wstając. Funkcjonariusz przyniesie panu jakieś ubranie. Muszę
pana poprosić, żeby został pan tu trochę dłużej. Może kogoś wezwać?
Nie, nikogo. Nikogo nie chcÄ™.
- Nie podoba mi się to, Peabody mruknęła Eye w drodze na dół do samochodu. Ni stąd, ni
zowąd Fitzhugh wstaje w środku nocy, bierze zabytkowy nóż i robi sobie kąpiel. Zapala świece,
włącza muzykę, potem podcina sobie żyły. Bez żadnego powodu. Facet u szczytu kariery, cholernie
bogaty, z luksusowÄ… chatÄ…, klienci walÄ… do niego drzwiami i oknami, a on postanawia ze sobÄ…
skończyć?
Nie rozumiem samobójstw. Chyba nie potrafię wczuć się w położenie ludzi, którzy się do tego
posuwajÄ….
Eye rozumiała. Sama rozważała kiedyś taką możliwość, podczas swojego pobytu w stanowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]