[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilÄ™...
Nie po raz pierwszy w ciągu tygodni, które upłynęły od przyjęcia, Georgia
mówiła sobie, że ta magiczna ucieczka od prawdziwego życia - praca u boku Keira
w dzień i dzielenie z nim łóżka w nocy - prędzej czy pózniej będzie musiała się
skończyć.
Keir w ogóle nie rozmawiał z nią na ten temat i żadne z nich nie wspominało o
powrocie jego sekretarki, Valerie. Było jasne, że oboje wolą zachować swoje myśli
dla siebie - nie chcieli zmartwieniami o przyszłość zepsuć tego, czym teraz żyli.
Zbliżała się jesień. Jej oznaki widać było wszędzie, zarówno w posiadłości,
jak i otaczających ją malowniczych okolicach. Georgia dostrzegała je na
pastwiskach i w górach, kiedy wcześnie rano wyprowadzała Hamisha. Widziała je w
opadających liściach i wyczuwała w zapachu powietrza. Zauważyła również
magiczną mgłę, która zaczęła się pojawiać rankiem, okrywając wszystko srebrnym
kocem.
Byłby to raj dla akwarelisty. Niektóre z tych widoków na zawsze pozostaną w
jej pamięci i sercu, ale nie wiedząc, co będzie dalej, i bojąc się nieuchronnego
powrotu do domu, Georgia czuła się jak mała łódka na środku olbrzymiego oceanu,
zdana na sztorm, przed którym nie chroniło jej nic oprócz bożej łaski.
Po raz pierwszy w życiu była zakochana. Tak bardzo, że myślała o tym
bezustannie. Keir. Nigdy niczego nie pragnęła bardziej niż teraz jego. W przeszłości
chciała tylko zapewnić poczucie bezpieczeństwa i szczęście Noahowi. Nie ośmielała
się mieć żadnych osobistych pragnień ani potrzeb. Jej nadzieje i marzenia zostały
zawieszone na tak długo, iż prawie zapomniała, że kiedykolwiek je miała. Teraz
jednak, z powodu Keira, objawiły się w najwspanialszych barwach.
90
S
R
Pewnego wieczoru, pochylając się nad piękną starą wanną na szponiastych
nogach, zanurzyła dłoń w gorącej, pachnącej wodzie. Stwierdziwszy, że temperatura
jest odpowiednia, podeszła do równie pięknego lustra w złoconej ramie i spięła
włosy, po czym zdjęła różowy sweterek i biały, koronkowy stanik. Przerzuciła
ubrania przez oparcie ratanowego fotela i wyprostowała się. W tym momencie
poczuła falę bolesnego mrowienia w piersiach.
Skrzywiła się i przyjrzała uważnie swojemu odbiciu w lustrze. Różowe
aureole wokół jej sutków wydawały się ciemniejsze niż zwykle, a piersi, ku jej
zaskoczeniu, większe. Ująwszy je w dłonie, poczuła, że są również cięższe.
Wpatrywała się w lustro jak zahipnotyzowana.
- To niemożliwe... - szepnęła.
Podeszła do fotela i usiadła w nim, krzyżując ramiona na piersiach obronnym
gestem, jakby nie dopuszczała do siebie myśli, że mogła zajść w ciążę. Mimo braku
doświadczenia Georgia zdała sobie jednak sprawę, że to właśnie się stało. Ale jak to
możliwe?
Wpatrując się w różową ścianę z eleganckim kremowym paskiem w róże
biegnącym tuż nad parującą wanną, starała się przypomnieć sobie ze szczegółami
każdą chwilę, kiedy kochała się z Keirem. To nie było trudne, gdyż zbyt często o
tym myślała. Nie brała pigułek, ale zawsze używali zabezpieczenia... nawet w
chwilach największej namiętności. Musieli jednak coś przeoczyć. Georgia czytała
kiedyś, że to się zdarzało nawet przy najskuteczniejszym zabezpieczeniu.
Potrząsnęła głową z jękiem. Dlaczego nie zwracała większej uwagi na swoje
miesiączki? Były zawsze tak regularne, że już kilkudniowe opóznienie powinno
podpowiedzieć jej, że coś jest nie tak. Co ona teraz zrobi? To nie był odpowiedni
moment w jej życiu na urodzenie dziecka! Ani z finansowego, ani z praktycznego,
ani z żadnego innego punktu widzenia! Musiała prowadzić dom, płacić rachunki,
pomagać Noahowi w jego firmie. Nie zdołałaby pogodzić tego z wychowywaniem
dziecka! Mogła stracić wszystko, na co tak ciężko pracowała.
91
S
R
Jednak najwięcej obaw budziła w niej reakcja Keira. Co powie, kiedy Georgia
oznajmi mu, że jest w ciąży z jego dzieckiem? Nawet nie wiedziała, czy planował
zobaczyć się z nią po tym, jak opuści Glenteign... czy w ogóle chciał się z nią
związać. Perspektywa relaksującej kąpieli nie złagodziła napięcia, które ją ogarnęło,
kiedy się zastanawiała, w jaki sposób mu o tym powie...
ROZDZIAA JEDENASTY
Georgia nie miała okazji rozmawiać tego wieczoru z Keirem, ponieważ po
kolacji powiedział jej, że został nieoczekiwanie zaproszony przez jednego z
przyjaciół do klubu w Dundee. Zasugerowała, że lepiej by było, gdyby spał tej nocy
w swoim pokoju, na co niechętnie się zgodził.
Nie chodziło jej o to, że mógł ją obudzić, pózno wracając, ale o to, że powinna
dobrze się wyspać, zanim poruszy z nim ważny temat. Ta noc była jednak dla niej
najbardziej niespokojna od czasu przyjazdu do Glenteign - nawet bardziej niż ta,
podczas której przeżyła burzę.
Koszmary o płaczącym niemowlaku i szorstkich głosach każących mu być
cicho, potem o małym chłopcu zwiniętym w kącie pustego zakurzonego pokoju,
jakby chował się przed jakimś mrocznym zagrożeniem sprawiły, że jej ciało pokryło
się lodowatym potem. Kiedy się obudziła, miała twarz mokrą od łez i przez cały
ranek próbowała strząsnąć z siebie ogarniającą ją melancholię. Trudno jej było się
skupić także z powodu sekretu, który miała w zanadrzu, o czymś, co tak bardzo
wpłynie na życie jej i Keira.
Nie wiedziała, jak ma zacząć. Spoglądając na niego przez pokój zza swojego
biurka, kiedy po raz kolejny tego ranka odkładał słuchawkę telefonu, poczuła, jak
serce tłucze się jej w piersi, i zdecydowała, że ten moment jest równie dobry jak
każdy inny. Wciąż się jednak wahała. Patrząc na niego z ukłuciem tęsknoty,
stwierdziła, że jest zbyt przystojny, żeby opisać go słowami - ubrany w granatowy
92
S
R
sweter i czarne dżinsy, z lekko potarganymi włosami, które sprawiały, że przypo-
minał chłopca, który wybiegł rano do szkoły, zapominając się uczesać.
W myślach widziała go właśnie jako takiego chłopca. Z tymi niezwykłymi
lazurowymi oczami i idealną twarzą musiał być pięknym dzieckiem. To
niewiarygodne, że ojciec traktował go w taki okrutny sposób. Nie mieściło się jej w
głowie, iż jakikolwiek dorosły mógł zle traktować dziecko.
Ta myśl sprowadziła ją z powrotem do rzeczywistości.
- Keir?
- Tak?
- Ja...
- Co takiego?
- Zastanawiałam się, jak spędziłeś wczorajszy wieczór z przyjaciółmi.
Georgia skrzywiła się. Gdzie tego ranka podziała się jej odwaga?
Spojrzał ku niej roztargnionym wzrokiem.
- Miło. %7ładnych fajerwerków, ale miło. - Wyraz jego twarzy ożywił się nagle,
jakby przypomniał sobie o czymś o wiele ciekawszym. - Chciałem pokazać ci
obrazy, pamiętasz? - Wstał i otworzył drzwi do gabinetu, zanim zdążyła cokolwiek
powiedzieć.
- Obrazy?
- Wspaniałe dziedzictwo rodziny Glenteign - powiedział kpiąco z
enigmatycznym uśmiechem. - Chodzmy stąd, zanim ten cholerny telefon znowu się
rozdzwoni!
Tego dnia oprowadził ją po pomieszczeniach, których wcześniej nie widziała.
Było ich mnóstwo - korytarze i pokoje pełne obrazów i bezcennych przedmiotów,
wszystkie regularnie odkurzane i czyszczone przez oddanÄ… gospodyniÄ™ i innych
pracowników. Dla Georgii, która szła za Keirem jak rozentuzjazmowana i
zaciekawiona turystka, to było niezwykłe doświadczenie, jak krążenie po
prywatnym muzeum.
93
S
R
- Spójrz na to.
Dotknął jej łokcia i odwrócił uwagę dziewczyny od portretu jednego z
przodków, pokazując wspaniałą złotą harfę opartą o ścianę obok drzwi do kolejnego
pokoju.
- Jaka śliczna! - powiedziała, podchodząc do instrumentu. - Czy ktoś w twojej
rodzinie na niej grał?
- Nie.
Uśmiechał się tajemniczo, gdy spojrzała na niego niepewnie.
- Dotknij jej.
Dopiero kiedy Georgia pochyliła się, żeby to zrobić, spostrzegła, że nie była to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]