[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet on wyglądał na zszokowanego jazgotem całej piątki.
Ponieważ dziewczynki pomyślały, że Jim na nie krzyczy, zaczęły
płakać jeszcze głośniej, histeryzować, smarkać i tupać ile wlezie.
 O nie, nie, nie! Przestańcie płakać!  poprosił Carter i uklęknął,
żeby znalezć się na wysokości ich oczu.
 CHC DO MAMUSI!  krzyknęła Veronica.
I tak zaczął się półgodzinny koncert pięcioosobowego chóru
żeńskiego, zatytułowany  JA CHC DO MAMUSI .
Zamiast zadzwonić do żony i przyznać się, że sytuacja wymknęła się
spod kontroli, Carter zatelefonował do swojej matki. Poradziła, żeby
przekupić dzieci słodyczami. Sześć sekund po odłożeniu słuchawki
wszystkie dziewczynki trzymały lizaki i z uśmiechem maszerowały
do swojego pokoju, by pobawić się w paradę księżniczek Barbie bez
głowy.
Cisza i spokój trwały dokładnie piętnaście minut.
Udało mi się zmienić Billy emu pieluchę i okupić to tylko krótką
chwilą walki z żołądkiem, którego treść znalazła się niebezpiecznie
wysoko. Nie wytrzymałem i zwymiotowałem do zlewu, dopiero gdy
zobaczyłem, że przy tej operacji utytłałem sobie kupą palec. Wtedy
moje obowiązki przejął Carter  dał Billy emu butelkę i ukołysał go
do snu. Gavin siedział na kanapie obok Cartera i grał na Nintendo
DS, gdy nieoczekiwanie w dziecięcym pokoju ponownie wybuchł
nieopisany wrzask.
 To jakiś cholerny koszmar  orzekł Jim.
Zanim zdążyliśmy się podnieść, żeby sprawdzić, na czym tym razem
polega problem, cała piątka dziewcząt wpełzła do pokoju, zbita w
ciasną gromadkę. Po uważniejszej analizie sytuacji, gdy tylko udało
się nam je uciszyć i dopytać, dlaczego chodzą przytulone do siebie
głowami i nie chcą się rozdzielić, okazało się, że nie należy
pozostawiać bez nadzoru małych dziewczynek z lizakami.
 Rany boskie. Co się stało?  zapytał je Jim.
Wtedy zaczęły mówić wszystkie naraz, a każda miała inną wersję
zdarzeń i obwiniała kogoś innego. Jedna stwierdziła, że to wszystko
przez żyrafę i telefon komórkowy, druga, że to przez ptaki, które
latały dookoła i sprawiły, że księżniczka wypadła ze swojej wieży, a
kolejna, że kredki kazały jej to zrobić.
Zacząłem się zastanawiać, czy w dziecięcym pokoju nie ma małego
składziku z LSD, bo chyba nie tak wygląda grzeczna zabawa
zagryzana słodyczami.
Z drugiej strony chyba faktycznie żyrafa musiała telefonicznie
przekonać ptaki, żeby zaatakowały wieżę Kopciuszka, a czerwona
kredka, korzystając z zamieszania, zaczęła dzgać ludzi, bo nie
wyobrażam sobie innego powodu, dla którego pięć lizaków wplotło
się w pięć długich pasm włosów, te zaś splątały się i posklejały w
lepką, włochatą kulę. Dziewczynki wyglądały jak pięcioraczki
połączone głowami. Przez kilka chwil wydawało się to nawet
zabawne, dopóki nie uświadomiliśmy sobie, że jedynym sposobem
na pozbycie się lizaków będzie obcięcie włosów. A nie da się obciąć
włosów małej dziewczynce tak, by jej matka tego nie zauważyła.
Staliśmy we trzech, zdjęci grozą, i zastanawialiśmy się, co robić.
 Claire mnie zamorduje. Pielęgnowała włosy Sophii od samego
początku. Tylko je wyrównywała  powiedział Carter nerwowo,
spacerując za nami ze śpiącym mu w ramionach Billym.  Może
znowu powinienem zadzwonić do matki?
 NIE! Nie dzwonimy do twojej matki. Jesteśmy dorosłymi facetami
i sami znajdziemy jakiś sposób na rozplątanie tego szajsu  zgasił
mnie Jim.
 ROZPLTA SZAJS!  krzyknęła Molly.
 ROZPLTA SZAJS, ROZPLTA SZAJS!  podchwyciły
pozostałe dziewczynki.
 Wypłynęliśmy na zbyt głębokie wody, stary. Nie uda nam się
wyjść z tego cało  wydarłem się do Jima, próbując przekrzyczeć
skandujące dziewczęta.
 Po prostu potrzebujemy planu. Gdzie jest najbliższy sklep z
perukami?  spytał Jim.
 To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem!  skwitował
Carter.
Spojrzałem z zazdrością na Billy ego, który pomimo panującego
chaosu spał w ramionach Cartera jak kamień.
 A masz lepszy pomysł, mądralo?  odparował Jim.
Popatrzyliśmy na siebie tępo, ale nie wpadliśmy na żaden pomysł,
który pozwoliłby nam uchronić oczy przed wydłubaniem ich
żywcem przez żony.
 Dajcie mi nożyczki, maszynkę do golenia, słoik masła
orzechowego i jakieś okulary ochronne  powiedział Gavin,
podchodząc do nas bliżej.  Mam pewien plan.
H"
Kilka godzin pózniej Jenny weszła do naszej sypialni i zastała mnie
rozciągniętego na łóżku i gapiącego się w sufit.
 Dlaczego z sufitu zwisają głowy Barbie?  spytała, gdy położyła
się obok mnie i odwróciła na plecy.
 Gavin uznał, że pozostałym Barbie należy się przestroga.
Stwierdził, że jeśli zobaczą, co spotyka nieposłuszne Barbie, dwa
razy się zastanowią, zanim poślą Kena na paradę lalek w różowej
spódniczce baletnicy i w fioletowych szpilkach.
W milczeniu patrzyliśmy przez chwilę na dwadzieścia małych,
plastikowych główek przymocowanych do sufitu za włosy przy
użyciu taśmy klejącej.
 Gdzie dzieci?  spytała Jenny.
 Oboje w łóżkach. To był długi dzień.
Zanim zdołałem skończyć zdanie, Jenny skoczyła, dosiadła mnie na
wysokości bioder i zaczęła zrywać ze mnie ubranie. Dużo czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  • Copyright © 2016 WiedziaÅ‚a, że to nieÅ‚adnie tak nienawidzić rodziców, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.
    Design: Solitaire