[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wierzę, że członkostwo w Unii Europejskiej, w NATO oraz w mię-
dzynarodowym systemie finansowym jest swego rodzaju kotwicÄ…,
która powstrzyma nas przed irracjonalnym i niebezpiecznym
dryfowaniem w niewiadome. Nawet Prawo i Sprawiedliwość
oraz Samoobrona niezależnie od tego, jakie brednie wygadują
nie podejmą decyzji, które zagroziłyby budżetowi państwa, bo
skutki tego odczułaby na własnej skórze każda przeciętna rodzina
a to zmiotłoby odpowiedzialnych za to polityków z powierzchni
ziemi. Jestem pewien, że nawet koalicja PiS z Samoobroną i Ligą
Polskich Rodzin nie przekroczy pewnych granic. Proszę zwrócić
uwagę, kogo Jarosław Kaczyński mianował na ministra finansów
człowieka, który wprawdzie krytykuje Leszka Balcerowicza
jako szefa NBP, niemniej jest wiarygodny dla międzynarodowych
instytucji finansowych. Ministrem musiał zostać człowiek przy
zdrowych zmysłach, inaczej załamałby się budżet, wzrosłyby koszty
obsługi długu zagranicznego, zabrakłoby na pensje, renty i eme-
rytury a co znaczy budżet, potrafi zrozumieć nawet Lepper. Nie
obawiam się więc, by rząd Jarosława Kaczyńskiego doprowadził
nas do zapaści finansowej. Bogu dzięki, jesteśmy zakotwiczeni
JANUSZ PALI KOT
w strukturach politycznych i ekonomicznych, co pozwala w miarÄ™
spokojnie spoglądać w przyszłość. Ale też rodzi się pytanie: czy
wykorzystamy dziejową szansę, na przykład tak, jak wstępując
do Unii, wykorzystała ją Irlandia? W roku 1990 PKB w Irlandii
wynosił trzynaście tysięcy euro na głowę mieszkańca, podczas
gdy w Wielkiej Brytanii siedemnaście tysięcy, w Niemczech zaś
dwadzieścia trzy tysiące. Po piętnastu latach produkt krajowy
brutto wzrósł w Niemczech do dwudziestu pięciu tysięcy euro,
w Wielkiej Brytanii do dwudziestu siedmiu tysięcy, a w Irlandii do
trzydziestu sześciu tysięcy! Teraz proszę sobie wyobrazić podobny
cud gospodarczy w Polsce to gra warta świeczki ale proszę
sobie też wyobrazić, że roztrwonimy swoje szanse i pozostaniemy
najbiedniejszym krajem w Unii. Tak może się stać, jeśli nie zmieni
siÄ™ klasa polityczna.
Z niepokojem obserwuję również ataki na instytucje takie jak
Trybunał Konstytucyjny czy NBP, dzięki którym uwierzyliśmy
w praworządność i nabraliśmy zaufania do złotówki. Podobnie
bezmyślnie niszczony jest system edukacji, dzięki któremu mło-
dzi ludzie zyskują szansę, by móc konkurować z rówieśnikami
z Europy Zachodniej. Ci, co niszczą Trybunał, NBP czy system
edukacji nie zawaham się tego powiedzieć działają na korzyść
wrogów państwa polskiego. W takich wypadkach zgadzam się, że
państwo jest zagrożone. Jak więc odpowiedzieć na pytanie, czy
można cokolwiek zmienić w Polsce? Nie tylko można, ale i trzeba
przede wszystkim za wszelką cenę odsuwając od władzy ludzi
153
SK¥D TA POLI TYKA?
szkodzących państwu. Zaangażowanie politycznie staje się zatem
koniecznością. Polityka jest brudna, lecz gdybym nie wykorzystał
szansy, jaką ona stwarza, uznałbym to za osobistą katastrofę.
Skończmy rozmowę o polityce. Zastanówmy się, co się dzisiaj dzieje
ze społeczeństwem.
Społeczeństwo jest ogromnie zmęczone tempem zmian, jakie do-
konały się w ciągu kilkunastu lat. Czasami wydaje się, że warto
by nieco zwolnić tempo, aby pozwolić ludziom nieco odetchnąć, by
uniknąć głębszego kryzysu i przebudzenia demonów, które i tak się
odzywają dzięki niektórym politykom. Staliśmy się innym społe-
czeństwem, ale ciągle musimy modernizować naszą mentalność, to
największe zadanie na najbliższe lata. Tymczasem zbyt mało dysku-
tujemy o owej modernizacji, brakuje nam także programów, które
pomogłyby zmienić mentalność Polaków. Musimy skłaniać ludzi,
by się otwierali na drugiego człowieka, zakładali stowarzyszenia
i wykazywali większą pasję społeczną. Powinniśmy dyskutować,
jak obudzić energię obywatelską. Drwimy sobie z amerykańskiego
systemu edukacji, za sprawą którego przeciętny młody Amerykanin
nie ma pojęcia, gdzie na przykład leży Warszawa; ale amerykańska
szkoła uczy, jak człowiek powinien radzić sobie w różnych okoliczno-
ściach życiowych: w obliczu nagłego kryzysu, bankructwa przedsię-
biorstwa, konieczności zmiany roli, w której do tej pory występował.
Ten model edukacji przygotowuje do pełnienia rozmaitych funkcji
JANUSZ PALI KOT
społecznych. A czy nasz system kształci ludzi mężnych i społecznie
aktywnych? Aby się nauczyć na przykład tolerancji, raz trzeba być
adwokatem, raz prokuratorem, kiedy indziej zaś sędzią. Raz trze-
ba być przywódcą, raz członkiem zespołu. W zajęciach szkolnych
powinny się zatem pojawiać elementy takich ćwiczeń społecznych.
Istnieją szkoły prywatne, w których prowadzi się podobne zajęcia,
w takiej szkole uczyli się moi synowie. Powinienem postawić pom-
nik pani dyrektor lubelskiego gimnazjum im. Klonowica, która
odważnie wprowadziła elementy nowoczesnego kształcenia obywa-
telskiego. W innych placówkach oświatowych zazwyczaj brakuje
podobnych zajęć, szkoły te natomiast przygotowują uczniów do wy-
ścigu szczurów i wymagają ogromnej ilości niepraktycznej wiedzy
encyklopedycznej a z tego, że ktoś jest chodzącą encyklopedią,
nie wynika, że mu się w życiu powiedzie, encyklopedyczna wiedza
może się okazać mało przydatna dla społeczeństwa.
Z rozmów z Panem wyłania się dość pesymistyczny obraz: jesteśmy
społeczeństwem obolałym psychicznie, spragnionym autorytetów.
Ledwo odzyskaliśmy wolność, a już zapomnieliśmy o idei soli-
daryzmu, która w istocie była ewangelicznym przekazem jeden
drugiego brzemiona noście . Jak wskrzesić ducha solidaryzmu?
Zastanówmy się, do czego hasło solidaryzmu sprowadza się w polityce.
Myślę, że do praktyki państwa socjalnego, co wcale nie oznacza
autentycznie solidarnego. Zadaniem państwa socjalnego jest wyrę-
155
SK¥D TA POLI TYKA?
czanie obywatela w udzielaniu pomocy drugiemu człowiekowi, toteż
hasło państwa socjalnego w istocie zabija społeczny solidaryzm.
Podam prosty przykład. Solidaryzm w Stanach Zjednoczonych prze-
jawia się choćby w tym, że sześćdziesięciolatkowie przygotowują
kanapki dla osiemdziesięciolatków, którzy sami nie mogą sobie ich
przygotować. Kiedyś ktoś z kolei pomoże obecnym sześćdziesięcio-
latkom. Emeryci zajmują się więc emerytami i nie potrzebują do
tego zachęty ze strony państwa. Z jaką postawą mamy zaś do czy-
nienia w Polsce? Panuje tu powszechne przekonanie, że pomocą dla
ludzi starszych by się trzymać tego przykładu powinna się zająć
gmina, odpowiednia instytucja lub ministerstwo. Jednym słowem:
urzędnicy mają obowiązek pomagać ludziom starszym; a przecież
wielu Polaków przeszło na rentę czy wcześniejszą emeryturę
i mogliby poświęcić swój wolny czas, pomagając innym emerytom,
co byłoby pięknym świadectwem autentycznego solidaryzmu. Tak
właśnie powinniśmy pojmować ideę solidarności.
%7ładna ustawa nie zagwarantuje autentycznej solidarności społecz-
nej. Czy mamy powołać urząd do spraw przygotowywania kana-
pek dla emerytów? Obowiązkiem ludzi sprawujących władzę jest
uruchomić mechanizmy społeczne, dzięki którym w społeczeństwie
będzie jeden drugiego ciężary nosić . Zgadzam się, nie ma pięk-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]