[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wa nia do miej skich kó łek sztu ki ku li nar nej, za pi sy wa nia się do szko ły ro dze nia. Lu dzi z pla ka ta mi po py -
cha no zde rza ka mi ze szcze gól ną przy jem no ścią. Kie row cy rzu ca li w nich nie do pał ka mi, ogryz ka mi
i zgnie cio ny mi pa pie ro wy mi kul ka mi. Krzy cze li: Za raz się za pi szę, tyl ko ka lo sze wło żę! , A ja je stem
wy ste ry li zo wa ny! , Wuj ku, na ucz mnie ro dzić dzie ci! . A oni szli da lej po mię dzy dwo ma sznu ra mi sa -
mo cho dów, nie wzru sze ni, ofiar ni, pa trząc przed sie bie ze smut ną wyż szo ścią wiel błą dów.
Nie opo dal domu za ata ko wał mnie tłu mek dziew cząt i gdy wresz cie do sta łem się na Dru gą Pod miej -
ską, w bu to nier ce mia łem wspa nia ły bia ły aster, a na mo ich po licz kach schły po ca łun ki. Od nio słem wra -
że nie, że wła śnie za war łem zna jo mość z po ło wą dziew czyn tego mia sta. To się na zy wa fry zjer! To się na -
zy wa mistrz!
W moim ga bi ne cie w fo te lu sie dzia ła Wuzi w ogni ście po ma rań czo wej bluz ce. Jej dłu gie nogi w pan -
to fel kach z dłu gi mi no ska mi spo czy wa ły na sto le, w smu kłych pal cach trzy ma ła cien kie go, dłu gie go pa -
pie ro sa i od chy la jąc gło wę, przez nos wy pusz cza ła pod su fit kłę by dymu.
- Na resz cie! - wy krzyk nę ła, gdy wsze dłem. - No na praw dę, gdzie pan prze padł! Prze cież ja na pana
cze kam, nie wie pan czy co?
- Za trzy ma no mnie - po wie dzia łem, pró bu jąc so bie przy po mnieć, czy się z nią umó wi łem.
- Pro szę ze trzeć szmin kę - za żą da ła. - Wy glą da pan głu pio. A to co zno wu? Książ ki? Po co to panu?
- Jak to - po co?
- Cięż ko z pa nem dojść do ładu. Spóz nia się, tasz czy ja kieś książ ki& a może to por no?
- To Minc - po wie dzia Å‚em.
- Pro szę mi je dać - ze rwa ła się i wy rwa ła mi książ ki z rąk. - Boże, co za głu po ta! Wszyst kie trzy jed -
na ko we& A to co ta kie go? Hi sto ria fa szy zmu ? Czy pan jest fa szy stÄ…?
- Co też pani, Wuzi&
- No więc po co to panu? Bę dzie pan je czy tał?
- Tak, jesz cze raz.
- Nic nie ro zu miem - mruk nę ła ura żo na. - A tak mi się pan na po cząt ku spodo bał& Mama mówi, że
pan jest li te ra tem, już się wszyst kim po chwa li łam, jak głu pia, a tu się oka zu je, że pan jest pra wie in te -
lem!
- Jak pani może, Wuzi! - po wie dzia łem z wy rzu tem. Już zro zu mia łem, że nie wol no do pu ścić, by wzię -
li cię za in te la. - Te ksią żen cje są mi po trzeb ne jako li te ra to wi, to wszyst ko.
- Ksią żen cje! - za chi cho ta ła. - Ksią żen cje& Niech pan pa trzy, co ja umiem! - od chy li ła gło wę i wy pu -
ści ła z noz drzy dwa stru mie nie dymu. - Już za dru gim ra zem mi wy szło. Su per, nie?
- Rzad ka umie jęt ność - za uwa ży łem.
- Niech pan so bie nie kpi, tyl ko sam spró bu je& dzi siaj na uczy la mnie jed na dama w sa lo nie. Całą
mnie ośli ni ła, sta ra kro wa& spró bu je pan?
- Dla cze go pa nią ośli ni ła?
- Kto?
- Kro wa.
- Nie nor mal na! A może smu ta ska?& Jak pan się na zy wa, bo za po mnia łam?
- Iwan.
- Zmiesz ne imiÄ™. Po tem mi pan jesz cze przy po mni& nie jest pan Tun gu zem?
- Moim zda niem, nie.
- A ja wszyst kim po wie dzia łam, że pan jest Tun gu zem. Szko da& niech pan po słu cha, może się na pi -
je my?
- Z przy jem no ścią.
- Mu szę się dzi siaj upić, żeby za po mnieć tę ośli nio ną kro wę.
Wy sko czy ła do sa lo nu i wró ci ła z tacą. Na pi li śmy się bran dy, po pa trzy li śmy na sie bie, nie wie dzie li -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]